Poszukiwania rosyjskiego obiektu przerwane. Przekazano, co dalej

Poszukiwania rosyjskiego obiektu powietrznego, który wleciał na terytorium Polski i zniknął z radarów, zostały przerwane - przekazał we wtorek rzecznik Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk Jacek Goryszewski. Jak zapowiedział, będą one wznowione w środę rano.

Uczestnicy akcji poszukiwawczej
Uczestnicy akcji poszukiwawczej
Źródło zdjęć: © PAP | Wojtek Jargi�o
oprac. ALW

27.08.2024 21:56

Żołnierze głównie Wojsk Obrony Terytorialnej szukają od poniedziałku niezidentyfikowanego obiektu powietrznego na terenie gminy Tyszowce w woj. lubelskim, położonej w linii prostej ok. 30 km od granicy z Ukrainą.

Dotychczas poszukiwania nie przyniosły rezultatu. - Na dzień dzisiejszy poszukiwania zostały zakończone, jutro będą kontynuowane - poinformował PAP we wtorek wieczorem ppłk Jacek Goryszewski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Śmigłowce i dziesiątki żołnierzy w poszukiwaniach

We wtorek w poszukiwania zaangażowanych było ponad stu żołnierzy z 19. Nadbużańskiej Brygady Obrony Terytorialnej oraz z 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Rzecznik DORSZ podał, że przeszukano obszar ponad dwóch tysięcy hektarów na terenie gminy Tyszowce, ale także poza nią na terenie gminy Komarów Osada (powiat zamojski) oraz tereny w powiecie hrubieszowskim.

W poniedziałek w poszukiwaniach uczestniczyło ponad 70 żołnierzy WOT, sprawdzono obszar około 800 hektarów. Do poszukiwań wykorzystywano są też śmigłowce.

Prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny wleciał w poniedziałek na terytorium Polski o godz. 6.43 na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród. Jak informował dowódca Operacyjnych Rodzajów Sił Zbrojnych generał Maciej Klisz "nie jest to rakieta, nie jest to pocisk ani hipersoniczny, ani balistyczny, ani rakieta kierowana", a prawdopodobnie "obiekt typu bezpilotowy statek powietrzny".

Rzecznik DORSZ dodał później, że trajektoria lotu, prędkość i wysokość, z jaką się ten obiekt poruszał, pozwala domniemywać, że był to bezzałogowy statek powietrzny, np. typu Shahed, jakiego używają Rosjanie, atakując Ukrainę. - Nie doszło do wizualizacji tego obiektu, więc nie mamy stuprocentowej pewności - zaznaczył Goryszewski.

Wojsko nie wyklucza, że obiekt ten mógł nie spaść na terenie Polski, tylko poleciał dalej lub zawrócił, ale systemy radiolokacyjne nie były w stanie tego zaobserwować.

Rosyjski atak na Ukrainę. Ostrzał piętnastu obwodów

W nocy z niedzieli na poniedziałek Rosja zaatakowała zmasowanym ostrzałem rakietowym piętnaście obwodów Ukrainy. Wybuchy słychać było w sąsiadującym z Polską obwodzie lwowskim oraz oddalonym o godzinę drogi od granicy Łucku, gdzie w wyniku ataku uszkodzony został m.in. budynek mieszkalny. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w mediach społecznościowych podał, że Rosja wystrzeliła ponad setkę rakiet różnych typów i około 100 dronów-kamikadze Shahed.

Od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. podczas ataków rakietowych pociski kilkukrotnie naruszyły polską granicę. W listopadzie 2022 r. we wsi Przewodów w woj. lubelskim spadł pocisk, zabijając dwie osoby. Z kolei w grudniu tego samego roku rosyjska rakieta Ch-55 spadła w lesie nieopodal Bydgoszczy, a o znalezieniu jej szczątków poinformowano w kwietniu 2023 r. Ponadto kilkukrotnie pociski na kilka-kilkadziesiąt sekund wlatywały w polską przestrzeń powietrzną przy granicy z Ukrainy, ale opuszczały ją, nie spadając na terytorium Polski.

Czytaj też:

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (222)