Poszukiwania rosyjskiego drona. W czwartek zapadnie ważna decyzja
W czwartek Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych ma podjąć decyzję o kontynuowaniu lub zakończeniu akcji poszukiwawczej rosyjskiego drona, który wleciał do Polski - ustaliła Wirtualna Polska. W trzecim dniu poszukiwań wojskowi szukają obiektu w kolejnych miejscowościach.
Środa jest trzecim dniem poszukiwań rosyjskiego obiektu powietrznego, który wleciał na terytorium Polski i zniknął z radarów w rejonie gminy Tyszowce (województwo lubelskie).
- Rejon poszukiwań został wyznaczony dzisiaj na zachód od miejscowości Wolica Śniatycka (powiat zamojski), w tym m.in. Bródek, Dąbrowa, Barchaczów (gmina Łabunie). Sprawdzamy głównie tereny niezamieszkane, jak lasy, łąki, pola. Rejon został wytypowany na podstawie zapisów z środków radiolokacyjnych i możliwej trajektorii lotu obiektu. Akcję prowadzi ponad 100 żołnierzy z dwóch lubelskich brygad obrony terytorialnej. Będą poruszać się także w patrolach konnych - mówi Wirtualnej Polsce rzecznik Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) ppłk Jacek Goryszewski.
I jak dodaje, poszukiwania będą prowadzone również z powietrza - przez śmigłowce i bezzałogowce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjski obiekt nad Polską. Ekspert mówi o bezradności służb
Przypomnijmy, prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny wleciał w poniedziałek na terytorium Polski o godz. 6.43 na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród. Jak informował dowódca Operacyjnych Rodzajów Sił Zbrojnych generał Maciej Klisz, "nie jest to rakieta, nie jest to pocisk ani hipersoniczny, ani balistyczny, ani rakieta kierowana", a prawdopodobnie "obiekt typu bezpilotowy statek powietrzny".
Wojskowi, na podstawie trajektorii lotu, prędkości i wysokości, z jaką się ten obiekt poruszał, przypuszczają, że był to bezzałogowy statek powietrzny, np. typu Shahed, jakiego używają Rosjanie, atakując Ukrainę.
Poszukiwania trwają od poniedziałku i dotychczas nie przyniosły rezultatu. Przeszukano obszar ponad dwóch tysięcy hektarów na terenie gminy Tyszowce, ale także na terenie gminy Komarów Osada (powiat zamojski) oraz tereny w powiecie hrubieszowskim.
Nie było sygnałów od świadków zdarzenia
Rzecznik DORSZ, pytany o ewentualne sygnały od świadków zdarzenia, mówi, że do tej pory wojsko takich nie otrzymało.
- Czekamy nadal na sygnały od ewentualnych świadków zdarzenia. Według naszych analiz, obiekt nie spadł na teren zabudowany. Dlatego sprawdzamy głównie tereny niezamieszkane, jak lasy, łąki, pola. Nie wykluczamy, że obiekt ten mógł nie spaść na terenie Polski, tylko poleciał dalej lub zawrócił. Rozważamy każdy scenariusz. Od początku mamy założony konkretny obszar, który jednak musimy przeszukać, żeby mieć pewność, czy ten obiekt spadł - informuje nas ppłk Goryszewski.
I jak dodaje, akcja poszukiwawcza będzie miała miejsce również w czwartek. - Po jej zakończeniu Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych ma podjąć decyzję o kontynuowaniu lub zakończeniu akcji - przekazuje nam rzecznik DORSZ.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski