Posłowie nie ratowali kobiet. Teraz się tłumaczą
Część polityków opozycji nie pojawiła się w środę w Sejmie, by głosować nad obywatelskim projektem ustawy o liberalizacji prawa do aborcji Ratujmy Kobiety. Niektórzy się tłumaczą, inni mogą wylecieć z partii.
11.01.2018 | aktual.: 28.03.2022 10:55
"Szanowni Państwo, wyjaśniam. Z przyczyn zdrowotnych wczoraj w ogóle nie było mnie w Sejmie. Ani na komisjach, ani na głosowaniach. W wyniki braku dziennikarskiej rzetelności i plotek pojawiła się informacja, że nie wziąłem udziałów w głosowaniu. To nieprawda! - wyjaśnia na Twitterze poseł PO Arkadiusz Myrcha.
Z tego samego powodu głosu nie oddała też posłanka Platformy Joanna Augustynowska. Jej wpis jest dłuższy, wydała "oświadczenie w sprawie głosowania w Sejmie". "Moja nieobecność w parlamencie wynika z powodów zdrowotnych i ścisłych zaleceń lekarskich dotyczących leczenia" - napisała. Na tym jednak nie poprzestała.
Przedstawiła też swoje stanowisko w sprawie aborcji. "Chcę mocno podkreślić, że jestem zwolenniczką edukacji seksualnej, oraz liberalizacji prawa aborcyjnego. Uważam, że podczas dwóch lat rządów obecnej większości sejmowej, prawa kobiet nie są respektowane z należytym szacunkiem" - zaznaczyła.
Zapewniła też, że jest zaangażowana w tę kwestię. "Deklaruję moje poparcie i chęć pomocy dla dalszych działań w tym zakresie. Czarny Protest udowodnił, że ta władza boi się kobiet. Dlatego musimy nadal konsekwentnie naciskać i patrzeć jej na ręce, aby kobiece prawa były respektowane w należyty sposób" - dodała.
Nie obyło się też bez wyliczenia wad rządu. "Władza mocno ograniczyła dostępność do in vitro, a organizacje walczące z przemocą m.in. wobec kobiet mają ogromny problem z uzyskaniem dotacji ze środków publicznych. Polki mają problemy z dostępnością środków antykoncepcyjnych, pogorszyły się prawne zabezpieczenia dla standardów opieki okołoporodowej. Obecny rząd i większość sejmowa zrobił też wiele złego w edukacji seksualnej, promując treści czysto ideologiczne zamiast rzetelnej wiedzy naukowej. To zaniedbania, które nowa władza będzie musiała szybko naprawić po złych rządach PiS" - wyliczyła.
Opozycja zawiodła?
Podczas głosowania zabrakło 57 posłów, w tym wielu z Nowoczesnej. Oni już doczekali się kar. Klub powołał rzecznika dyscypliny klubowej. Posłowie, którzy nie głosowali nad projektem ustawy Ratujmy Kobiety dostali kary w wysokości 1000 zł na cel charytatywny i nagany.
Co więcej, posłanka Joanna Scheuring-Wielgus przyznała, że zastanawia się nad odejściem z partii. - Powinnam soczyście przekląć, publicznie. Nie zrobię tego, bo jestem w parlamencie - powiedziała w rozmowie z WP. Jak dodała, jest zła nie tylko na posłów Nowoczesnej, ale na całą opozycję.
Według nieoficjalnych informacji trzech innych polityków również.
Trzech posłów Platformy Obywatelskiej - Joanna Fabisiak, Marek Biernacki i Jacek Tomczak - się wyłamało i zagłosowało inaczej niż koledzy z ugrupowania. Co z niepokornymi członkami PO? Ma grozić im usunięcie z Platformy. Sprawa ma zostać rozstrzygnięta w czwartek.