Porzucili kolegę w Tatrach. Okłamali ratowników TOPR

Wielką tragedią mogła zakończyć się interwencja ratowników górskich. Ruszyli na ratunek do trzech turystów, którzy nie mieli sił, by samodzielnie i bezpiecznie wrócić z górskiej wędrówki. Gdy do potrzebujących dotarła pomoc, turyści zapomnieli wspomnieć o tym, że razem z nimi szedł jeszcze jeden mężczyzna, który nie był w stanie samodzielnie zejść w dół.

Ratownicy po dotarciu na Zawrat
Ratownicy po dotarciu na Zawrat
Źródło zdjęć: © Facebook, Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe - TOPR | Fot. A. Pieprzycki
Monika Mikołajewicz

27.01.2023 | aktual.: 27.01.2023 09:39

Zgłoszenie na Centralę TOPR przyszło w środę, o godzinie 14:20. Według przekazanych ratownikom informacji trzej turyści nie byli w stanie samodzielnie opuścić trudnego terenu, znajdującego się poniżej Niebieskiej Turni, na trasie z Zawratu na Świnicę. W związku z tym poprosili o ewakuację za pomocą helikoptera. Problemem okazały się nie tylko trudne warunki, ale i kończąca się w telefonie bateria, która utrudniała kontakt z poszkodowanymi.

Ratownicy ruszyli na ratunek

Wbrew prośbie poszkodowanych, ratownicy udali się na pomoc bez udziału helikoptera. Powodem takiej decyzji była utrzymująca się mgła oraz brak zagrożenia życia. Na pomoc wyruszyło pieszo dwóch ratowników z Murowańca, jeden ze schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich oraz dwóch ratowników z Centrali TOPR.

Gdy ratownicy zbliżyli się pod Przełęcz Zawrat od strony Hali Gąsienicowej, spotkali dwóch turystów, którzy wcześniej dzwonili po pomoc. Ci powiedzieli, że nie ma już nikogo, kto potrzebowałby pomocy. Ostatecznie zeszli o własnych siłach do Murowańca. Ratownicy na szczęście poszli dalej, a gdy dotarli na przełęcz, spotkali trzeciego z turystów, któremu w zejściu pomagały przypadkowo spotkane osoby. Poszkodowanego bezpiecznie sprowadzono na Halę Gąsienicową. Cała akcja zakończyła się o godzinie 19.00.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także
Komentarze (253)