Ponad trzy tysiące protestów wyborczych. Będzie ich jeszcze więcej
Rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Aleksander Stępkowski poinformował, że na ten moment wpłynęło nieco ponad trzy tysiące protestów wyborczych. Jednak nadal nie wszystkie zostały zarejestrowane.
- Mogę powiedzieć tylko tyle, że nie wiemy, ile protestów wpłynęło. To znaczy z tych protestów, które zostały w jakiś sposób zarejestrowane, czy to na biurze podawczym, czy później już w izbie, to wiemy o nieco ponad trzech tysiącach - powiedział rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Aleksander Stępkowski.
- Natomiast wiemy też, że na biurze podawczym jest jakiś worek i kilka kupek protestów jeszcze niezarejestrowanych zupełnie. W związku, z czym tych protestów na pewno wpłynęło więcej, ale nie wiemy jeszcze dokładnie, ile. To jeśli chodzi o ilości, czyli że na pewno będzie protestów znacznie więcej niż trzy tysiące - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Złożą protest wyborczy. "Doszło do kuriozalnej sytuacji"
Protesty wyborcze. Na co skarżą się Polacy?
Sędzia w odpowiedzi na pytanie, czego najczęściej dotyczą protesty, wyjaśnił, że bardzo często dominują protesty, które są powielane. - Jest to powielana treść protestów udostępnionych przez poszczególne osoby w internecie, w związku z czym są to tożsame zarzuty - mówił. To tych protestów jest najwięcej.
Jednak pojawiają się także protesty pisane samodzielnie. - Z reguły dominują protesty, w których wyborcy, skarżą się, że coś im się nie podoba w sposobie zorganizowania wyborów. Niekoniecznie ta skarga dotyczy naruszenia prawa. Często dotyczy to sposobu, w jaki ustawowo określono tryb organizacji wyborów, w związku z czym są to takie, w skargi - skargi w potocznym znaczeniu czy utyskiwania - mówił sędzia.
Rzecznik SN wyjaśnił, że nie są w stanie ich wziąć pod uwagę, ponieważ protest może być oparty albo na zarzucie naruszenia przepisów kodeksu karnego z rozdziału mówiącego przestępstwa o przestępstwach przeciwko wyborom, albo oparty na zarzucie naruszenia przepisów kodeksu wyborczego dotyczącego przeprowadzenia głosowania tudzież ustalenia wyników tegoż głosowania.
- Natomiast z reguły obywatele się skarżą na różne rzeczy, skarżą się bardzo często na przebieg kampanii wyborczej. Niestety, akurat w te zdarzenia, które miały miejsce w kampanii wyborczej, nie mogą być przedmiotem protestu wyborczego - tłumaczył Stępkowski.
Pytany, czy uda się w ciągu dwóch tygodni rozpatrzyć wszystkie, uspokajał, że to nie jest tak, że Sąd Najwyższy będzie się musiał odbyć tych kilka tysięcy posiedzeń, ponieważ treść protestów się powiela. W związku, z czym nie będzie potrzeby, żeby je rozpoznawać w ramach różnych posiedzeń. - One zostaną połączone formalnie w jedną sprawę i będą jako ta jedna sprawa rozpoznawane - dodał.
Spór o rozpoznanie protestów wyborczych. Rzecznik SN komentuje
W trakcie konferencji padło także pytanie o protesty dot. sędziów zasiadających w Izbie Kontroli. - Organy państwa w świetle art. 7 konstytucji działają na podstawie i w granicach prawa. Jedyną Izbą w umocowaną w prawnie do rozpoznawania protestów wyborczych jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych - mówił Stępkowski.
- Powinny zostać przekazane do Izby Kontroli. Co zrobi Izba Pracy? Trudno mi powiedzieć. Pamiętamy, jak kiedyś Izba Pracy zupełnie z pominięciem biura podawczego postanowiła rozpoznać odwołania, które nie były kierowane do Izby Pracy. Niestety, dożyliśmy czasów, kiedy dzieją się rzeczy, o których filozofom się nie śniło, prawnikom również. Dlatego trudno mi przewidzieć, co się wydarzy. Gdybyśmy żyli w normalnym państwie, to by Izba Pracy zareagowała w ten sposób, że przekazałaby sprawę do właściwej izby, ale czy tak zrobi? Nie wiem - dodał.