"Konkluzja jest jedna". Prof. Dudek o tym, co wydarzyło się w Wyrykach
- Na przyszłość komunikacja rządu powinna być ostrożniejsza. Potrzebujemy więcej spokoju, a mniej histerii - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Antoni Dudek. Politolog ocenia narrację rządu Donalda Tuska po doniesieniach medialnych, jakoby to rakieta wystrzelona z polskiego F-16, próbująca strącić lecący dron, uderzyła w dom w Wyrykach.
Nie milkną echa po doniesieniach medialnych "Rzeczpospolitej", wedle których na dom w Wyrykach w woj. lubelskim spadły nie elementy dronu, a rakieta AIM-120 AMRAAM wystrzelona z polskiego F-16, którego użyto do zestrzelenia jednego z rosyjskich bezzałogowców. Rakieta miała mieć uszkodzony system naprowadzania, co spowodowało, że nie wybuchła po uderzeniu w budynek.
Niejasności i sprzeczne komunikaty rodzą pytania
Formalnie prokuratura i MON milczą w tej sprawie (Rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Janusz Sejmej, zapytany o tę sprawę przez PAP, stwierdził, że resort nie komentuje tych doniesień. Zapewnił natomiast, że wojsko udzieli pomocy poszkodowanym, o czym przeczytasz tutaj), co jest wodą na młyn polityków PiS.
W sieci już ruszyła lawina komentarzy. Prezydent Karol Nawrocki oczekuje od rządu "niezwłocznego wyjaśnienia". "Nie ma zgody na zatajanie informacji. W obliczu dezinformacji i wojny hybrydowej komunikaty przekazywane Polakom muszą być sprawdzone i potwierdzone" - podkreśla w oświadczeniu Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Francuskie myśliwce nad Polską. Nagranie Rafali w ramach misji NATO
Do sprawy odniósł się wreszcie premier. "Łapy precz od polskich żołnierzy" - napisał na platformie X z zaznaczeniem, że o wszystkich okolicznościach "incydentu" odpowiednie służby poinformują opinię publiczną dopiero po zakończeniu postępowania.
Ekspert o lekcji dla rządu: Więcej ostrożności w przekazach
- Na samym początku trzeba było zachować pewną ostrożność w mówieniu o tym, co spowodowało uszkodzenie dachu domu - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Antoni Dudek.
Politolog wskazuje tu na wiceministra spraw zagranicznych Marcina Bosackiego, który w piątek na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ pokazywał zdjęcia uszkodzonego domu. Podkreślał, że zniszczenia są bezpośrednim skutkiem działań Rosji. - Powinien zachować ostrożność, bez pokazywania zdjęcia - zaznacza ekspert.
Profesor Dudek zauważa, że "ludzie zawsze będą oburzeni". Przypomina tu byłego szefa MON Mariusza Błaszczaka i sprawę rosyjskiej rakiety, która spadła przed kilkoma laty pod Bydgoszczą. - Potrzebujemy więcej spokoju, a mniej histerii - ocenia politolog.
Wszystko rozbija się o brak systemów antydronowych
Zdaniem prof. Dudka, lekcja na przyszłość jest taka, aby rządzący zachowywali większą ostrożność w przekazywaniu informacji, ale "cała narracja rządu jest racjonalna, bo nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie atak".
- Powód był konkretny. Leciał dron i doszło do tego, co się zdarza, jeśli się strzela z armaty do wróbla - mówi politolog.
Konkluzja jest taka, że potrzebujemy bardzo pilnie systemu antydronowego. To ewidentne zaniechanie obu rządów. Mogą się nawzajem oskarżać, ale to ich wspólny błąd. Nie wyciągnęli należytych wniosków z wojny w Ukrainie
Ekspert podkreśla w rozmowie z WP, że rosyjskie prowokacje z pewnością będą się zdarzały, tym bardziej, że Rosja po ostatnim nalocie dronów na "częściowe powody do zadowolenia".
- Nie uważam, że osiągnęli wszystkie cele, ale pokazali Polakom, czego im brakuje - mówi.
Rozmawiała Paulina Ciesielska, dziennikarka Wirtualnej Polski