"To wina Rosji". Mamy głos z rządu w sprawie uderzenia rakiety w dom w Wyrykach
- Powodem działań polskich i sojuszniczych F-16 i F-35 był zmasowany nalot 19 rosyjskich dronów na Polskę - mówi Wirtualnej Polsce wiceminister spraw zagranicznych Marcin Bosacki. Po raz pierwszy odnosi się do informacji o tym, że dom w Wyrykach miał - jak twierdzi "Rzeczpospolita" - zostać zniszczony nie przez dron, a przez próbującą zneutralizować go rakietę z polskiego F-16.
- Gdyby Rosja nie prowadziła wojny w Ukrainie i nie prowokowała Polski tego typu zorganizowanymi akcjami, jak tydzień temu, to oczywiście żaden budynek w Polsce ani żadne pole nie byłoby przedmiotem uszkodzeń - zaznacza w rozmowie z Wirtualną Polską wiceszef MSZ Marcin Bosacki.
Jak podkreśla, "za wszelkie straty, również te wynikające z polskiej obrony przeciwlotniczej, należy obwiniać Rosję". Analogicznie jak na Ukrainie, gdzie Rosja codziennie przeprowadza zmasowany atak dronami. - Rosja naruszyła polską suwerenność, wysyłając drony na nasze terytorium. I to Rosja jest odpowiedzialna za tę sytuację - słyszymy od naszego rozmówcy.
Kiedy rządzący dowiedzieli się oficjalnie o tym, że to polska rakieta bezpośrednio uderzyła w dom w Wyrykach, a nie rosyjski dron? - Ja się dowiedziałem o tym dzisiaj, ponieważ do tej pory sprawa była badana przez prokuraturę - mówi nam wiceminister Marcin Bosacki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Rosja testuje i buduje strach". Gen. Polko o incydencie z dronem
Nieoficjalnie słyszymy, że wcześniej rządzący zakładali, że na dom w Wyrykach spadły szczątki zestrzelonego drona. Prokuratura może potwierdzić jednak inną wersję zdarzenia. Napisała o tym "Rzeczpospolita". Powodem zniszczenia domu miał być nie dron, a rakieta, która miała go zneutralizować.
Próbowaliśmy skontaktować się z przedstawicielami MON w tej sprawie. Wkrótce stanowisko ma zająć Dowództwo Operacyjne RSZ. Tuż po godzinie 16:00 głos w serwisie X zabrał Donald Tusk: "Cała odpowiedzialność za uszkodzenia domu w Wyrykach spada na autorów dronowej prowokacji, czyli Rosję. O wszystkich okolicznościach incydentu odpowiednie służby poinformują opinię publiczną, rząd i prezydenta po zakończeniu postępowania. Łapy precz od polskich żołnierzy" - napisał szef rządu.
Kilka dni temu na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ wiceminister Bosacki pokazywał zdjęcia zniszczonych domów i naruszonych pól przez rosyjskie drony. Podkreślał, że zniszczenia są bezpośrednim skutkiem działań Rosji. Dodał, że "drony są instrumentami terroru, które niszczą na całej Ukrainie rodziny i społeczności, a kilka dni temu starały się uderzyć w polskie domy".
Kancelaria Prezydenta chce wyjaśnień
PiS i Konfederacja oskarżają rząd o "dezinformowanie" obywateli i rzekome "zatajanie" informacji. Krytykowany jest m.in. wiceminister Marcin Bosacki. Podobne uwagi podnosi Pałac Prezydencki.
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego poinformowało, że "prezydent Karol Nawrocki oczekuje od rządu niezwłocznego wyjaśnienia zdarzenia z miejscowości Wyryki".
"W gestii rządu pozostaje wykorzystanie wszelkich narzędzi i instytucji do jak najszybszego wyjaśnienia tej sprawy. Nie ma zgody na zatajanie informacji. W obliczu dezinformacji i wojny hybrydowej komunikaty przekazywane Polakom muszą być sprawdzone i potwierdzone" - podkreślono w komunikacie prezydenckiego BBN.
Przyznano, że Karol Nawrocki "nie był w tym zakresie informowany, podobnie jak BBN, a sprawa nie została przedstawiona i wyjaśniona na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego".
Mowa o informacjach ujawnionych przez dziennik "Rzeczpospolita". Jak napisała gazeta, "prokuratura utajnia informacje o ‘niezidentyfikowanym obiekcie latającym’, którego szczątki runęły na dom w Wyrykach na Lubelszczyźnie". "Według informacji 'Rzeczpospolitej' była to rakieta wystrzelona z polskiego F-16, która próbowała strącić lecący dron - miała dysfunkcję układu naprowadzania" - czytamy w dzienniku.
- To była rakieta powietrze-powietrze AIM-120 AMRAAM z naszego F-16, która w trakcie lotu miała dysfunkcję układu naprowadzania i nie zadziałała - mówi rozmówca "Rz". Zaznacza, że rakieta nie wybuchła, gdyż "na szczęście" zadziałały zabezpieczenia zapalnika.
Przypomnijmy: w nocy z 9 na 10 sierpnia w trakcie ataku Rosji na Ukrainę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. W odpowiedzi poderwano myśliwce i zestrzelono niektóre obiekty. Pozostała część rozbiła się w różnych miejscach Polski.
Najgłośniejsza sytuacja miała miejsce w Wyrykach na Lubelszczyźnie, gdzie szczątki "niezidentyfikowanego obiektu latającego" runęły na dom. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Pytany o tę sprawę przez PAP rzecznik MON powiedział, że resort nie komentuje tych doniesień, zapewnił jednak, że wojsko wesprze poszkodowanych z uszkodzonego domu. Na dom runęła około trzymetrowa rakieta (jej waga to ponad 150 kg).
Dlaczego - jak podkreśla "Rz" - z pozoru neutralna informacja o tym, co zniszczyło dom w Wyrykach, mogła być utajniona przez prokuraturę, ale i wojsko? Premier Donald Tusk miał okazję odnieść się do sytuacji na konferencji prasowej, ale stwierdził, iż "nie przewidziano pytań" od dziennikarzy. Do informacji odniósł się na portalu X.
Poszkodowani czekają na informacje
Na nowe wiadomości najbardziej czekają właściciele domu w Wyrykach-Woli. Kiedy w dach ich domu coś uderzyło, byli już na parterze. Dziś jednak muszą mieszkać w lokalu zastępczym zapewnionym przez gminę.
- Na dzień dzisiejszy nie mamy żadnych konkretnych wiadomości - komentuje w rozmowie z WP Tomasz Wesołowski, właściciel domu w Wyrykach-Woli.
Ani on, ani jego żona, jak dotąd nie zostali przesłuchani przez prokuraturę. Nieoficjalne doniesienia medialne ws. przyczyn zniszczenia ich domu, są więc dla nich zaskoczeniem.
Gospodarz przyznaje, że jest rozgoryczony całą sytuacją. - Naokoło są pola, lasy. Czy nie mógł pilot strzelić 300 metrów dalej? Ale czy to był błąd pilota, czy co, to nie wiem - zastrzega Tomasz Wesołowski. Właściciel domu zaznacza, że cały czas czeka na oficjalne informacje w tej sprawie.
- Jeżeli będę miał oficjalne informacje, to wtedy będę się wypowiadał. Jeżeli to jest prawda, to nie pozostanie bez odpowiedzi - mówi pan Tomasz. - Będę się domagał, żeby mi państwo odbudowało dom - dodaje.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski