PublicystykaKoziński: Polityka i pieniądze nigdy nie idą w parze. Zwłaszcza w roku wyborczym

Koziński: Polityka i pieniądze nigdy nie idą w parze. Zwłaszcza w roku wyborczym

W interesie PiS jest uporządkować kwestie oświadczeń majątkowych rodzin polityków. Bałagan w tej sferze, brak przejrzystości może się okazać kołem młyńskim u szyi przed wyborami.

Mateusz Morawiecki
Mateusz Morawiecki
Źródło zdjęć: © PAP
Agaton Koziński

Sztuka uciekania jest zawsze trudna. Doświadcza tego właśnie obóz władzy. Najbardziej Mateusz Morawiecki. Jeszcze tydzień temu cierpliwie tłumaczył zawiłości Polskiego Ładu. W kolejnych programach publicystycznych zastanawiano, się, czy PiS tym programem już zapewnił sobie kolejną wyborczą wygraną, czy to jednak za mało. Przedstawienie projektu zmian gospodarczo-społecznych zapowiadało się jako najważniejsze zdarzenie polityczne wiosny.

Ale minęło kilka dni, a język opisu polityki mocno się zmienił. Widać, że rzeczywistość dogoniła uciekające PiS. To nie jest tak, że Polski Ład już znikł. Nie, on w głowach Polaków jest ciągle obecny. Ale rozmowy o nim odbywają się równolegle z takimi kwestiami jak uprowadzenie samolotu Ryanair nad Białorusią, konfliktu wokół kopalni Turów, doniesień NIK do prokuratury w sprawie "wyborów kopertowych" czy majątku premiera, który opisała szczegółowo Wirtualna Polska. I każda z tych kwestii dla obozu władzy stanowi kłopot.

Ekskluzywny klub

Ustalenia WP dotyczące zgromadzonych przez małżeństwo Morawieckich nieruchomości na pewno robią wrażenie z powodu rozmiaru. Zwłaszcza w Polsce. Według raportu Global Wealth Report 2019 pełnoletni Polak ma majątek o przeciętnej wartości 57,8 tys. dolarów (ok. 210 tys. zł). Aż 62,5 proc. obywateli dysponuje aktywami wartymi nie więcej niż 100 tys. dolarów (ok. 370 tys. zł), z kolei zaledwie 0,4 proc. Polaków ma majątek, którego wartość przekracza 1 mln dolarów (3,7 mln zł). Fakt, że państwo Morawieccy posiadają nieruchomości warte ponad 10 mln dolarów najlepiej pokazuje, w jak bardzo ekskluzywnym klubie się znaleźli.

Wyborcy PiS są sporo biedniejsi niż wyborcy Platformy – potwierdzają to wyniki kolejnych wyborów, gdy bada się metryczkę preferencji politycznych. Czy więc stan posiadania premiera będzie go dyskredytować w oczach własnych wyborców? Nie. Gdyby tak było, to premier już by się o tym przekonał – a przecież Morawiecki w 2019 r. po raz pierwszy wystartował w wyborach i od razu osiągnął najlepszy wynik w swoim okręgu, zdobywając przeszło 133 tys. głosów.

O tym, że państwo Morawieccy są bogaci, było wiadomo. Gdy Mateusz Morawiecki wchodził do czynnej polityki w 2015 r., nie zatajał faktu, że wcześniej przez wiele lat pracował w bankowości na eksponowanych stanowiskach. Od dnia, gdy został po raz pierwszy ministrem, wiadomo było, że jest człowiekiem bogatym. Teraz dowiedzieliśmy się jak bardzo.

Obraz
© WP

Szczegółowe informacje dotyczące stanu posiadania premiera można wręcz uznać za komplement – bo na pewno nie jest on człowiekiem niezaradnym, a jednak zdecydowanie lepiej, gdy na czele rządu stoi człowiek umiejący liczyć i szanować pieniądze niż tych umiejętności nie posiadający. W tej sprawie niepokojące jest coś innego. Bo jednak w 2019 r. ze strony PiS padły twarde deklaracje o tym, że majątki czynnych polityków staną się w pełni transparentne – to znaczy, że zeznania podatkowe składać będą oni razem z członkami swojej najbliższej rodziny. Tyle że ustawa tego dotycząca utknęła w Trybunale Konstytucyjnym. 

Zobacz też: Majątek premiera pod lupą dziennikarzy WP. Wiceminister: dobrze, że ma dom nad Bałtykiem

Testowanie granic

Warto podkreślić jedno: wysokość majątku premiera w całej tej sprawie jest drugorzędna. Tu chodzi o jawność majątku osób całego obozu władzy. Bo zdecydowana większość z jego przedstawicieli tak starannie prześwietlonego stanu posiadania jak Morawiecki nie ma. A jednocześnie różnego rodzaju doniesień o zwyczaju umieszczania rodziny w spółkach skarbu państwa krąży bez liku – z klasycznym już przykładem żony Krzysztofa Sobolewskiego, która zasiada jednocześnie w radach nadzorczych kilku spółek skarbu państwa. Możemy się domyślać, że podobnych sytuacji jest dużo więcej, ale jasności w tej kwestii nie ma. A jest ona potrzebna, bo w końcu mówimy o majątku państwowym.

Jest ona potrzebna przede wszystkim PiS-owi. Bo to partia standardów – przynajmniej na poziomie werbalnych deklaracji. Bo to partia, na którą głosują osoby biedniejsze, siłą rzeczy na nierówności majątkowe szczególnie wyczulone. A w polityce informacje wypływają. Jeśli nie w formie oświadczeń majątkowych, to w formie publikacji w mediach. 

Wiadomo, że zarządzanie w polityce to bardzo często zarządzanie kryzysowe. Rząd miał niewielki wpływ na to, co się stało z Ramanem Pratasiewiczem, choć wszyscy dobrze wiemy, że jego porwanie z pokładu samolotu bardzo silnie rzutuje na bezpieczeństwo kraju. Pewnie tego typu konfliktów (jak ten wokół kopalni Turów czy związanego z zarzutami NIK odnośnie wyborów kopertowych) też się całkiem uniknąć nie da – bo popełnianie błędów jest stałym elementem gry i każda władza musi się z tym zmierzyć.

Ale akurat kwestia przejrzystości majątków pod błąd nie podpada. Co najmniej od 2019 r. to gorący temat w polskiej polityce. PiS ma dość czasu, żeby to uporządkować. Jeśli tego nie zrobi przed wyborami, to koszt może być bardzo wysoki. Wyborcy PiS-u mają bardzo dużo cierpliwości i wyrozumiałości dla swojej partii. Ale wszystko ma swoje granice – a kwestie majątkowe te granice będą testować najmocniej. Po tych granic przekroczeniu nawet najbardziej Polski Ład tego nie odmieni.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
mateusz morawieckipismajątek
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)