"Ewidentne naruszenie konstytucji". Hermeliński o decyzji NIK. Co czeka premiera?
Marian Banaś idzie na wojnę z rządem. Szef NIK kieruje do prokuratury wnioski o możliwości popełnienia przestępstwa podczas organizacji wyborów kopertowych. - To, co zrobiono, w moim przekonaniu, to ewidentne naruszenie konstytucji - ocenił Wojciech Hermeliński. Były szef PKW w rozmowie z WP mówi m.in. o tym, co może grozić premierowi.
25.05.2021 19:26
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś poinformował, że NIK po kontroli organizacji wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym z maja 2020 r. zawiadomi prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa.
Chodzi o premiera Mateusza Morawieckiego, szefa KPRM Michała Dworczyka, szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego oraz ministra aktywów państwowych Jacka Sasina.
Zawiadomienie do prokuratury to efekt kontroli NIK, która wykazała, że niedoszłe głosowanie miało kosztować budżet ponad 76 mln zł, a decyzje rządzących były wydawane bez podstawy prawnej.
Morawiecki przed Trybunałem Stanu? Były szef PKW: ewidentne naruszenie konstytucji
Wojciech Hermeliński w rozmowie z Wirtualną Polską ocenił, ze "posunięcie prezesa Banasia było słuszne".
- To, co zrobiono, w moim przekonaniu, to ewidentne naruszenie konstytucji - zaznaczył, odnosząc się do organizacji wyborów kopertowych. Jednocześnie dodał, że nie wierzy, by doszło do pociągnięcia do odpowiedzialności rządzących, biorąc pod uwagę "polityczne zaangażowanie prokuratury".
Były szef Państwowej Komisji Wyborczej powołał się na orzeczenie Sądu Administracyjnego, który stwierdził, że decyzja premiera o poleceniu Poczcie Polskiej przygotowania głosowania korespondencyjnego 10 maja 2020 r. była nieważna.
- Premier nie miał tytułu prawnego i podstawy prawnej, by ingerować w kwestię prawa wyborczego. Ono jest regulowane kodeksem wyborczym. Struktura organów wyborczych oraz ich uprawnienia są tam przewidziane - podkreślił Hermeliński.
- Sąd trafnie podkreślił, że było to naruszenie uprawnień premiera i decyzja jest nieważna. Skoro tak, to można brać pod uwagę ewentualną odpowiedzialność premiera przed Trybunałem Stanu lub też odpowiedzialność karną z art. 231 kodeksu karnego za przekroczenie uprawnień, który przewiduje m.in. karę pozbawienia wolności. Premier nie miał żadnych uprawnień w ingerowanie w kwestie wyborcze - dodał w rozmowie z WP.
Trybunał Stanu to konstytucyjny organ władzy sądowniczej w Polsce. Jego główne zadanie to egzekwowanie odpowiedzialności najwyższych organów i urzędników państwowych za naruszenie m.in. konstytucji.
Organ ten może orzekać kary np. utraty czynnego i biernego prawa wyborczego, utraty zajmowanego stanowiska (z którego pełnieniem związana jest odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu) lub utraty orderów, odznaczeń i tytułów honorowych. Wyrok wydany przez Trybunał Stanu jest ostateczny.
Z kolei, jak czytamy w artykule 231. kodeksu karnego "funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
NIK kieruje zawiadomienie do prokuratury. Reakcja rządu
Po decyzji NIK ws. zawiadomienia do prokuratury głos zabrał m.in. Mateusz Morawiecki. - Uważam, że ja jako premier, szef KPRM oraz ministrowie odpowiedzialni za nadzór nad odpowiednimi instytucjami zachowaliśmy się tak, jak trzeba - powiedział w Brukseli Morawiecki.
Z kolei rzecznik rządu Piotr Mueller w rozmowie z PAP stwierdził, że "wszystkie decyzje o rozpoczęciu przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem".
- Premier i szef KPRM stali na straży realizacji zapisów konstytucji - ocenił Mueller.
Do sprawy odniósł się również szef MAP Jacek Sasin. "Szkoda autorytetu Najwyższej Izby Kontroli, który na naszych oczach upada" - ocenił polityk na Twitterze. "Prezes NIK oskarża premiera Mateusza Morawieckiego o wydanie bezprawnej decyzji, a mnie, że jej nie wykonałem. Pogratulować logiki" - dodał.