Polityczne "dziecko Mateusza". Adam Andruszkiewicz karierę w rządzie zawdzięcza premierowi Morawieckiemu
To premier Mateusz Morawiecki samodzielnie zdecydował o ściągnięciu do rządu Adama Andruszkiewicza. Jarosław Kaczyński zostawił w tej sprawie szefowi rządu wolną rękę. Nowy wiceminister cyfryzacji Morawieckiego traktuje jako swoistą "tarczę ochronną". Obu panów łączą bardzo dobre relacje. W kontakcie są od wielu miesięcy.
Poseł Andruszkiewicz w prywatnych rozmowach lubi chwalić się swoją polityczną przyjaźnią z premierem. Z Mateuszem Morawieckim młody polityk w ostatnim czasie kontaktował się wiele razy, bywał także na rozmowach "w cztery oczy" w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Panowie są "na ty".
Rozmówca z KPRM: – Spędzali godziny na rozmowach. Dość dziwnie to wyglądało. Szef rządu, który przez wiele lat był prezesem banku, z ogromną wiedzą ekonomiczną i historyczną i jego 28-letni rozmówca, były prezes Młodzieży Wszechpolskiej, poseł bez politycznego doświadczenia. To był dość osobliwy widok, zastanawialiśmy się w kancelarii, czemu ma to służyć.
Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że Andruszkiewicz pojawiał się u premiera Morawieckiego również w towarzystwie Sylwestra Chruszcza, w przeszłości związanego z Młodzieżą Wszechpolską i Ruchem Narodowym, a obecnie posła Koła Wolni i Solidarni, którym szefuje Kornel Morawiecki.
Jeden z naszych informatorów twierdzi, że pomysłowi wciągnięcia do rządu Andruszkiewicza ojciec premiera kibicował od początku. – Wiedziałem, że Mateusz chce w jakiś sposób skorzystać z kontaktów Adama, które ten prowadzi w mediach społecznościowych – przyzna później Morawiecki-senior w rozmowie z "Super Expressem".
Według naszych informacji Andruszkiewicz od dłuższego czasu wiedział, że opuści klub Kornela, mimo to wciąż trwał jako jego członek, bo to mu dawało większy dostęp do mediów – przede wszystkim w programach telewizji publicznej.
Bez konsultacji z władzami PiS
Przejście Andruszkiewicza do obozu Zjednoczonej Prawicy ustalone było już dawno. Osoby wtajemniczone co najmniej od wiosny wiedziały o akcesie młodego posła do PiS. Decyzję o tym, iż były prezes Młodzieży Wszechpolskiej, który do Sejmu dostał się z list Kukiz'15, wejdzie do rządu jako wiceminister, podjął sam Mateusz Morawiecki. I to od niego wyszła ta – autorska, jak się okazuje – propozycja. Niekonsultowana podobno z władzami PiS. To także element budowy własnego politycznego zaplecza przez Morawieckiego. Andruszkiewicz ma też przyciągnąć do PiS młodych.
Z naszych ustaleń wynika, że premier przekazał informację o nominacji Andruszkiewicza prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. A ten się zgodził. Na jakich warunkach – tego nie wiemy. Wiemy, że prezes PiS ceni sobie 28-letniego polityka.
– To ze strony Mateusza było ryzyko, bo musiał wiedzieć, że decyzja o wzięciu na pokład "świeżaka" od narodowców paru ludzi w PiS rozsierdzi. Dlaczego on, a nie inni? Kogo ma do nas przyciągnąć? Przecież biją w nas za tę nominację z każdej strony, od lewa do prawa – uważa jeden z rozmówców z PiS.
Takie właśnie panują nastroje w części partii: konsternacja. – Trudno nam wytłumaczyć ten najbardziej chyba "błyskotliwy" awans polityczny w naszej ekipie w ostatnich miesiącach – dorzuca poseł partii Jarosława Kaczyńskiego.
Choć ważni politycy PiS – z ministrami na czele – w wypowiedziach medialnych bronią tej nominacji.
– Pytanie, czy ta gra jest warta świeczki – zastanawia się rozmówca WP z okolic PiS. – Narodowcy Andruszkiewicza mają za zdrajcę, nie za bardzo wiadomo, kogo rząd miałby tym zagraniem "uwieść". Podobnie jak ludzie od Kukiza, których Andruszkiewicz zostawił. Jestem ciekaw, co na ten temat powie sam premier, bo naprawdę nie przypominam sobie, żeby w ciągu ostatniego roku jakaś zmiana personalna na szczytach władzy wzbudziła tak wielkie emocje – dodaje nasz rozmówca. I dorzuca: – Przecież nikt nie uwierzy, że tu o kompetencje chodziło.
Jeśli nie kompetencje, to może polityczny pragmatyzm? PiS musi myśleć o umacnianiu się na prawej flance, zwłaszcza przed wyborami europejskimi i wobec ruchów takich jak nowa partia ojca Rydzyka. Tyle że znów: jaka jest gwarancja tego, że jeden poseł, w dodatku jeszcze nie do końca opierzony i bez zaplecza, jest w stanie zapewnić obozowi władzy hegemonię na prawicy?
Nominacja Andruszkiewicza – jak wskazują nasi rozmówcy z PiS – jest dziś dla rządu kłopotliwa. A opozycja tematu nie odpuszcza.
Platforma Obywatelska złożyła nawet wniosek do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (więcej tutaj) z pytaniem o... rzekome powiązania młodego posła z Rosją. Media zaś – głównie TVN24 – przypominają nagrania z dość problematycznymi wypowiedziami Andruszkiewicza z przedparlamentarnej rzeczywistości.
A Platforma powtarza: – Był Misiewicz, jest Andruszkiewicz.
Spełnienie marzeń
– Kiedyś w jednej z rozmów Adam powiedział, że jego marzeniem jest mieć swój gabinet, sekretarkę, samochód służbowy. Teraz, dzięki premierowi, to marzenie się spełnia. Dla "chłopaka z Grajewa” to ogromny sukces – mówi nam jego dobry znajomy, współpracownik z Sejmu.
I zwraca nam uwagę na dość symboliczny detal w przygotowywaniu interpelacji poselskich wysyłanych przez Andruszkiewicza do rządowych instytucji.
W grudniu 2018 roku Andruszkiewicz rozsyła pisma do ministerstw. A w nich pyta o podsumowanie prac w resortach. "Przez ostatnie lata w Polsce zachodzi wiele zmian, które ułatwiają i polepszają standard życia Polaków. Ciągle jest jednak jeszcze wiele pracy i kwestii do rozwiązania” – zaczyna swoją interpelację Andruszkiewicz. W piśmie do resortu Zbigniewa Ziobry pisze przykładowo: "Ministerstwo przyczynia się do zwiększania poczucia sprawiedliwości i bezpieczeństwa Polaków”.
Dwa lata wcześniej Andruszkiewicz również wysłał serię pytań do resortów. Pytał wtedy o wydatki rządu na nagrody. "Pieniądze publiczne powinny być wydatkowane w sposób racjonalny, gospodarny i przejrzysty" – zwracał uwagę młody poseł.
Dzisiaj w tym rządzie zasiada jako wiceminister. Wdraża się w zadania, na razie ma nie wypowiadać się w mediach.
Sylwester Ruszkiewicz, Michał Wróblewski
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl