Polityczna gwardia Mateusza Morawieckiego? 6 uciekinierów od Kukiza
Mateusza Morawieckiego do roli premiera wyniósł Jarosław Kaczyński i to wbrew części partii. Dlatego nowy premier jak najszybciej musi zbudować swoją frakcję, która uniezależni go od kaprysu prezesa. Na razie wygląda to marnie: jedyne zaplecze Mateusza Morawieckiego to 6-osobowe koło Wolni i Solidarni, które wykruszyło się z Kukiz'15.
"Premierem Mateusz Morawiecki. Koło Poselskie Wolni i Solidarni. To wielki dzień dla naszego Narodu" - napisał wyraźnie wzruszony Sylwester Chruszcz w noc expose i głosowania nad wotum zaufania dla nowego rządu. Całe koło poparło nowy rząd, a symboliczne jest to, że jedyne kwiaty, jakie dostał nowy premier po głosowaniu, wręczyła mu Małgorzata Zwiercan z WiS. Razem z nią do ław rządowych podeszli wiceprzewodniczący Ireneusz Zyska i Adam Andruszkiewicz. Można wręcz było odnieść wrażenie, że to oni najbardziej cieszą się z powstania nowego rządu.
Przybudówka
A właściwie nowego-starego, bo przecież zmienił się tylko premier, ministrowie zostali ci sami. Jeszcze dwa lata temu, jako posłowie Kukiz'15 prawie wszyscy obecni członkowie Wolnych i Solidarnych głosowali przeciw rządowi Beaty Szydło (wstrzymał się tylko Kornel Morawiecki, bo, jak mówił, niezręcznie byłoby mu zagłosować przeciw własnemu synowi). WiS popiera Zjednoczoną Prawicę także w innych głosowaniach, de facto stając się nieformalną częścią obozu Jarosława Kaczyńskiego.
Zresztą historia samego koła zaczyna się od poparcia PiS. W kwietniu 2016 roku wybierano kolejnego nominata PiS do Trybunału Konstytucyjnego, ale na sali było mniej niż 230 posłów partii rządzącej. Opozycja spróbowała zerwać kworum, wyciagając karty do głosowania, ale się nie udało - wyłamało się dwoje posłów Kukiz'15. W dodatku wybuchła afera, bo posłanka Małgorzata Zwiercan zagłosowała za Kornela Morawieckiego, który musiał na chwilę wyjść z sali posiedzeń.
Rozłam
Zwiercan została wyrzucona z Kukiz'15, a za nią poszedł Kornel Morawiecki. Wszystko poprzedziła awantura z Pawłem Kukizem, który w niewybrednych słowach miał zarzucić seniorowi, że zależy mu tylko na karierze syna. Jako że głosowanie obserwowały kamery, a sami zainteresowani przyznali się do głosowania, przekonując, że nie ma w tym nic złego, sprawa wydawała się oczywista. Ale prokuratura dopiero w październiku 2017, po ponad roku śledztwa, skierowała do Sejmu wniosek o uchylenie Zwiercan immunitetu.
Teraz jej los zależy od Komisji Regulaminowej, która może sprawie nadać dalszy bieg lub ją odrzucić. W tym pierwszym przypadku o odebraniu immunitetu musi zdecydować 2/3 posłów. Ale to mało prawdopodobne, bo głos Zwiercan jest partii potrzebny. Tym tłumaczono zresztą tak powolne śledztwo. Bo tuż po rozstaniu z Kukiz'15 Morawiecki i Zwiercan przeciągnęli do siebie Ireneusza Zyskę, co pozwoliło im założyć koło.
Szóstka za Morawieckim
Wydawałoby się, że tak przetrwają do końca kadencji, ale wraz z kolejnymi odejściami z Kukiz'15, Wolni i Solidarni wzmacniali się, dzisiaj zrzeszają sześcioro posłów. Biorąc pod uwagę tempo rozpadu klubu muzyka i fakt, że nie wszyscy uciekinierzy przechodzą wprost do klubu PiS (jak Anna Maria Siarkowska czy Piotr Liroy-Marzec), koło może się jeszcze powiększać.
Ale Wolni i Solidarni to po prostu poczekalnia (czy czyściec) przed PiS, bez jakiej głębszej spójności ideowej. Wszak w kole są i ludzie "Solidarności Walczącej", jak Kornel Morawiecki, i tacy, którzy przegrali wewnętrzne rozgrywki w Kukiz'15, jak Jarosław Porwich, który zasilił je w momencie, gdy powołanie nowego premiera było już właściwie przesądzone. Wcześniej okręt płynący pod banderą muzyka opuścili narodowcy, jak Chruszcz i Andruszkiewicz, którzy nie zgadzali się z kursem obranym przez zarząd klubu. Ich odejście w niewybrednych słowach krytykował sam Kukiz. - Jest większym cynglem PiS-owców niż PiS-owcy - mówił o Andruszkiewiczu.