Politycy stracą prawo do jazdy "na sygnale"?
Do Sejmu trafił projekt ustawy, który zakłada, że w kolumnie uprzywilejowanej będą mogli jeździć tylko premier i prezydent oraz delegacje zagraniczne. Ministrowie i ich podwładni mogą stracić przywilej jeżdżenia z włączonymi sygnałami dźwiękowymi w czasie podróży z domu do pracy. Z takim postulatem wystąpili politycy Kukiz'15.
Politycy klubu Kukiz'15 tłumaczą, że przepisy chcą zmienić w trosce o bezpieczeństwo obywateli. "Opinia publiczna od wielu lat przekonuje się o tym, że tzw. jazda na sygnale jest wykorzystywana przez VIP-ów także do celów prywatnych. Podróże do domu, czy na uroczystości o charakterze prywatnym, a nie państwowym to jedne z najjaskrawszych przykładów. Nadużycia te często kończą się groźnymi wypadkami, co mieliśmy okazję zauważyć na przestrzeni choćby ostatnich miesięcy" – czytamy w projekcie.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Ugrupowanie proponuje, by do minimum ograniczyć liczbę osób, które mogłyby jeździć w kolumnie uprzywilejowanej. - Chcemy doprowadzić do tego, by z przejazdów w kolumnie uprzywilejowanej mogli korzystać jedynie prezydent, premier i zagraniczne delegacje. To ujmuje rangi głowie państwa, gdy rzecznik czy asystent także może jechać limuzyną na sygnale, jak było w przypadku Bartłomieja Misiewicza - mówi Maciej Masłowski, poseł Kukiz'15. Obecnie z tego przywileju mogą korzystać ministrowie, ich zastępcy, a nawet zwykli urzędnicy.
W ostatnich miesiącach doszło do kilku wypadków z udziałem służbowych limuzyn. Kilka dni temu doszło do kolizji pod siedzibą PiS w Warszawie. Pod koniec marca stłuczkę zaliczył wiceminister obrony Bartosz Kownacki, którego kierowca złamał przepisy drogowe. 10 lutego w Oświęcimiu doszło do wypadku z udziałem premier Beaty Szydło, która na tydzień trafiła do szpitala. W styczniu z kolei kolumna wioząca szefa MON Antoniego Macierewicza wjechała w inne samochody.