ŚwiatPolicja poszukuje Tunezyjczyka w związku z zamachem w Berlinie

Policja poszukuje Tunezyjczyka w związku z zamachem w Berlinie

W związku z poniedziałkowym zamachem terrorystycznym w Berlinie niemiecka policja poszukuje Tunezyjczyka Anisa A. - informuje "Der Spiegel" w wydaniu online.

Policja poszukuje Tunezyjczyka w związku z zamachem w Berlinie
Źródło zdjęć: © AFP | Tobias SCHWARZ

Według tygodnika pod fotelem kierowcy ciężarówki użytej do zamachu znaleziono dokument tożsamości tego obywatela tunezyjskiego, "najprawdopodobniej zaświadczenie o tym, że ma pobyt tolerowany (w Niemczech)". Z dokumentu wynika, że Anis A. urodził się w 1992 roku w mieście Tatawin.

"Der Spiegel" pisze, że podejrzany jest też znany pod innymi nazwiskami i datami urodzenia. Wydawany w Moguncji dziennik "Allgemeine Zeitung" podał, że podejrzany to Ahmed A. i że jego dokument został wystawiony w Nadrenii Północnej-Westfalii.

Agencja dpa pisze, powołując się na źródła w służbach bezpieczeństwa, że w tym kraju związkowym niezwłocznie podjęte zostaną "działania".

Wcześniej policja zatrzymała kolejnego podejrzanego w związku z poniedziałkowym zamachem terrorystycznym w Berlinie, ale po jakimś czasie został on zwolniony - poinformował w środę nadawca radiowo-telewizyjny rbb.

Pierwszego podejrzanego, zatrzymanego w poniedziałek pakistańskiego uchodźcę, zwolniono we wtorek z braku dowodów.

Krytykują Merkel

Po poniedziałkowym zamachu w Berlinie część francuskich mediów krytycznie odnosi się w środę do polityki migracyjnej kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Media wzywają też do ścisłej współpracy służb państw UE, "bo tylko tak można skutecznie walczyć z terroryzmem".

W związku z zamachem, w którym zginęło 12 osób, francuskie media przypominają wypowiedź Merkel: "Nie pozwólmy, by strach nas sparaliżował". Nad Sekwaną ocena jej polityki nie jest jednak jednoznaczna.

Społeczeństwo niemieckie, bardzo wysoko ceniące swobody indywidualne, nie chce wszechobecności policji ani kontroli na każdym kroku - powiedziała w publicznym radiu France Info politolog Isabelle Maras. Dlatego - jej zdaniem - mimo pewnych poprawek, do których zmuszają okoliczności i rosnące wpływy populistów, "Angela Merkel może trzymać się drogi wytyczonej przez wartości demokratyczne".

Ta droga, która podąża niemiecka kanclerz, to z kolei "ślepy zaułek" według polityków skrajnie prawicowego Frontu Narodowego (FN), ale nie tylko. Ekspert od spraw bezpieczeństwa w prawicowej partii Republikanie Guillaume Larrive powiedział w radiu Europe1, że polityka migracyjna Merkel "to tragedia". A na Twitterze napisał: "+Willkommen+ pani Merkel było błędem historycznym, jej polityka migracyjna jest absurdem i wymyka się wszelkiej kontroli".

Przywódczyni FN Marine Le Pen wydała komunikat, w którym wyraziła "oburzenie wobec rządów, które wpuszczają wielką liczbę migrantów, do naszych pozbawionych granic krajów". Wezwała też do "natychmiastowego przywrócenia granic".

"Musimy być razem czujni, a służby wywiadowcze, jedyna barykada (chroniąca przed terroryzmem) muszą otrzymać niezbędne środki" - pisze dziennik "Aujourd'hui en France". Wtóruje mu katolicka gazeta "La Croix", nawołując do "europejskiego zrywu i bardzo ścisłej współpracy służb". Ta współpraca - jak pisze z kolei w komentarzu redakcyjnym "Le Monde" - dotyczyć ma wszystkich instytucji i państw UE, gdyż jest to jedyny sposób na skuteczną walkę z terroryzmem, a "zamknięcie się w narodowych granicach to niebezpieczna ułuda".

Dziennik "Le Figaro" cytuje niemieckich specjalistów od spraw bezpieczeństwa, którzy krytykują opory różnych niemieckich służb wywiadowczych, by dzielić się między sobą informacjami. Joachim Bitterlich, były doradca kanclerza Helmuta Kohla do spraw europejskich, nawiązał do tej sprawy w telewizji BFMTV ubolewając, że "tak trudno o sprawną współpracę służb jednego kraju, a konieczne jest ścisłe współdziałanie wszystkich służb UE".

oprac. Katarzyna Bogdańska

Berlinciężarówkajarmark
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (41)