Polak, Węgier, już nie dwa bratanki. "Zniknęła jedyna podstawa braterstwa"

Narasta konflikt między Polską a Węgrami. - Mamy do czynienia z jednoznaczną sprzecznością interesów. I musimy kierować się wobec Budapesztu pragmatyzmem, a nie sentymentami - uważa prof. Marek Pietraś. - "Misja pokojowa" Orbana jest obliczona na to, że część krajów Unii i NATO będzie zmęczona wojną i zacznie się zachowywać jak Węgry - dodaje były ambasador RP Jerzy Marek Nowakowski.

Donald Tusk i Viktor Orban
Donald Tusk i Viktor Orban
Źródło zdjęć: © Getty Images | Simon Wohlfahrt
Paweł Buczkowski

Trwa serial wzajemnych uszczypliwości między Polską a Węgrami. Zaczęło się od samowolnej "misji pokojowej" Viktora Orbana do Moskwy, zaraz po przejęciu prezydencji przez Węgry w Unii Europejskiej. "Czy ktoś czuje się bezpieczniej po rozmowie Viktora Orbana z Władimirem Putinem o 'powojennej architekturze bezpieczeństwa w Europie'? - ironizował Donald Tusk w mediach społecznościowych.

Premier Węgier zareagował nerwowo. - Polacy prowadzą obłudną politykę. Krytykują nas za nasze stosunki z Rosją, a prowadzą z Rosją interesy przez pośredników. Takiej hipokryzji ze strony państwa nigdy nie widziałem - stwierdził w sobotę Viktor Orban.

Kolejne dni to wymiana ciosów. W poniedziałek wieczorem szef węgierskiego MSZ Péter Szijjártó stwierdził, że "bardzo ceni polską dyplomację, dlatego tak źle jest patrzeć, jak pogrąża się w bagnie kłamstw".

To jego reakcja na słowa szefa MSZ Polski Radosława Sikorskiego, który ocenił, że "egoizm premiera Węgier Viktora Orbana spowodował izolację jego kraju".

"Mówienie o izolacjonizmie w przypadku premiera i rządu, który jako jedyny w Europie może obecnie utrzymywać kontakty zarówno ze Wschodem, jak i Zachodem, nie jest aktem nadmiernej mądrości" - odparował Szijjártó.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nowakowski: Węgry pełnią rolę tuby Putina

Odnosząc się do tej wymiany zdań, historyk oraz były ambasador RP Jerzy Marek Nowakowski zauważa, że Węgry są za małe i za słabe, żeby być głównym negocjatorem w ważnych sprawach dla Europy.

- Węgry są w stanie odgrywać raczej rolę tuby, przez którą mówi, a to Trump, a to Putin. Jest to oczywiście propaganda robiona na wewnętrzny użytek w stylu "jesteśmy mocarstwem, jak Austro-Węgry w przeszłości". Ale prawda jest taka, że Węgry w rodzinie państw zachodnich są w tej chwili głęboko izolowane. Oczywiście próbują to nadrabiać dialogiem z "międzynarodówką destabilizatorów" - komentuje Nowakowski w rozmowie z Wirtualną Polską.

Jego zdaniem "nigdy nie było tak, że interesy polskie i węgierskie były zbieżne". - Wręcz przeciwnie, myśmy zawsze mieli kłopoty z Węgrami, tylko zazwyczaj nie były one publicznie prezentowane - mówi Jerzy Marek Nowakowski.

Do dziś jednak pamiętane są słowa Jarosława Kaczyńskiego z 2011 roku, kiedy zafascynowany Viktorem Orbanem zapowiadał, że "przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli Budapeszt w Warszawie". Kiedy PiS doszedł do władzy, relacje obu państw bardzo się ociepliły.

- Ale przyjaźń w okresie rządów PiS była zbudowana na takim antykomisyjnym nastawieniu obu formacji, wzajemnym wspieraniu się, żeby Unia Europejska za bardzo nie patrzyła na ręce obu stronom. W momencie kiedy nastąpiła pełnoskalowa agresja rosyjska na Ukrainę, to sytuacja się znacząco zmieniła - uważa Jerzy Marek Nowakowski.

Polak Węgier już nie dwa bratanki

- Sentymenty historyczne, także symbolika są ważne, ale mam wrażenie, że one są najbardziej użyteczne przy wznoszeniu toastów. Natomiast polityka to jest interes, pragmatyzm - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Marek Pietraś, dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych UMCS w Lublinie.

Jego zdaniem z punktu widzenia priorytetów geopolitycznych Zachodu i Polski potrzebny jest spójny głos Unii Europejskiej wobec Rosji i działanie zgodne z jednym przekazem: "Rosja nie może wygrać w Ukrainie".

- Jeżeli Węgry się z tym nie identyfikują, to nie może być tak, że będą osłabiały wspólnotę euroatlantycką. Mamy więc do czynienia z jednoznaczną sprzecznością interesów. I musimy się kierować wobec Węgier pragmatyzmem, a nie sentymentami - uważa politolog.

Po napaści Rosji na Ukrainę politycy PiS wciąż nie używali tak ostrych słów krytyki wobec Węgier, jak ministrowie rządu Donalda Tuska.

- Po wyborach zniknęła jedyna podstawa braterstwa Polski i Węgier, czyli antyeuropejskość. Tusk i Platforma jest głęboko proeuropejska, jest zaangażowana w budowanie wspólnej Europy, a Orban jest zaangażowany w jej podminowywanie. To jedyne pole, na którym naprawdę były zbieżne interesy, zniknęło - podkreśla Jerzy Marek Nowakowski.

Zdaniem prof. Marka Pietrasia style sprawowania władzy w Polsce po wyborach 15 października i na Węgrzech są absolutnie odmienne, jeżeli chodzi o diagnozowanie środowiska międzynarodowego i relacje z Unią Europejską.

- To jest przykład tego, jak stan funkcjonowania systemów politycznych warunkuje zachowania państwa na arenie międzynarodowej - uważa prof. Pietraś.

W tej kwestii politolog zauważa za to dużą zbieżność systemów politycznych Węgier i Rosji.

- Mamy do czynienia z praktyką wykorzystywania instytucji, wartości demokratycznych do wzmacniania autorytarnego systemu sprawowania władzy. Świetnie w obu przypadkach to wychodzi i myślę, że Władimir Putin i Viktor Orban mają w tym kontekście pewne poczucie wspólności działania politycznego. Tak należy też rozpatrywać stosunek Węgier do Rosji, do faktu agresji, czy pomocy dla Ukrainy - uważa politolog.

"Misja pokojowa" w Moskwie

Głosy krytyczne wobec Węgier wzmogły się po rozpoczęciu "misji pokojowej" Viktora Orbana, który ruszył na rozmowy z Władimirem Putinem do Moskwy.

- W przypadku Węgier jest to samodzielna inicjatywa obliczona na to, że w pewnym momencie część przynajmniej krajów Unii i NATO będzie zmęczona wojną i zacznie się zachowywać jak Węgry. Mam nadzieję, że tak nie będzie. Dla Polski byłoby to najgorszą możliwą wiadomością - uważa Jerzy Marek Nowakowski.

Ale głosy krytyczne wobec Węgier wychodzą otwarcie tylko ze strony pojedynczych polityków unijnych. "Najwyższy czas wyrzucić Orbána ze strefy Schengen!" - tak europoseł i były premier Belgii Guy Verhofstadt skomentował decyzję rządu Węgier odnośnie tzw. systemu kart krajowych, który umożliwia pracownikom m.in. z Rosji i Białorusi, na wjazd na Węgry bez ograniczenia liczby osób i bez szczególnych ograniczeń zawodowych.

- Z punktu widzenia dzisiejszych regulacji prawnych w Unii Europejskiej, a zwłaszcza zasad podejmowania decyzji w Radzie Europejskiej, Unia stara się unikać prowadzenia polityki konfrontacyjnej wobec Węgier - wyjaśnia prof. Marek Pietraś.

Zwraca uwagę, że dzieje się tak, bo głos Węgier wciąż jest istotny w sytuacjach, kiedy potrzebna jest jednomyślność.

Stąd też ostatnie dążenia do zmiany zasad działania Unii Europejskiej. Zmiany do których zmobilizował swoim działaniem unijnych polityków Viktor Orban.

- Pod kątem doświadczeń z Węgrami w końcu ubiegłego roku została uruchomiona dyskusja w Unii Europejskiej o zasadach procesu decyzyjnego w Radzie Europejskiej i o tym w jakich obszarach zrezygnować z zasady konsensusu, zasady jednomyślności, a wprowadzić zasadę większości, tak aby pojedyncze państwo jak np. Węgry nie mogły blokować decyzji Unii Europejskiej jako całości. Pewne działania, bez ostentacyjności, ale reformujące Unii Europejskiej, pod kątem doświadczeń z Węgrami są więc podejmowane - podkreśla prof. Pietraś.

Pokój według Putina i Orbana

W swoim sobotnim wystąpieniu Viktor Orban nazywał politykę Unii Europejskiej jako prowojenną, przeciwstawiając jej swoje działania pokojowe.

- Podobnie jak politykę pokojową prowadzi Władimir Putin, który absolutnie nie chce wojny, tylko chce, żeby zniknęła Ukraina. Jak Ukraina sama by się wyrzekła niepodległości, to on żadnej wojny nie chce. Jest głęboko pokojowy - ironizuje Jerzy Marek Nowakowski.

Politolog z UMCS zwraca jeszcze uwagę na hipokryzję Węgier w tej sprawie.

- Węgry zarzucają Polsce hipokryzję na arenie międzynarodowej, zarzucają Polsce i właściwie całemu zachodowi, że poprzez udzielania pomocy Ukrainie zapisuje się do klubu zwolenników prowadzenia wojny, zapominając kto jest agresorem - że tym agresorem jest Rosja - zarzuca prof. Marek Pietraś.

- Tu Węgry mają absolutnie sprzeczne priorytety geopolityczne z państwami zachodnimi. Będąc państwem członkowskim NATO, korzystając z art. 5, czyli gwarancji bezpieczeństwa, jednocześnie w sytuacji konfliktu międzynarodowego popierają Rosję, która jest dzisiaj zdefiniowana przez Sojusz Północnoatlantycki jako zagrożenie dla bezpieczeństwa. Czy nie jest to ewidentny przypadek hipokryzji na arenie międzynarodowej? Jest ponad wszelką wątpliwość - dodaje.

Mimo to politolog wyraża nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone w stosunkach między Polską a Węgrami.

- Ja wierzę głęboko w to, że ten system władzy Orbana na Węgrzech kiedyś upadnie. Węgry zmienią swoje priorytety geopolityczne i wtedy nie tylko przy wznoszeniu toastów będziemy mogli powrócić do tej słynnej sentencji "Polak, Węgier, dwa bratanki" - podsumowuje prof. Marek Pietraś.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj także:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
węgrypolitykapolska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (186)