Polak w śpiączce ponownie odłączony od aparatury podtrzymującej życie
Pozostającemu od dwóch miesięcy w śpiączce obywatelowi Polski, który mieszka w Anglii, ponownie wstrzymano podawanie pożywienia i wody - poinformowali w piątek jego bliscy.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu nie przyjął w czwartek skargi złożonej przez rodzinę mieszkającego w Anglii, pozostającego w śpiączce obywatela Polski. Rodzina walczyła o podtrzymywanie go przy życiu. Ale mocy nabrała decyzja Sądu Opiekuńczego z 31 grudnia pozwalająca na wstrzymanie odżywiania i nawadniania mężczyzny.
Mężczyzna znajdujący się w śpiączce mieszkał w Anglii od kilkunastu lat. 6 listopada 2020 roku doszło u niego do zatrzymania pracy serca i trwałego uszkodzenia mózgu. O zgodę na odłączenie od aparatury do sądu wystąpił szpital, w którym od dwóch miesięcy przebywa mężczyzna. Do wniosku przychyliły się mieszkające w Anglii dzieci oraz żona poszkodowanego. Przeciwna tej decyzji jest jednak pozostała część rodziny.
Żona mężczyzny pozostającego w śpiączce uważa, że nie chciałby on być podtrzymywany przy życiu w obecnym stanie. Druga część rodziny argumentuje jednak, że jako praktykujący katolik opowiadał się za prawem do życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
Aparatura wcześniej była już odłączana
Matka mężczyzny w rozmowie z PAP zapewniała, że "w trakcie wizyty członków rodziny w szpitalu R.S. płakał, ruszał głową, reagował na głos, zatem nie można mówić o tym, że znajduje się on w śpiączce ani tym bardziej w stanie wegetatywnym, lecz jest to już stan minimalnej świadomości".
Sąd Opiekuńczy odrzucił te dowody, wskazując, że nagrane smartfonem wideo nie ma takiej samej wagi jak badania medyczne, mruganie oczami według lekarzy jest naturalnym odruchem osoby pozostającej w tym stanie i niekoniecznie jest ono reakcją na obecność kogoś z rodziny.
Brytyjski sąd nie wyraził także zgody na przetransportowanie mężczyzny do Polski. Wiązałoby się to z dużym ryzykiem śmierci w trakcie transportu.
Aparatura podtrzymująca życie była już dwukrotnie odłączana - najpierw na dwa, potem na pięć dni - ale później była z powrotem przyłączana w związku ze złożonym wnioskiem o apelację.
Źródło: PAP