Zamach w Londynie. Nowe informacje o stanie zdrowia Polaka, który powstrzymał napastnika
Polak, który miał przeciwstawić się terroryście z London Bridge przy pomocy kła narwala, opuścił szpital. Mężczyzna czuje się dobrze. W piątek podczas zamachu został raniony nożem.
O wyjściu Polaka ze szpitala poinformowało Polskie Radio. - To mocny człowiek, potrzebuje teraz tylko nieco czasu - powiedział stacji szef Polaka, zarządzający budynkiem Fishmongers' Hall Toby Williamson. Polak o imieniu Łukasz ma ok. 30 lat i od niemal dekady mieszka w stolicy Wielkiej Brytanii.
- On myje naczynia w piwnicy. Słyszy krzyki. Jest przeszkolony w udzielaniu pierwszej pomocy, więc świadomie decyduje się wejść na górę. Terrorysta wymachuje nożami przy krzykach ludzi. Łukasz zdejmuje ze ściany kieł narwala i podejmuje walkę - słowa szefa Polaka cytuje także Polsat News.
Z relacji Williamsona wynika, że dzięki temu, że Polak podjął walkę, inni "zyskali czas na to, by mogli uciec". - Łukasz zadaje cios w kierunku terrorysty i wie, że coś jest nie tak, bo uderza go w klatkę piersiową i odbija się od niej. Ma kamizelkę lub coś takiego. W tym momencie toczy się zaciekła walka na noże, w której Łukasz doznaje pięciu cięć aż po ramię - opowiada Brytyjczyk.
Zobacz też: Wybory prezydenckie. Tomasz Grodzki mówi o "zaciętej walce"
- Jest poważnie ranny, ale ani na chwilę się nie wycofuje. (...) Bardzo cierpiał i stracił siłę w lewej ręce, ale był tam do końca - mówił szef Łukasza.
Wcześniej o opuszczeniu szpitala przez Polaka informował również "Daily Mail", powołując się z kolei na ustalenia w polskim resorcie spraw zagranicznych. Brytyjski dziennik zaznacza, że polscy urzędnicy pozostają w kontakcie ze służbami w Londynie.
Ekspert dla WP: to Brytyjczycy odpowiadają za bezpieczeństwo
Aby zapewnić bezpieczeństwo naszemu rodakowi Brytyjczycy nie zdecydowali się na podanie jego personaliów. - Gdzieś komuś mógłby przyjść pomysł do głowy, żeby się na Łukaszu zemścić - mówi Wirtualnej Polsce dr Krzysztof Karolczak z Ośrodka Analiz Politologicznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Ekspert ds. terroryzmu zaznacza, że to brytyjskie służby odpowiadają za bezpieczeństwo swoich obywateli oraz tych, którzy przebywają na terytorium Zjednoczonego Królestwa.
- Polak może zgłosić się do policji i poinformować, że czuje się zagrożony i spytać, czy mogą go objąć ochroną. Brytyjczycy wtedy powiedzą mu - będziemy częściej patrolować okolicę domu, w którym pan mieszka. Znając procedury na tym to polega - stwierdza nasz rozmówca.
Dr Krzysztof Karolczak zauważa też, że w tym zatrzymaniu brało udział kilka osób. - Być może wszyscy będą otoczeni opieką brytyjskiej policji. Ale nawet jeśli w ciągu najbliższych dni coś takiego będzie się działo, za kilka tygodni to zostanie zdjęte. Nikt nie otoczy ich taką ochroną do końca życia - wyjaśnia.
Zamach w Londynie. Dwoje zabitych i ranni
Przypomnijmy, uzbrojony w nóż Usman Khan zabił w Londynie dwie osoby, a kolejne trzy ranił. Ofiary to 23-letnia studentka i o dwa lata starszy od niej koordynator warsztatów dla więźniów, podczas których zaczął swój atak napastnik.
Mężczyzna został obezwładniony na Moście Londyńskim, m.in. właśnie przez Polaka, który miał wykorzystać do tego kieł narwala, trofeum umieszczone na Moście Londyńskim dla ozdoby. To wtedy Polak został pięć razy raniony nożem.
Usman Khan został później zastrzelony przez brytyjskie służby. 28-letni mężczyzna odbywał niedawno karę za przestępstwa związane z działalnością terrorystyczną.
W reakcji na atak premier Boris Johnson nakazał sprawdzenie zasad zwalniania z więzień osób skazanych za terroryzm.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl