Polacy źle oceniają przygotowanie Polski do konfliktu z Rosją. Pułkownik uspokaja
Tylko wyborcy PiS dobrze oceniają przygotowanie Polski na zagrożenie ze strony Rosji. Większość ankietowanych w sondażu dla WP wystawia naszemu krajowi jednak złą ocenę. - Rosja nie odbuduje bardzo szybko swojego potencjału w taki sposób, żeby mogła nam zagrozić tak, jak Ukrainie - uspokaja w rozmowie z WP płk Maciej Matysiak.
W najnowszym sondażu przeprowadzonym przez United Surveys dla Wirtualnej Polski, ankietowani usłyszeli pytanie, czy ich zdaniem Polska jest militarnie przygotowana na zagrożenie ze strony Rosji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
55 proc. ankietowanych odpowiedziało, że Polska nie jest dobrze przygotowana. "Raczej źle" odpowiedziało 38,8 proc., a "bardzo źle" - 16,2 proc. Przeciwnego zdania było 34 proc. - 31,5 proc. odpowiedziało "raczej dobrze", a 2,5 proc. "bardzo dobrze przygotowana". Zdania w tej sprawie nie miało 11 proc. badanych.
Większość wyborców PiS dobrze ocenia nasze przygotowanie
Zupełnie inaczej sprawa kształtuje się w przypadku podziału na wyborców konkretnych partii. Zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości w grupie 45 proc. uważają, że Polska jest dobrze przygotowana (3 proc. "bardzo dobrze" i 42 proc. "raczej dobrze"). Przeciwnego zdania jest 43 proc. badanych (28 proc. "raczej źle" i 15 proc. "bardzo źle"). 12 proc. badanych w tej grupie wyborców nie ma zdania w tej sprawie.
Wyborcy Koalicji Obywatelskiej w większości, bo w 71 proc., źle oceniają przygotowanie Polski na zagrożenie ze strony Rosji. 53 proc. odpowiedziało "raczej źle", a 18 proc. "bardzo źle". Przeciwnego zdania jest 22 proc. badanych w tej grupie - 18 proc. "raczej dobrze", a 4 proc. "bardzo dobrze" ocenia przygotowania Polski na ewentualny konflikt. Brak zdania w tej sprawie miało 7 proc. wyborców KO.
Polacy źle oceniają przygotowanie Polski
Zdecydowana większość wyborców Trzeciej Drogi źle ocenia przygotowanie militarne Polski. To grupa aż 66 proc. ankietowanych - 61 proc. ocenia "raczej źle", a 5 proc. "zdecydowanie źle". Przeciwnego zdania jest 28 proc. badanych (25 proc. "raczej dobrze", a 3 proc. "bardzo dobrze"). 6 proc. wyborców w tej grupie nie ma zdania.
Polskie przygotowanie źle oceniają także wyborcy Lewicy (61 proc.) - 10 proc. uważa, że Polska jest bardzo źle przygotowana, a 51 proc., że raczej źle. Przeciwnego zdania jest 21 proc. badanych, którzy przygotowania oceniają raczej dobrze. 18 proc. nie ma zdania.
Większość wyborców Konfederacji, bo aż 57 proc. z nich, źle ocenia przygotowanie naszego kraju - 40 proc. "raczej źle", a 17 proc. "bardzo źle". Przeciwnego zdania jest 36 proc. wyborców tej partii, które uważa, że Polska jest raczej dobrze przygotowana. 7 proc. nie ma zdania.
"Spokojnie odparlibyśmy opór Rosji"
Maciej Matysiak, pułkownik rezerwy, ekspert fundacji Stratpoints, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że - w jego ocenie - zagrożenie ze strony Rosji jest realne. - Nie możemy jednak rozpatrywać Polski indywidualnie, osobno od krajów NATO. Jesteśmy w sojuszu, a na terenie Polski jest sporo żołnierzy, nie tylko polskich, a także wiele sprzętu - ocenia.
- Natomiast, biorąc pod uwagę sytuację w Ukrainie i retorykę rosyjską, oczywiście jest zagrożenie, które było, a teraz jakby się zmaterializowało - podkreśla.
W jego ocenie, gdyby nastąpił konflikt, który jednak mimo wszystko uważa za mało prawdopodobny, nie jesteśmy zbyt dobrze przygotowani. - Ale Rosjanie też nie - dodaje.
- Rosjanie są zaangażowani w Ukrainie, w związku z tym to potencjalne, faktyczne zagrożenie uważam za niewielkie. Gdyby jednak miało do konfliktu dojść, jego siła uzależniona jest od tego, jak Ukraina da radę w starciu z Rosją - podkreśla pułkownik.
Czy jesteśmy dzisiaj przygotowani do konfliktu, takiego, przed jakim stanęła Ukraina? - Uważam, że spokojnie, wraz z krajami NATO, spokojnie odparlibyśmy opór Rosji i nie wygrałaby ona tego starcia - mówi rozmówca Wirtualnej Polski.
Od czasu inwazji na Ukrainę zaszły istotne zmiany
Zaznacza jednak, że byłoby tak oczywiście w założeniu, że nie mówimy o konflikcie nuklearnym. - To jest wtedy poza dyskusją. Mówię teraz o konwencjonalnym konflikcie - dodaje.
- Dalibyśmy radę. Ale czy byśmy dali radę dobrze? Czy jesteśmy do tego typu konfliktu w tej chwili bardzo dobrze przygotowani? Nie, nie jesteśmy. Nawet nie jesteśmy dobrze przygotowani. Ma to związek z tym, że nasza doktryna jest doktryną obronną - to po pierwsze. Po drugie doktryna NATO nie zakładała konfliktów lądowych w Europie, tylko raczej działanie w rejonach konfliktów odległych - wylicza ekspert.
Jak zauważa, od czasu inwazji na Ukrainę zaszły istotne zmiany. - Zarówno w naszych siłach zbrojnych, ale także w myśleniu natowskim. Coś się ruszyło w kontekście i naszego, i natowskiego przygotowania. Widzimy więcej żołnierzy NATO, jest widoczna zmiana sposobu myślenia, jesteśmy w procesie budowania potencjału odstraszania w stosunku do Rosji - podkreśla rozmówca WP.
"Trend jest taki, żeby dozbrajać armię"
Etap budowania ma związek także z zakupem uzbrojenia. Płk Matysiak zwraca uwagę, że minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz jasno i wyraźnie powiedział, że nie będzie kasowania kontraktów, lecz będzie przyjrzenie się, które z nich są wykonalne.
- Trend jest taki, żeby dozbrajać armię, zwiększać jej potencjał poprzez zwiększenie także jej liczebności. Istotne są też zmiany struktury, ale przede wszystkim budowanie rezerw i potencjału obronnego państw jako takiego - wylicza.
I podkreśla, że zgadza się z Kosiniakiem-Kamyszem, że trzeba stawiać głównie na rozbudowę rezerwy, w tym rezerwy aktywnej i obronę cywilną, czyli strukturę bezpieczeństwa państwa. - Widzimy na Ukrainie, że zawodowa armia stawia pierwszy opór, ale później wytraca siły, środki. Należy więc potem pozwolić rezerwistom zadziałać - wyjaśnia.
- Musimy ich wprowadzić do boju, przeszkolić, stworzyć następne struktury, następne pododdziały i oddziały właśnie z rezerwistów. Obecnie, jeżeli chodzi o szkolenie rezerw, mamy kompletną plażę, tragedię. Ale pamiętajmy, że trend jest dobry - ocenia.
"Mamy agresywnego sąsiada, tak działającego, że nie mamy wyjścia"
Płk Matysiak podkreśla, że mamy trochę czasu albo nawet więcej niż trochę. - Rosja nie odbuduje bardzo szybko swojego potencjału w taki sposób, żeby mogła nam zagrozić tak jak Ukrainie - dodaje.
- Mamy co najmniej 5 do 10 lat nawet. A najprawdopodobniej w ogóle nie staniemy przed realnym tego typu zagrożeniem - ocenia.
I podkreśla, że tak czy tak musimy mieć potencjał odstraszania, żeby Rosja widziała, że nie ma łatwej sytuacji i w związku z tym, że nie podejmie takiego wyzwania jak w Ukrainie. - W związku z tym, nawet jeżeli uzbroimy się, wydamy na to środki, zwiększymy potencjał obrony państwa, strukturę i nie dojdzie do wojny, to nie dojdzie do niej właśnie dlatego, że właśnie to zrobiliśmy. Że przygotowaliśmy się na każdą ewentualność - dodaje ekspert.
- Będziemy musieli spożytkować sporo środków i wysiłków na zbrojenia i na broń, która tak de facto nie powinna być nigdy nikomu do niczego potrzebna. Ale mamy agresywnego sąsiada, tak działającego, że nie mamy wyjścia - ocenia płk Matysiak.
Sondaż przeprowadzony przez United Surveys na zlecenie Wirtualnej Polski w dniach 26-28.01 na grupie 1000 ankietowanych. Sondaż przeprowadzono metodą CATI&CAWI.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski