Rośnie napięcie w Gruzji. Tłumy wyszły na ulice, ruszyły protesty
Sytuacja polityczna w Gruzji pozostaje napięta. Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią prezydent Salome Zurabiszwili, w poniedziałek po południu ruszyły protesty przeciwko oficjalnym wynikom wyborów. Na ulice Tbilisi wyszły tysiące ludzi.
W niedzielę prezydent Gruzji i liderzy opozycji zaapelowali do tych, którzy nie zgadzają się z wynikami wyborów parlamentarnych, o wyjście na ulice i wyrażenie sprzeciwu. Zgodnie zapowiedzią, w poniedziałek po południu zaczęły się protesty.
Jak podał Biełsat, przed parlamentem zaczynają gromadzić się ludzie. Natomiast liderzy opozycji mają spotkanie z przedstawicielami korpusu demokratycznego.
Na ulice wyszły tłumy, aby zaprotestować przeciwko wynikom wyborów, "które wygrał prorosyjski rząd". Jak podaje gruziński serwis informacyjny Paper Kartuli, nawet 15 tys. osób wzięło udział w proteście przed budynkiem gruzińskiego parlamentu w Tbilisi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W tym samym czasie do Tbilisi przybył premier Węgier Viktor Orban. Zamierza osobiście pogratulować zwycięstwa partii Gruzińskie Marzenie, rządzącej krajem od 2012 r.
Według danych przedstawionych przez gruzińską Centralną Komisję Wyborczą, sobotnie wybory wygrała rządząca od 2012 roku partia Gruzińskie Marzenie, oskarżana o odchodzenie od standardów demokratycznych i sympatie prorosyjskie. Opozycja i prezydent nie uznały oficjalnych wyników, a obserwatorzy zwracają uwagę na nadużycia podczas głosowania.
Prezydent oskarżyła rządzące Gruzińskie Marzenie o "działanie ramię w ramię z Rosją" oraz o prawdopodobne otrzymanie pomocy od rosyjskich służb bezpieczeństwa.
Przewodniczący delegacji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Julian Bulai poinformował, że obserwatorzy odnotowali przykłady kupowania głosów. Podkreślił, że klimat polityczny sprzyjał zastraszaniu wyborców, zwłaszcza na terenach wiejskich.
Czytaj także:
Źródło: Biełsat, X, WP