Planiści Putina grubo się pomylili. Gen. Pacek: znajomi piszą z Ukrainy, jakby byli na drodze do zwycięstwa
Rosjanie tracą czołgi i samoloty, nie udało im się wedrzeć do Kijowa ani pierwszego dnia, ani drugiego. Liczyli na szybką akcję, ale się przeliczyli. Gen. Bogusław Pacek jest zaskoczony tonem wiadomości, jakie otrzymuje od ukraińskich znajomych z armii. - W tych prywatnych opiniach nie ma cienia zwątpienia w obronę kraju - mówi Wirtualnej Polsce.
26.02.2022 | aktual.: 26.02.2022 19:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Ukraińcy koledzy piszą do mnie różne wiadomości. To często są dwa trzy zdania. Z tych komunikatów wynika, jakby oni byli na zwycięskiej drodze do obrony. Nie ma zwątpienia, nie ma poszukiwania pomocy, a jest wielka wola i determinacja do zatrzymania Rosjan - mówi WP gen. Bogusław Pacek, były rektor Akademii Obrony Narodowej, dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego.
- Ogromny sukces Ukrainy w tej chwili to to, że w operacji lądowej na kilku kierunkach przeciwnik został zatrzymany. Marsz na Kijów spotyka się z oporem. Widzieliśmy w relacjach spalone wozy bojowe czy film z zestrzelenia samolotu. Tego Rosjanie się nie spodziewali. Pierwszego dnia ogłosili, że rozbili obronę przeciwlotniczą i siły powietrzne kraju, a tu proszę, okazuje się, że nie było to w pełni skuteczne - komentuje.
Groźba otoczenia Kijowa. "Jeśli wytrzymamy do poniedziałku"
Gen. Pacek podkreśla, że największym zagrożeniem dla ukraińskich władz będzie teraz dążenie sił rosyjskich do okrążenia Kijowa. Odcięcie stolicy od wody, energii i paliwa miałoby ułatwić jej zdobycie.
- Od współpracownicy mojego instytutu, mieszkającej na lewobrzeżnej stronie Kijowa, dowiedziałem się, iż wiele wskazuje, że ta część miasta może być dość szybko zajęta. Natomiast w mieście nie ma paniki. Maja wolę i determinację do wytrwania - dodaje rozmówca WP.
Oksana Bieljakowa, współpracująca z instytutem IBiRM, napisała, że w sobotę ok. godz. 3, słychać było wybuchy we wschodniej części Kijowa. Może to oznaczać, że trwają walki o elektrociepłownię TPP-6. Jeśli elektrownia zostanie wyłączona, wschodnia część Kijowa pozostanie bez światła i ciepła.
"Media mówią, że jeśli wytrzymamy do poniedziałku, nasz opór i pomoc Zachodu doprowadzą do tego, że Rosja będzie gotowa usiąść do stołu negocjacyjnego. (...) A w zależności od tego, czy armia rosyjska zdobędzie Kijów, będzie jasne, jaka jest pozycja negocjacyjna Ukrainy. Możliwe, że będzie to kapitulacja" - dodaje.
Planiści Putina się przeliczyli. Marne wojsko
Gen. Pacek odniósł się do sprawy niedawnego przemówienie Władimira Putina, skierowanego do ukraińskich wojskowych oraz ludności, by pomogli w usunięciu władz Kijowie.
- Sądzę, że Putin i planiści przygotowujący inwazję, bardzo się pomylili, oceniając nastroje w społeczeństwie i armii ukraińskiej. Liczyli na szybką operację, której będzie sprzyjał rozłam w poparciu dla władz w Kijowie. Tego nie ma. Ocena Rosjan okazała się nietrafiona, a przecież wydawało się, że dzięki swoim agentom rozpoznanie mają w małym palcu. Ta ich błędna ocena mnie zadziwia - komentuje gen. Pacek.
Ocenia także, że generałowie Putina wysłali do akcji ok. 50 tys. żołnierzy, a to jest zbyt mało, by podbić duży kraj. - Z tego, co mówili schwytani jeńcy i jak wyglądali, tzn. jakie wyposażenie i uzbrojenie pokazano, wynika, że to nie jest elita. To kolejny argument za tym, że Rosjanie mogli wyobrażać sobie, iż łatwo im pójdzie - mówi dalej gen. Pacek.
O słabym morale i kondycji rosyjskich wojsk mówił w WP także gen. Waldemar Skrzypczak.
W sobotnim wystąpieniu Władymir Zełensky podsumował sytuację: - Z powodzeniem przeciwdziałaliśmy atakom wroga. Walki trwają w wielu miastach i obszarach naszego państwa. Kijów i kluczowe miasta wokół stolicy są kontrolowane przez nasze wojsko. Okupanci chcieli zablokować centrum naszego państwa i jak na Doniecku ustanowić marionetkowe władze. Złamaliśmy ich pomysł - oświadczył prezydent Ukrainy.
W sobotę rano ukraińska armia oszacowała zadane wojskom rosyjskim straty. Było to: 14 samolotów, 102 czołgi, 536 opancerzonych wozów bojowych, 1 systemy obrony powietrznej BUK.
Hanna Maljar, wiceminister obrony narodowej Ukrainy podała, że rosyjskie wojska straciły już ponad 3 tys. żołnierzy.
"Matki, żony, córki rosyjskich żołnierzy! Zabierzcie swoich do domu"
"Matki, żony, córki rosyjskich żołnierzy! Zabierzcie swoich ludzi do domu. Przybyli do obcego kraju, aby zabijać niewinnych ludzi, niszczyć nasze domy. Naród ukraiński wita ich z bronią, a nie z kwiatami. Żądajcie od władz powstrzymania wojny, uratujcie swoich bliskich!" - napisał w apelu Dmytro Kuleba minister spraw zagranicznych Ukrainy.
Zdaniem gen. Packa trudno jest interpretować komunikaty obu stron o stratach zadanych przeciwnikowi. Są one częścią wojny propagandowej.
Jako przykład rozbieżności podał wiadomości dotyczące ataku na lotnisko Hostomel pod Kijowem. Ukraina informowała, że był to desant 10 śmigłowców, z których trzy zostały strącone. Lotnisko zostało odbite w czwartek wieczorem. Rosja informowała z kolei, że nalot wykonało 200 śmigłowców i "setki faszystów zostało zabitych".
- Agresja Putina, która nie ma i nie miała żadnego powodu, ani nawet pretekstu, ofiary wśród ludności cywilnej, to wszystko sprawia, że nie ma dziś kraju, który mógłby cokolwiek pozytywnego powiedzieć o Rosji. Nawet niedawny sojusznik Rosji, czyli Kazachstan, nie poparł inwazji. To dużo znaczy - ocenia gen. Pacek.