ŚwiatBitwa o Kijów. Nie dla wszystkich starczyło broni. "Przygotowaliśmy dla Rosjan koktajle Mołotowa"

Bitwa o Kijów. Nie dla wszystkich starczyło broni. "Przygotowaliśmy dla Rosjan koktajle Mołotowa"

Nie mają ani automatów Kałasznikowa, ani kamizelek kuloodpornych. Dla 60 ochotników Wojsk Obrony Terytorialnej jednej z podkijowskich wsi zabrakło zaopatrzenia wojskowego. - Nie będziemy siedzieć ze złożonymi rękoma. Nie mamy broni, ale przygotowaliśmy dla Rosjan koktajle Mołotowa - mówi Igor Mołodan, ochotnik.

Igor Mołodan, podpułkownik rezerwy Sił Powietrznych Ukrainy oraz weteran wojny w Donbasie
Igor Mołodan, podpułkownik rezerwy Sił Powietrznych Ukrainy oraz weteran wojny w Donbasie
Źródło zdjęć: © Materiały WP
Tatiana Kolesnychenko

26.02.2022 | aktual.: 26.02.2022 08:48

- Miasto weszło w fazę obrony. Teraz w niektórych dzielnicach słychać strzały i wybuchy - przekazał w piątek 25 lutego Witalij Kliczko, mer Kijowa.

Władze stolicy również zaapelowały do mieszkańców, aby sprawdzili dachy domów. Wcześniej na jednej z kamienic niedaleko centrum Kijowa zauważono namalowany krzyż, który mógł być oznaczeniem do ostrzału.

Najcięższe walki trwały w piątek na północno-zachodnich obrzeżach miasta w pobliżu w pobliżu miejscowości Worzel, Bucza oraz Hostomel. W nocy toczyła się bitwa o Kijów.

- Rosjanie przerwali linię obrony od strony Czarnobyla. Stamtąd w Kierunku Hostomela sunie kolumna rosyjskiego sprzętu wojskowego - mówił Igor Mołodan, podpułkownik rezerwy Sił Powietrznych Ukrainy oraz weteran wojny w Donbasie.

Igor mieszka niecałe 25 km od lotniska w Hostomelu, we wsi Nowi Petriwci. Kiedyś ta miejscowość słynęła z Meżyhiria, dawnej rezydencji Wiktora Janukowycza. Teraz słychać tu wystrzały rosyjskiej artylerii.

Igor postanowił nie czekać na oficjalne powołanie do wojska i już pierwszego dnia inwazji wstąpił do Obrony Terytorialnej.

Zabrakło broni, ale są koktajle dla Rosjan

Z 60 ochotników, którzy zgłosili się do brygady Obrony Terytorialnej Nowych Petriwec, tylko dziesięciu miało doświadczenie wojskowe.

- Większość nigdy nie trzymała broni w ręku. Mimo to byli gotowi wesprzeć regularne wojsko w walce o Kijów. Mogliśmy ochraniać rządowe obiekty albo sprawdzić się jako grupa dywersyjna – mówi Igor.

W piątek okazało się, że cała broń, kamizelki kuloodporne, hełmy oraz apteczki zostały rozdane w Kijowie. Na obrzeże miasta żadne zaopatrzenie wojskowe nie dojechało.

- Nie zamierzamy siedzieć bezczynnie. Jeśli Rosjanie wejdą do naszej wsi, będziemy się bronić. Ktoś ma w pogotowiu broń myśliwską. Inni naszykowali koktajle Mołotowa. One doskonale sprawdzają się do podpalania wojskowych pojazdów – mówi Igor.

Wcześniej Siły Zbrojne Ukrainy poinformowały, że we wsi Katiużanka, położonej 60 km od Kijowa, a 20 km od Nowych Petriwciw, Rosjanie ustanowili wyrzutnie rakietowe typu Grad oraz kuchnie polowe.

- Wszyscy mieszkańcy wsi już się schronili w piwnicach. Rosjanie podejmą próbę szturmu Kijowa. Im się śpieszy. Myśleli, że dokonają blitzkriegu, ale natknęli się na zaciekły opór Ukraińców. Każdy kolejny dzień, w którym nie zdobyli naszego Kijowa, jest dla nich porażką. Czekamy na nich z koktajlami Mołotowa na powitanie i nagrobnymi kwiatami na pożegnanie - mówi Igor.

Wybrane dla Ciebie