PiS kontra TVN24. Spięcie w studiu i cięta riposta dziennikarza
Politycy obozu PiS zaostrzyli bezpardonowe ataki na niezależne media, a Jarosław Kaczyński nazwał nawet dziennikarza TVN24 "przedstawicielem Kremla". Teraz do krytyków tej stacji dołączył prezydencki minister Andrzej Dera. Prowadzący "Kawę na ławę" zareagował i wyjaśnił, jaką rolę mają wolne media.
28.05.2023 | aktual.: 28.05.2023 13:59
Do spięcia między Andrzejem Derą z Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy a Konradem Piaseckim doszło już na samym początku programu "Kawa na ławę". Mowa była o ustawie ws. komisji dotyczącej wpływów rosyjskich, którą opozycja nazywa narzędziem do "polowania i wyeliminowania przed wyborami Donalda Tuska".
Starcie w studiu TVN24. "Powtórka z historii"
Dziennikarz stwierdził, że w jego ocenie zasadne jest porównywanie sytuacji, kiedy trzy miesiące przed wyborami tworzy się takie prawo, z realiami II Rzeczpospolitej w latach 30. ubiegłego wieku. Nawiązał przy tym do wyroku Sądu Najwyższego sprzed kilku dni, który ostatecznie uznał, że proces brzeski (czyli polityczny proces sądowy przywódców Centrolewu) powinien zostać unieważniony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Czy prezydent może zgodzić się na taką powtórkę z historii? - zapytał Piasecki prezydenckiego ministra.
- To pytanie: "co zrobi prezydent", to rozumiem. Ale wstęp? Porównanie, które pan zrobił jest po prostu... Nie wiem. Historycznie uważa pan, że dobrze pan zrobił, tak? - obruszył się Andrzej Dera, nie dając początkowo prowadzącemu odpowiedzieć.
- To "gratuluję" wiedzy historycznej, nastawienia, pokazania, co takiego strasznego się dzieje, zamiast podejść do sprawy: "Jest projekt ustawy, co zrobi pan prezydent". Ale tło już musi być inne, musi być negatywne, żeby pokazywać coś, co nie miało miejsca - stwierdził polityk wyraźnie zdenerwowany.
Nerwowo w studiu TVN24. "Mam obowiązek oceniać rzeczywistość"
Dziennikarz odpowiedział, że studiował historię, a Dera może oceniać jego wiedzę w tym zakresie, jeśli ma na to ochotę i ponownie potwierdził, że porównanie obecnej sytuacji politycznej z działaniami władzy wobec opozycji sprzed ponad 90 lat jest zasadne. Wskazał przy tym, że powołanie komisji - która ma być de facto sądem - przed wyborami łamie wszelki standardy demokratyczne trójpodziału władzy.
- Rozumiem, gdyby pan był politykiem i wypowiadał kwestie polityczne, ale jest pan redaktorem, prowadzi program i... - odparł Dera. - Jestem dziennikarzem i mam obowiązek oceniać rzeczywistość - szybko zaznaczył dziennikarz TVN24.
Dera o poziomie dziennikarstwa Piaseckiego. "Mnie nie to nie obraża"
- Gratuluję takiego podejścia z tezą. Pytanie od razu z tezą. Gratuluję. Rzeczywiście "rewelacyjny" poziom dziennikarstwa. "Tylko szacunek z tego powodu" - kpił wręcz Andrzej Dera.
- Panie ministrze, może mnie pan próbować obrażać... - stwierdził Piasecki. - Nie obrażam pana - zaznaczył minister. - Dlatego mówię, że pan próbuje, ale mnie to nie obraża. Jestem tu w imieniu widzów, i w imieniu widzów zadaję pytanie: czy pan, gdyby był posłem, to przyjąłby pan taką ustawę - próbował zamknąć tę ostrą wymianę zdań Piasecki.
Andrzej Dera odparł, że nie jest posłem i może odpowiadać tylko jako przedstawiciel prezydenta. Zaznaczył też, że decyzji Andrzeja Dudy można spodziewać się dużo szybciej, niż to wynika z konstytucyjnego terminu trzech tygodni. - Analizy są już zakończone - zaznaczył.