"Skandal". Lawina komentarzy po spięciu na linii Kaczyński-TVN24

Jarosław Kaczyński powiedział, że jest zmuszony traktować dziennikarza TVN jako "przedstawiciela Kremla" po pytaniu o dymisję szefa MON. Stacja bardzo szybko zareagowała na wypowiedź prezesa i zapowiedziała, że podejmie kroki prawne. W sieci pojawiła się lawina komentarzy.

Burza po słowach Kaczyńskiego i zapowiedzi TVN. Lawina komentarzy
Burza po słowach Kaczyńskiego i zapowiedzi TVN. Lawina komentarzy
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Tomasz Waszczuk

Jako pierwsza pytanie zadała dziennikarka TVP Info. Następnym w kolejce był dziennikarz TVN24 Mateusz Grzymkowski. Rzecznik PiS Rafał Bochenek uniemożliwił mu jednak zadanie pytania. Zaapelował, żeby "był dżentelmenem" i przepuścił reporterkę Polsatu. Po jej pytaniu mikrofon wyłączono i zakończono konferencję. Reporter TVN mimo wszystko zadał pytanie, które dotyczyło ewentualnej dymisji szefa MON Mariusza Błaszczaka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- W tym momencie, niestety, jestem do tego zmuszony, to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga, traktować jako przedstawiciela Kremla. Bo tylko Kreml chce, żeby ten pan [Mariusz Błaszczak - przyp. red.] przestał być ministrem obrony narodowej - odpowiedział ostatecznie Jarosław Kaczyński.

Oświadczenie TVN

- To kolejny atak władzy na niezależność mediów i kolejna próba tłumienia krytyki prasowej. Nie przestaniemy zadawać pytań w interesie społecznym i naszych widzów. Na tym polegają konstytucyjne zadania mediów, które są zobowiązane do kontroli instytucji publicznych. W związku z wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego podejmiemy stosowne kroki prawne w obronie naszych dziennikarzy i dobrego imienia TVN-u - przekazał prowadzący "Fakty" Piotr Marciniak.

Słowa Kaczyńskiego wywołały burzę

W internecie pojawiła się lawina komentarzy dotycząca zarówno zachowania Kaczyńskiego, jak i zapowiedzi TVN.

Poseł Adam Szałapka z Nowoczesnej przypomniał zwrot Kaczyńskiego, jaki padł w oświadczeniu w 2010 roku. Prezes PiS użył wówczas sformułowania "przyjaciele Rosjanie".

Tomasz Siemoniak z Koalicji Obywatelskiej stwierdził natomiast, że "jeśli dla prezesa Kaczyńskiego dymisja skompromitowanego ministra Błaszczaka jest w interesie Kremla, to tym bardziej w tej chorej logice w interesie Kremla była dymisja w trakcie wojny i zagrożenia wicepremiera ds. bezpieczeństwa".

Do sprawy odniósł się też Roman Giertych. Prawnik zwrócił uwagę, że "Kaczyński uznał amerykańską firmę, za którą publicznie wstawiał się Biały Dom, za reprezentanta Kremla". "Wszyscy się teraz z Kaczyńskiego śmieją, szydzą z niego i tę wypowiedź traktują jako niebywałe chamstwo. Tylko my, adwokaci, widzimy powoli zarysowującą się strategię…" - dodaje Giertych.

Dziennikarka Blanka Mikołajewska nazwała natomiast całą sprawę skandalem. "Ten człowiek albo myśli, że już mu wszystko wolno, albo zupełnie nad sobą nie panuje" - stwierdziła.

Z kolei Sebastian Kościelnik, kierowca seicento, który zderzył się z limuzyną Beaty Szydło, podsumował, że "zamach na demokrację trwa w najlepsze".

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (979)