Piotrowicz odcina się od komunistów. "Byłem wrogo nastawiony do PRL"
- Prokuratorem byłem, ale w represjach politycznych nie uczestniczyłem - stwierdził w wywiadzie Stanisław Piotrowicz (PiS).
16.06.2017 08:27
W rozmowie z dziennikarzem "Rzeczpospolitej" Stanisław Piotrowicz, prokurator w czasach PRL, zaprzeczał, jakoby utrwalał władzę ludową.
- To jest nieprawda. Ja swoich poglądów nie zmieniłem. Samo SLD chciało mojego odwołania z funkcji prokuratora, ponieważ jestem znany z tego, że mam silne poglądy prawicowe - mówił. Piotrowicz przyznał, że był prokuratorem, ale zapewniał, że w represjach politycznych nie brał udziału.
Prokurator Piotrowicz
Stanisław Piotrowicz od 1978 r. należał do PZPR. W stanie wojennym był autorem aktu oskarżenia przeciwko działaczowi opozycji Antoniemu Pikulowi, oskarżonemu o kolportaż wydawnictw drugiego obiegu.
- Ten, któremu pomagałem w przeszłości, dzisiaj mnie oskarża. Wiem jak było. Narażałem się bardzo, żeby mu pomóc. Wcześniej był mi za to wdzięczy, a dziś mnie atakuje. Mam wrażenie, że politycznie. Sprawę zostawiam jego sumieniu. Byłem wrogo nastawiony do PRL i dlatego wspierałem takich jak on - argumentował poseł PiS.
Piotrowicz odniósł się także do swojego członkostwa w egzekutywie PZPR w w Prokuraturze Wojewódzkiej i Rejonowej w Krośnie. Przypomniano mu również, że został odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi przez komunistyczne władze.
- Pomagałem ludziom, a nie szkodziłem. Takie odznaczenie nic w tamtych czasach nie znaczyło. Trzeba znać realia tamtych czasów - odpowiadał.
Stwierdził, że został przeniesiony z prokuratury wojewódzkiej do rejonowej, a później "poniewierany licznymi delegacjami" za krytykę stanu wojennego. - Ostatecznie złożyłem wypowiedzenie z pracy - tłumaczył Piotrowicz.
Piotrowicz o Frasyniuku
Poseł Prawa i Sprawiedliwości był także pytany o postawę byłego opozycjonisty Władysława Frasyniuk w czasie obchodów miesięcznicy smoleńskiej.
W minioną sobotę wieczorem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie kilkadziesiąt osób zakłóciło obchody miesięcznicy. Usiedli na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz przed Pałac Prezydencki. Policja usunęła kontrmanifestantów z trasy marszu. Wśród nich był właśnie Władysław Frasyniuk.
- Przykro, że człowiek, który kiedyś walczył o wolność dziś tę wolność chce ograniczać innym. Przecież na Krakowskim Przedmieściu pojawił się nie po to by zademonstrować własne poglądy - do czego ma prawo - tylko po to by uniemożliwić innym modlitwę i okazanie pamięci o tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem - komentował Piotrowicz.
Źródło: Rzeczpospolita