Pentagon chwali się sukcesami
Podsumowując wyniki trwającej już równo sześć miesięcy wojny w Afganistanie, kierownictwo Ministerstwa Obrony USA oświadczyło, że 75% bomb i rakiet wystrzelonym w tej kampanii trafiło i prawdopodobnie zniszczyło swoje cele.
09.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dzięki postępom techniki, skuteczność bombardowań była znacznie większa niż podczas wojny nad Zatoką Perską w 1991 r. i w czasie kampanii lotniczej przeciw Jugosławii w 1999 r.
W Afganistanie zrzucono i odpalono ponad 22.000 bomb i rakiet, czyli mniej więcej tyle samo co w czasie bombardowań Jugosławii i dziesięć razy mniej niż podczas operacji Pustynna Burza.
Jednak o ile w czasie kampanii irackiej tylko 8% bomb i rakiet było precyzyjnie sterowanych - za pomocą satelitów i radarów - to w czasie obecnej wojny broń taka, zwana w amerykańskim języku wojskowym Joint Direct Attack Munitions (JDAM - dosł: Wspólna Amunicja Ataku Bezpośredniego), stanowiła już 60% wszystkich bomb i rakiet.
W kampanii o Kosowo "inteligentne" bomby i rakiety stanowiły około 30% wszystkich lotniczych pocisków.
Według Pentagonu, efektywność precyzyjnie kierowanych bomb i rakiet w Afganistanie wyniosła około 90%, tzn. taki mniej więcej ich odsetek trafił i prawdopodobnie zniszczył namierzony cel.
Niektórzy przedstawiciele armii nieoficjalnie zwracają jednak uwagę, że liczby te oparte są na szacunkowej i nie zawsze pewnej ocenie zniszczeń obiektów lub wojsk przeciwnika. Przypomina się, że w czasie wojny o Kuwejt w 1991 r. początkowe oceny strat przeciwnika oszacowane przez CIA i wywiad wojskowy okazały się o 30% za wysokie.
Mimo to, zdaniem Pentagonu, niezwykła skuteczność precyzyjnie kierowanej amunicji lotniczej nie ulega wątpliwości. Może ona zredukować do minimum "straty uboczne", czyli np. niepotrzebne ofiary wśród ludności cywilnej. Dzięki tej efektywności, można też używać mniej bomb i rakiet, aby osiągnąć założony cel wojny.
Powodzenie kampanii w Afganistanie - choć nie schwytano tam Osamy bin Ladena, wielu innych przywódców al-Qaedy i kierownictwa reżimu talibów - skłania teraz amerykańskich strategów wojskowych do optymistycznych kalkulacji odnośnie rozważanej przez administrację ewentualnej inwazji Iraku.
Mają oni nadzieję, że dzięki wyższości amerykańskiej techniki uda się obalić reżim Saddama Husajna stosunkowo niewielkim kosztem. (aka)