Pegasus wpłynął na wynik wyborów? Były szef PKW przed senacką komisją
W środę po raz kolejny zebrała się senacka komisja ds. Pegasusa. Tym razem pojawił się na niej mec. Roman Giertych, którego telefon został zhakowany co najmniej 18 razy. Głos zabrał też były szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński, który wskazał, że inwigilacja senatora KO Krzysztofa Brejzy mogła mieć wpływ na wynik wyborów w 2019 roku.
Prace senackiej komisji nadzwyczajnej ds. wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus nie ustają. Jako pierwsi zeznawali w ubiegłym tygodniu eksperci z kanadyjskiej grupy Citizen Lab: John Scott-Railton i Bill Marczak. To właśnie oni odkryli ślady inwigilacji na telefonach senatora KO Krzysztofa Brejzy, mec. Romana Giertycha i prok. Ewy Wrzosek.
Przed komisją zjawił się też były szef NIK Krzysztof Kwiatkowski, obecny prezes Izby Marian Banaś, a także sam Krzysztof Brejza. W środę komisja zebrała się po raz kolejny. Na samym początku posiedzenia przewodniczący Marcin Bosacki poinformował, że do złożenia zeznań wezwani zostali też: Andrzej Stróżny oraz Ernest Bejda. Zarówno obecny, jak i były szef CBA odmówili jednak wzięcia udziału w komisji.
Komisja ds. Pegasusa. Giertych o powodach inwigilacji
Następnie głos zabrał mec. Roman Giertych. - O fakcie inwigilowania mnie dowiedziałem się w połowie grudnia ubiegłego roku. 9 grudnia skontaktował się ze mną mój przyjaciel Radosław Sikorski, który zasugerował, żebym skontaktował się z grupą Citizen Lab. Dwa dni później otrzymałem wstępną informację, co do tego, że mój telefon został zainfekowany, a później dostałem już raport - powiedział adwokat.
- Przyczyną, dla której mnie inwigilowano, była inwigilacja Donalda Tuska - stwierdził Giertych. Dodał, że "był w stałym kontakcie z przewodniczącym Tuskiem". - Daty tej inwigilacji pokrywają się z czasem, kiedy ważyła się kwestia startu w wyborach prezydenckich Tuska. Przestano mnie podsłuchiwać akurat wtedy, gdy PiS był pewny, że Tusk nie będzie kandydował - tłumaczył.
Adwokat wskazał, że z dat dotyczących szpiegowania go wynika, że podsłuchiwano go również podczas pobytu we Włoszech. - Sądzę, że inwigilacja mnie miała miejsce nie tylko na terenie Włoch, ale także Watykanu - mówił Giertych, przypominając, że w październiku 2019 roku w papieskiej bibliotece Pałacu Apostolskiego odbyło się spotkanie Donalda Tuska [ówczesnego przewodniczącego Rady Europejskiej - przyp. red.] z papieżem Franciszkiem.
Zobacz też: Czego chce Putin? Ekspert wymienia trzy główne cele
TVP użyła wykradzionych SMS-ów? Giertych ujawnia
W ocenie Romana Giertycha jednym z powodów inwigilacji mogła być też sprawa związana z Geraldem Birgfellnerem. - W tym czasie publicznie znane były kwestie związane ze sprawą budowy dwóch wież. Reprezentowałem Geralda Birgfellnera. To postępowanie trwało od lutego 2019 do połowy października 2019 roku - wyjaśnił.
Podkreślił, że przynajmniej dwukrotnie materiały uzyskane z jego skrzynki mailowej i SMS-ów "zostały użyte przez telewizję publiczną do ataków" na jego osobę. Jak dodał, wiadomości dotyczące sprawy profilu Sok z Buraka opublikowano w TVP.
- Te SMS-y były wzięte z okresu sprzed infekcji. Po prostu zostały zassane. Wczoraj dostałem potwierdzenie od CitizenLab, że z mojego telefonu zasysano ogromne ilości danych od dokumentów po zdjęcia - przekazał Giertych.
Dodał, że to, co dzieje się wokół senatora KO Krzysztofa Brejzy, czy byłego szefa CBA Pawła Wojtunika, jest dowodem na to, że "mamy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą, która od lat inwigiluje opozycje". - Po prostu bawi się, używa Pegasusa do niszczenia demokracji w naszym kraju - powiedział mecenas.
Inwigilowanych może być więcej. Giertych podał potencjalne nazwiska
Ustalenia ekspertów z Citizen Lab wskazują, że podsłuchiwany była także der Agrounii Michał Kołodziejczak. - Skontaktowałem się z Michałem Kołodziejczakiem, robiąc listę osób, które mogą być podsłuchiwane. Jego partia AgroUnia może zabrać cześć wyborców PiS-owi. Pan Kołodziejczak wbrew pozorom jest oczywistym przedmiotem zainteresowania służb - przekonywał Giertych.
Jego zdaniem inwigilowanych osób może być znacznie więcej. Powołując się na wiedzę kanadyjskich specjalistów, stwierdził, że "większość podsłuchów jest stosowanych wobec osób, które są w obozie rządzącym". - Powiedziano mi, że 20 procent skierowanych jest na opozycję, a 80 procent na swoich (…). Zalecałbym sprawdzić telefon panu Ardanowskiemu, pani Siarkowskiej i całej tej grupie osób, które reprezentuje - radził mecenas.
Inwigilacja Brejzy wpłynęła na wybory? Były szef PKW komentuje
Na posiedzeniu komisji ds. Pegasusa pojawił się także sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński. Przewodniczący Marcin Bosacki zapytał go, czy inwigilowanie senatora KO Krzysztofa Brejzy miało wpływ na wybory parlamentarne w 2019 roku.
- Niewątpliwie mogło to mieć wpływ na wynik wyborów i w jakiś sposób go zniekształcić. Problem polega na tym, że ta sprawa jest już zakończona. Nie ma możliwości zrobienia z tym czegokolwiek. Jednak rozmawiając o przyszłości, możemy się zastanowić, co robić, gdyby taka sytuacja się pojawiła - tłumaczył były szef Państwowej Komisji Wyborczej.
Z kolei wicemarszałek Senatu zapytał Hermelińskiego, czy jego zdaniem najbliższe wybory parlamentarne w 2023 roku będą uczciwe. - To, co się stało, dobrze nie wróży. Trzeba liczyć na to, że ustawodawca w taki sposób dostosuje przepisy dotyczące służb, że dadzą one gwarancję obywatelom, że nie będą bezpodstawnie podsłuchiwani - odparł były sędzia TK.
Hermeliński o aferze Pegasusa: przestępstwo urzędnicze
Hermeliński odniósł się także do sprawy Romana Giertycha. - W świetle orzeczeń sądów mecenasowi Giertychowi zarzutów żadnych skutecznie nie postawiono. Ściganie go teraz z tytułu chęci uzupełnienia zarzutów jest niezasadne. Nie można tutaj twierdzić, że podsłuch wobec mecenasa Giertycha stosowany był zgodnie z prawem - powiedział były przewodniczący PKW.
Jak wskazał, podobnie sytuacja wygląda ws. Krzysztofa Brejzy. - Z tego co czytam, słyszę, nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, że jakiekolwiek postępowanie się wobec niego toczyło - oznajmił Hermeliński.
- A pani prokurator Wrzosek jest już w ogóle poza wszelką dyskusją. Jeżeli ktokolwiek ośmielił się tego rodzaju działania zlecić, czy wszcząć i nakazać stosowanie tego rodzaju kontroli operacyjnej, to jest taki klasyczny przepis: przestępstwo urzędnicze, artykuł 231 Kodeksu karnego, czyli niedopełnienie obowiązków, czy przekroczenie obowiązków - dodał sędzia TK w stanie spoczynku.
Na koniec Hermelińskiego zapytano wprost, czy jego zdaniem wybory parlamentarne w 2019 roku zostały sfałszowane. - Nie były sfałszowane, trudno mówić o fałszerstwie. Natomiast kwestia uczuciowości i to, co teraz się zdarzyło (…) jeżeli mielibyśmy taką wiedzę, jak mamy teraz, to dla mnie byłoby oczywiste, że tych wyrobów nie można uznać za uczciwe - podkreślił były szef PKW.
Przeczytaj również: