Pasażer zmarł w pociągu. Maszyna stoi, ludzie mdleją, a karetki kursują
75-latek zmarł w pociągu jadącym z Katowic do Słupska w okolicach Pleszewa. Po postoju, który trwał trzy godziny maszyna wyruszyła w trasę, ale musiała się zatrzymać, bo upał spowodował uszkodzenia trakcji. Wysokie temperatura dają się we znaki także ludziom.
15.06.2019 18:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pociąg TLK "Gwarek" z Katowic ruszył o godz. 5.40. Do Słupska miał dojechać po 9 godzinach. Dotarł jednak do Pleszewa, gdzie 75-latek zmarł na atak serca. Postój trwał trzy godziny. Po tym czasie ruszył, ale przejechał około 130 km. Musiał się zatrzymać, bo upał spowodował uszkodzenia trakcji. Dwoje dzieci i osoba dorosła zemdlały. Zabrała ich karetka - podaje portal dorzeczy.pl.
Po chwili zaczęły słabnąć kolejne osoby. Przytomność straciła kierownik pociągu, więc wezwano kolejną karetkę. Później zemdlało jeszcze kilka osób. - Klimatyzacja nie działa, z toalet nie można korzystać. Wodę dowożono kilka razy, nie wszyscy dostali - relacjonuje jedna z pasażerek serwisowi gloswiekopolski.pl.
Pociąg ma już około pięć godzin opóźniania i nie wiadomo kiedy ruszy, bo nie ma ani załogi pociągu, ani lokomotywy. Na miejscu jest straż pożarna, która puszcza wodę z węża.
Źródło: dorzeczy.pl/gloswielkopolski.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl