Partyjna prymuska
Sympatyczna, profesjonalna, o ekonomii mówi prostym językiem – taka ma być nowa twarz PiS. Co prawda Aleksandra Natalli-Świat łatwo się wkurza, lecz nigdy przed kamerami.
01.12.2008 | aktual.: 01.12.2008 10:19
Najważniejsza kobieta w PiS? – Ola – bez wahania odpowiada Adam Lipiński, poseł Prawa i Sprawiedliwości. – Mam do niej ogromne zaufanie.
– To nasza prymuska – ocenia inny poseł PiS. – Otwarta na argumenty, rzeczowa, unika zwad. W partii zajmuje się nie tylko ekonomią, ale także ocieplaniem naszego wizerunku. – Ma dobry odbiór medialny, bo nie ma twarzy polityka partykularnego – precyzuje Adam Lipiński.
O 49-letniej Aleksandrze Natalli-Świat mówi się „szara eminencja”. Jarosław Kaczyński rozmawia z nią o niemal każdym ekonomicznym drobiazgu i to z nią konsultował się miesiąc temu przed spotkaniem z Donaldem Tuskiem. Tuż po nim zamiast do dziennikarzy pobiegł do pani poseł Aleksandry. To ona błyszczy ostatnio podczas konferencji prasowych, komentuje stan gospodarki i proponuje zmiany budżetowe.
Bez ślepej trzymanki
Natalli-Świat posłanką PiS jest dopiero trzy lata, a już w styczniu została wiceprezesem partii. W tajnym głosowaniu pokonała Zbigniewa Ziobrę i Marka Kuchcińskiego. Wrocławscy działacze ugrupowania cieszyli się, bo zastąpiła Kazimierza Michała Ujazdowskiego, który – nim odszedł z PiS – w Warszawie nie miał za dużo do powiedzenia.
Gdy w 2005 roku debiutowała w poselskich ławach, spadła na nią prestiżowa funkcja szefowej komisji finansów publicznych. Dwa lata później w wyborach – startując z drugiego miejsca wrocławskiej listy – brawurowo obroniła mandat poselski.
Błyskawiczną karierę zawdzięcza ciężkiej pracy, lojalności i umiejętności opowiadania prostym językiem o ekonomii. – Nie trzymam się ślepo swoich racji – tłumaczy posłanka. – I nie lubię, gdy ktoś mi przytakuje, nie wiedząc, o czym mówię.
Z zamiłowania do dyskusji stworzyła przed ostatnimi wyborami salon intelektualny. Zamknięte spotkania wrocławskiej prawicy odbywają się do dziś przy ciastkach oraz kawie w Klubie Muzyki i Literatury. – Jest nas około 40 osób, poruszamy różne tematy, na przykład rola i kondycja mediów publicznych, polsko-niemieckie stosunki. Temat ekonomiczny był chyba tylko jeden – wspomina Natalli-Świat.
Z założenia salon nie jest partyjny, ale lewicowcom wstęp wzbroniony. Rozmowy inicjuje główny gość spotkania. Gdy był nim Bronisław Wildstein, zabrakło krzeseł.
W kuluarach mówi się też, że gdyby nie Lipiński, wierny członek Porozumienia Centrum, potem PiS, Natalli-Świat nie zaszłaby tak daleko. – Wiadomo, że ktoś kogoś wspiera, gdy widzi, że ta osoba się nadaje, a to zdolna dziewucha – wyjaśnia Lipiński, który Natalli-Świat zna od 30 lat. Razem studiowali w Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, pod koniec lat 70. wciągnął ją do Studenckiego Komitetu Solidarności. – Roznosiłam bibułę jak wszyscy – wspomina posłanka. Organizowała też protesty, domagała się usunięcia z programu nauczania ekonomii politycznej.
Swój antykomunizm wyniosła z domu: rodzina babci od strony matki była zesłana do Kazachstanu, a jeden z braci babci został zamordowany w Katyniu. Dziadek był legionistą. Nazwisko Natalli pochodzi od włoskich przodków ojca. Świat – po mężu, absolwencie filologii polskiej.
Po studiach pracowała we wrocławskich oddziałach GUS i PAN. W latach 90. zajmowała coraz wyższe urzędnicze stanowiska, była między innymi sekretarzem ówczesnego prezydenta Wrocławia Bogdana Zdrojewskiego (obecnie minister kultury), potem zasiadała w radach nadzorczych przedsiębiorstw komunalnych i samorządowych.
Jednocześnie toczyło się jej nieśpieszne życie partyjne. W 1990 roku związała się z partią Jarosława Kaczyńskiego Porozumienie Centrum, lecz gdy ugrupowanie zaczęło podupadać, skoczyła w bok i wstąpiła do Porozumienia Polskich Chrześcijańskich Demokratów. – Ola z PC odeszła bez animozji, nadal współpracowaliśmy – zapewnia Lipiński.
Jarosław Kaczyński też nigdy nie stracił do niej sympatii. Przeciwnie – ta rosła, by zaowocować w 2005 roku propozycją startowania do Sejmu z listy PiS. Oprócz poglądów panią wiceprezes z prezesem łączy miłość do kotów. Zapytana o ulubioną postać książkową Natalli-Świat odpowiada: Garfield*. – Podoba mi się jego podejście do życia, tak jak on lubię spać – wyjaśnia. Nie koty jednak kolekcjonuje: – Mam zbiór ponad 200 figurek... myszek. Jest wśród nich regionalna, ręcznie malowana we wzory kaszubskie – opowiada posłanka.
Dwie twarze
Partyjna prymuska ma i wady. – Olka jest sympatyczna, ale lepiej jej wychodzą występy przed kamerami, poza nimi się wkurza, zdarza się jej rozpłakać – zdradza jeden z posłów. – Tak szybko wybucham, jak szybko się uspokajam – broni się Natalli-Świat. Zresztą nie przywiązuje wagi do szczegółów. Na jednej z konferencji prasowych wezwała na spotkanie w sprawie kryzysu Komisję Nadzoru Bankowego, a ta nie istnieje od stycznia.
Gdy o Zbigniewie Chlebowskim z PO powiedziała, że był za mało aktywny, on się odwdzięczył, nazywając ją ekonomiczną konserwatystką i tubą PiS. – Ekonomiczna konserwatystka? A co to niby znaczy? – pyta Natalli-Świat. – Na pewno nie trzymam się starych, utartych sposobów, ale też nie wyważam otwartych drzwi.
I nie musi, bo przynajmniej te w PiS stoją przed nią otworem. Jeden z posłów partii wyjawił nam: – Ola pracuje na naszą nową twarz: merytoryczną i ekspercką. Dla partii taki wizerunek to krok w stronę władzy.
Judyta Sierakowska * - Bohater komiksów Jima Davisa: tłusty, leniwy, rudy kocur, którego ulubionym zajęciem jest wylegiwanie się przed telewizorem i pożeranie lasagne. Imię odziedziczył po dziadku rysownika, który z kolei był tak nazwany dla upamiętnienia prezydenta USA Jamesa Garfielda