Exodus w Gazie. Droga przez bomby i śmierć
Ucieczka cywilów z oblężonej Gazy, określana przez Izrael jako "ewakuacja", w rzeczywistości jest szlakiem pełnym bomb i śmierci – ocenia izraelski dziennik "Haarec". Jak podaje portal "Times of Israel", podróż na południe kosztuje jedną rodzinę 3500 dolarów. Dla wielu Palestyńczyków wybór sprowadza się do decyzji między ryzykiem śmierci w trakcie ataków a pozostaniem w miejscu pozbawionym podstawowych warunków życia.
Co musisz wiedzieć:
- Ucieczka z Gazy odbywa się pod ciągłym ostrzałem i kosztuje tysiące dolarów; wielu cywilów nie ma możliwości zapłacić.
- ONZ szacuje, że 90 proc. mieszkańców Gazy to uchodźcy wewnętrzni; większość budynków jest zniszczona, brakuje namiotów i miejsca na schronienie.
- Izrael rozpoczął inwazję lądową na północną Gazę, gdzie wciąż są setki tysięcy cywilów i bojownicy Hamasu, a także izraelscy zakładnicy.
"Haarec" w swoim czwartkowym reportażu opisuje dramat mieszkańców Gazy, którzy stają wobec niemożliwego wyboru: zostać w bombardowanym mieście lub zapłacić coraz wyższą cenę, aby uciec na południe. Koszt wyjazdu jednej rodziny wynosi ponad 3500 dolarów: tysiąc za sam transport, kolejny tysiąc za namiot lub prowizoryczne schronienie, a nawet jeśli ktoś posiada własny namiot, to za miejsce jego rozstawienia musi zapłacić 500 dolarów. Tak relacjonował dziennikowi 34-letni Dżamal Kadir, który wraz z żoną, czwórką dzieci i niepełnosprawną matką próbuje wydostać się z miasta.
Izraelskie zbrodnie wojenne na Palestyńczykach
Do centralnego Deir al-Balah jest zaledwie 14 km, a do położonego na południu Chan Junus – 25 km. Ci, których nie stać na transport, idą pieszo zatłoczonymi i zakorkowanymi drogami. Rodzina Kadira pokonała tę trasę w sześć godzin: mężczyzna pchał wózek inwalidzki matki, żona niosła jedno z dzieci, a gdy się męczyli – zamieniali się. Nie mogli się zatrzymać ani odpocząć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielkie manewry NATO w Polsce. "Musimy wygrać tę wojnę"
Dżamal Kadir zaznaczył, że to nie była ich pierwsza ucieczka. Jesienią 2023 r., na początku wojny, rodzina przeniosła się na południe, po ponad roku wróciła do Gazy, a teraz znów musiała uciekać. Podkreślił, że wtedy uchodźców witano z otwartymi ramionami, a teraz za każdą formę pomocy żąda się "pieniędzy nie z tego świata".
Według ONZ, od jesieni 2023 r. 90 proc. mieszkańców Strefy Gazy stało się uchodźcami wewnętrznymi. Wiele rodzin uciekało już kilkukrotnie, a 78 proc. wszystkich budynków zostało zniszczonych lub uszkodzonych. Większość ludności mieszka dziś w miasteczkach namiotowych.
Izrael we wtorek rozpoczął inwazję lądową na północną Gazę, argumentując, że jest to bastion Hamasu, którego zdobycie jest konieczne, by rozbić tę organizację terrorystyczną. Według armii wciąż pozostaje tam kilka tysięcy bojowników oraz około 20 izraelskich zakładników. Wojsko nakazało wszystkim cywilom opuścić północ, pozostawiając na miejscu jedynie bojowników Hamasu.
Piekło w Strefie Gazy stworzone przez Izrael
Szacuje się, że przed ofensywą w Gazie mieszkał 1 mln z 2,1 mln ludzi. Izrael twierdzi, że miasto opuściło już ponad 400 tys. osób, ONZ mówi o 238 tys. Obie liczby wskazują, że wciąż setki tysięcy cywilów pozostają w oblężonej części miasta.
"Haarec" zwraca uwagę, że izraelska armia używa eufemizmu "ewakuacja", choć w rzeczywistości ludzie uciekają pod ogniem, narażeni na śmiertelne ataki. Hamasowskie władze podają, że codziennie giną dziesiątki osób.
Organizacje humanitarne, w tym agencje ONZ, alarmują, że wysiedlenie całego miasta doprowadzi do pogorszenia katastrofalnej sytuacji humanitarnej. Wielu mieszkańców – chorych czy niepełnosprawnych – nie ma w ogóle możliwości ucieczki. Problemem jest także brak przestrzeni i infrastruktury na południu. Nawet tzw. bezpieczne strefy są celem bombardowań.
"Times of Israel" opisuje, że brakuje nie tylko namiotów, ale też miejsc, gdzie można by je rozstawić. Raport ONZ z 10 września wskazuje, że na jedną osobę przypada tam zaledwie pół metra kwadratowego powierzchni mieszkalnej. Aż 1,4 mln mieszkańców potrzebuje namiotów lub tymczasowych schronień, do transportu materiałów potrzeba 3500 ciężarówek. Na granicy czeka 86 tys. namiotów, ale w połowie sierpnia – na początku września dostarczono jedynie 208 sztuk. Izrael informuje, że w pierwszych dwóch tygodniach września wjechało około 14 tys. namiotów.
Badania organizacji pomocowych pokazują, że większość mieszkańców Gazy chciałaby uciec, ale nie ma dokąd ani za co, obawiając się jednocześnie, że także w nowych miejscach nie będą bezpieczni. Jak tłumaczył jeden z mieszkańców "Times of Israel": Hamas jest zarówno na północy, jak i na południu, także w humanitarnych strefach, które Izrael również bombarduje, więc nigdzie nie ma bezpieczeństwa.
Olha Czerwko z OCHA relacjonowała, że wielu ludzi, którzy uciekli na południe, wróciło do miasta, bo nie znaleźli tam schronienia.
Władze Izraela podkreślają, że ich celem są bojownicy Hamasu, a nie cywile, i podejmują działania, aby ich chronić. W środę armia otworzyła dodatkową trasę ewakuacji i informowała o rozbudowie infrastruktury dla uchodźców.