"Partia medialna". Reakcje z PiS na starcie Republiki z TVN
Politycy PiS w nieoficjalnych rozmowach przekonują, że uderzenie TVN24 w Telewizję Republika tylko pomoże tej drugiej. Bardziej niepokoją ich - choć niektórych też bawią - konflikty z drugą z propisowskich telewizji: wPolsce24. - My nie mamy na to wpływu, Jarosław od dawna nie widział się z Tomkiem Sakiewiczem - twierdzi osoba z kręgu kierownictwa partii.
"Ale żenada. Największa na ziemi a może i w naszym układzie planetarnym telewizja Republika z redaktorami z jeszcze większym ego nie potrafi zacytować źródła materiału konkurencji, czyli telewizji wPOLSCE24" - ubolewa na portalu X redaktor Michał Karnowski, współtwórca telewizji wPolsce24.
Zwraca uwagę, że Republika - bez powołania się na źródło - pokazuje na swojej antenie krótki materiał reportera wPolsce24, który nagrał jednego z posłów KO, wzywającego policjanta do salutowania.
Na końcu red. Karnowski w dramatycznym tonie apeluje: "Dajcie sobie spokój z marzeniami o zabiciu nas, zaakceptujcie realny pluralizm, walczcie fair".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ujawniono plan Trumpa. "Dosyć trudna rola ukraińskich polityków"
To tylko jeden z bardzo wielu przytyków ze strony kierownictwa wPolsce24 w kierunku wrogiej Republiki. Dlaczego wrogiej? Bo obie telewizje - mimo iż gorliwie wspierające PiS i zależne od lat finansowo od tej formacji - rywalizują ze sobą o wpływy, pieniądze i widzów.
Ale też - wciąż, choć w różnym stopniu - uznanie prezesa.
Jeśli bywasz, to się liczysz
Odkąd Telewizja Republika przejęła widzów dawnej TVP Info z czasów Jacka Kurskiego, a dziś rywalizuje na oglądalność z TVN24 czy Polsat News, o stacji głośno jest niemal codziennie.
Ostatnio m.in. za sprawą konfliktu z twórcą WOŚP Jerzym Owsiakiem (co może skutkować utratą wpływów reklamowych) i materiałem magazynu "Czarno na Białym" TVN24, który ujawnił, że z publicznych pieniędzy (spółek skarbu państwa, rządowych agencji czy ministerstw) za czasów rządów PiS na Republikę przeznaczano 150 mln złotych.
W Republice mówią: to zemsta TVN za to, że "dom wolnego słowa" rośnie (zdarza się, że wręcz prześciga stację z Wiertniczej pod względem oglądalności).
Dziś Republika - biorąc pod uwagę jej marginalną oglądalność przed zmianą władzy - rozwija się prężnie. Zmieniła siedzibę i przeniosła się do prestiżowego biurowca w centrum Warszawy. Kupuje nowoczesny sprzęt (finansowany m.in. przez widzów, którzy w ciągu roku mogli wpłacić na stację nawet 10 mln zł), rozbudowuje studia, ściągnęła największe "gwiazdy" z czasów telewizji Jacka Kurskiego.
Dziś najbardziej wpływowymi osobami w Republice - oprócz Sakiewicza - są Michał Rachoń i Jarosław Olechowski.
Ich stacja zanotowała ponad 4000 procent wzrostu oglądalności i jest pierwszym źródłem informacji dla większości wyborców PiS. W ostatnich tygodniach zorganizowała Sylwestra w Chełmie, bal w Waszyngtonie z okazji inauguracji prezydentury Donalda Trumpa, a także zbudowała tam własne studio.
- Politycy PiS, którzy tam byli, w USA, i obserwowali to na miejscu, byli pełni podziwu. Nawet Amerykanie wiwatowali na cześć Tomka Sakiewicza czy Michała Rachonia. Coś nieprawdopodobnego - mówi jeden z posłów PiS.
Kolejny: - Republika jest u nas traktowana przez wielu już nie tylko jako telewizja, ale "partia medialna". Ma potężny wpływ po prawej stronie. Również na PiS.
Politycy tej partii bardzo chcą występować w Republice. Regularnie. Jeśli bywasz w stacji, jesteś ważny. Budujesz rozpoznawalność i zyskujesz wyborców. Rachunek jest prosty. Tak opisywali nam to politycy PiS.
Dlatego nikt nie wychyli się z nawet drobną krytyką pod adresem Tomasza Sakiewicza, który - za rządów PiS - zdołał zbudować swoje medialne imperium. Reportaż TVN24 pokazał to dobitnie.
Skarb dla PiS
Z partyjnej centrali przy Nowogrodzkiej nie tak dawno (pisaliśmy o tym w WP) można było usłyszeć, że rosnący wpływ "Sakiewki" (taki pseudonim ma Sakiewicz w środowisku PiS) nie podoba się Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Tym bardziej że szef Republiki wprost uderzał w PiS jesienią ubiegłego roku twierdząc, że PiS nie zrobił nic, by rozwijać prawicowe media, w tym Republikę.
To bardzo nie spodobało się w centrali PiS, o czym również pisaliśmy w WP.
- To jest skarb, który prawa strona dostała za darmo. Bo bardzo niewiele w tej sprawie zrobiła. A nawet bardzo przeszkadzano. Jeśli ktoś nie potrafi docenić tego skarbu, to jest po prostu niewiarygodnie głupi. I powinien zająć się czymś innym niż polityką - mówił o politykach PiS Tomasz Sakiewicz na antenie Republiki.
Wytykał, że "po prawej stronie są różni ludzie, którzy sądzą, że tylko ze względu na to, że są piękni, będą ich ludzie popierać".
Niektórzy w PiS mówili nam po tym, że "Sakiewicz zachowuje się bezczelnie", a nawet "obraził się" po tym, gdy PiS wezwało swoich zwolenników do wpłacania w pierwszej kolejności na partię (której obcięto dotację), a nie na Republikę (o kulisach pisaliśmy w WP). - Tomek nie miał też większego wpływu na wybór naszego kandydata na prezydenta, co chyba też go ubodło - wspomina rozmówca z PiS.
Dziś - jak słyszymy - Sakiewicz jest trzymany na dystans od Nowogrodzkiej. Jarosław Kaczyński na antenie Republiki się nie pojawia (wyjątek zrobił dla Danuty Holeckiej), nie rozmawia też z Sakiewiczem. Polityk PiS: - Tomek nie musi dziś się łasić do PiS. Raczej bywa odwrotnie.
Po reportażu TVN24 ujawniającym kwoty, jakimi zasilana była Republika za czasów PiS, politycy tej partii w nieoficjalnych rozmowach twierdzą, że zarzuty Sakiewicza sprzed kilku miesięcy były - eufemistycznie rzecz ujmując - nieuzasadnione.
- Prawda jest taka, że Sakiewicz przychodził do ludzi z zarządów spółek za czasów PiS jak po swoje. Chciał kasy i ją dostawał. Nie prosił, on żądał, był przekonany, że mu się to po prostu należy - twierdzą nieoficjalnie rozmówcy związani z PiS.
O sprawę był pytany w środę 29 stycznia na konferencji prasowej sam Jarosław Kaczyński. Na pytanie dziennikarza, czy decydował o przyznawaniu pieniędzy przez spółki Skarbu Państwa mediom Tomasza Sakiewicza, prezes zaprzeczył: - Panie redaktorze, niech pan nie będzie śmieszny.
Co ciekawe, stwierdził, że informacja o kwotach m.in. dla Telewizji Republika jest dla niego "zaskoczeniem". - Bo trochę była - dopowiada jeden z polityków PiS. - Nikt nie liczył, ile w sumie dostała stacja przez te wszystkie lata - mówi.
Pieniądze podliczyła nowa władza (m.in. resort aktywów państwowych). Informacjami o kwotach rząd KO podzielił się z TVN24.
Kaczyński od dawna jest świadomy gry prowadzonej przez Republikę. I bywał z tej sytuacji zadowolony. Prezes PiS na jednym ze spotkań z parlamentarzystami swojej partii miał powiedzieć, że "Republika jest niewdzięczna" (bo przecież PiS załatwiło jej multipleks i gwarantowało finansowanie).
Dowiedział się również, że na zjeździe klubów Gazety Polskiej w Sulejowie przed członkami tychże klubów tłumaczyć się musiał sam szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. - To niedopuszczalna sytuacja, ktoś sobie z nami za mocno pogrywa - mówili nam wtedy niektórzy z obozu PiS.
Kaczyński ganił Republikę również publicznie.
- Nie może tak być w telewizji, że przedstawiciele tamtej strony opowiadają banialuki, a z naszej strony nie ma natychmiastowej odpowiedzi, bo niestety na wielu redaktorów, nawet w zaprzyjaźnionych telewizjach, no nie bardzo możemy liczyć - stwierdził na kongresie PiS w ubiegłym roku.
Kilka tygodni temu na konferencji prasowej powiedział zaś: - Te wybory, wybory prezydenckie są najważniejsze i naprawdę dużo ważniejsze niż różne skądinąd istotne i popierane przez nas przedsięwzięcia, odnoszące się do różnego rodzaju instytucji.
To znów było nawiązanie do Republiki: najpierw wsparcie dla PiS, a później, ewentualnie, dla innych. Taka jest kolejność.
A kolejność na prawicy jest dziś taka: na pierwszym miejscu jest Jarosław Kaczyński, na drugim - Tomasz Sakiewicz.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl