"Bezczelność". PiS w szoku po ataku szefa Republiki
Karol Nawrocki realizację obietnicy "zakończenia wojny polsko-polskiej" powinien zacząć od pogodzenia walczących ze sobą prawicowych telewizji. Spór dotyczy pieniędzy i politycznych wpływów. Szef Telewizji Republika i "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz zaczął nawet atakować PiS, co w partii nazywają "bezczelnością".
26.11.2024 | aktual.: 26.11.2024 21:11
Poniedziałek 25 listopada, dzień po prezentacji Karola Nawrockiego jako kandydata na prezydenta. Na antenie Republiki rozmawiają Adrian Klarenbach i Tomasz Sakiewicz.
Założyciel telewizji gani PiS i mówi o swojej redakcji: - To jest skarb, który prawa strona dostała za darmo. Bo bardzo niewiele w tej sprawie zrobiła. A nawet bardzo przeszkadzano. Jeśli ktoś nie potrafi docenić tego skarbu, to jest po prostu niewiarygodnie głupi. I powinien zająć się czymś innym niż polityką.
Redaktor Klarenbach - w czasach rządów PiS w TVP Info - przyznaje, że pójdzie jeszcze dalej i zarzuca partii: - PiS straciło 8 lat i swoich mediów nie wybudowało. A 8 lat ta partia miała.
Przypomnijmy: po przejęciu władzy przez PiS do państwowej TVP przeszło większość dziennikarzy Republiki, przez co telewizja Sakiewicza miała marginalną oglądalność. Mimo to państwowe spółki kontrolowane przez PiS zasilały Republikę milionami złotych. Podobnie jak inne inicjatywy medialne Tomasza Sakiewicza (portal Puszcza.tv, "Niezależną" czy "Gazetę Polską", o wystawnych galach i innych imprezach nie wspominając).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mimo to Sakiewicz ma żal. Uderza na antenie w polityków PiS, a niektórzy twierdzą nawet, że czyni aluzje do wspieranego przez tę partię kandydata. - Po prawej stronie są różni ludzie, którzy sądzą, że tylko ze względu na to, że są piękni, będą ich ludzie popierać - mówi szef Republiki.
Redaktor Klarenbach z uśmiechem stwierdzi: - Coś czuję, że znowu nasza rozmowa będzie analizowana na Nowogrodzkiej. A redaktor Sakiewicz odpowie: - I bardzo dobrze, na to liczę.
Sakiewicz: PiS nie rozumie, na czym polega rynek medialny
W czasie tej rozmowy otrzymaliśmy kilka wiadomości od ludzi związanych z PiS. Pisali o "bezczelności", "niewdzięczności", "uderzeniu sodówy".
Politycy tej partii otwarcie krytykować Sakiewicza nie mogą, bo wiedzą, jak duże ma on wpływy. Nie rozumieją jednak, dlaczego tak mocno zaatakował ich partię. Zwłaszcza w takim momencie - gdy trzeba się jednoczyć i skupiać uwagę na kandydacie na prezydenta. A nie wewnętrznych wojnach i kłótniach o pieniądze i wpływy. - Bo o to w tej całej maskaradzie chodzi - przyznaje wprost jeden z czołowych polityków PiS.
Partyjny działacz twierdzi: - Pompowaliśmy w imperium Sakiewicza grubą kasę. Może to był błąd, że na to pozwoliliśmy, bo wielu uważa, że to zostało po prostu przejedzone.
Kolejny rozmówca: - Teraz Sakiewicz zbiera od widzów pieniądze, chce milionów. Na kamery, na studio, na szybko. Zarabia kupę pieniędzy na reklamach, bo trafił na złoty czas. Straciliśmy TVP, wszyscy widzowie o patriotycznych poglądach przenieśli się do Republiki. Sakiewicz ich szybkich zagospodarował, zrobił to w grudniu ubiegłego roku, w jakieś dwa tygodnie. I zostali.
Są jednak i tacy rozmówcy tej formacji, którzy rozumieją punkt widzenia Sakiewicza. - To już nie jest ktoś, komu można wydawać polecenia i go kontrolować. A wielu tak o nim przy Nowogrodzkiej myślało - przyznaje jeden ze znanych posłów PiS, bywalec Republiki.
Jak słyszymy, nie wszystkim w PiS - a już na pewno nie w Republice - spodobał się występ na antenie tej telewizji posłanki Joanny Lichockiej (niegdyś dziennikarki "Gazety Polskiej" i dobrej znajomej Sakiewicza). Parlamentarzystka PiS w programie Adriana Klarenbacha zaapelowała wprost do kamery, by widzowie w pierwszej kolejności wpłacali darowizny na konto PiS, a nie na Republikę.
Zganiła zresztą redakcję. - Ja szczerzę się dziwię, że TV Republika pokazuje tylko konto swoje, a nie informuje o tej wielkiej zbiórce, która powinna nastąpić, by wygrał kandydat obywatelski - mówiła. Stwierdziła, że na nic nowe oświetlenie w studiu, jeśli obóz patriotyczny nie będzie miał swojego prezydenta.
Lichocka nawiązywała do trwających od miesięcy coraz to nowszych zbiórek na sprzęt w Republice. Telewizja na tzw. belkach co rusz informuje, żeby "wpłacać już teraz". Koszty sprzętu szacuje na miliony złotych. Wkrótce przenosi się do nowej siedziby w centrum Warszawy. - Nie wiem, czy to nie głupio tak nachalnie prosić się o pieniądze - komentował jeden z posłów PiS, dla którego "ogłaszanie kolejnych zbiórek było już przesadą".
Sami politycy PiS zresztą nie palą się do wspierania finansowego Republiki. Zwłaszcza że muszą przelewać po 1000 zł miesięcznie na konto własnej partii.
Jednocześnie rozumieją, że nie mogą z Republiką toczyć wojny, bo nikomu się ona nie przysłuży. Politycy PiS muszą dbać o dobre relacje z Sakiewiczem, bo gwarantuje on dobrą ekspozycję medialną w elektoracie i po prostu "w Republice trzeba bywać" - takie opinie usłyszeliśmy.
Kierownictwo telewizji zresztą regularnie o tym informuje. A ma się czym chwalić, bo oglądalność Republiki rośnie. Sam wywiad z Karolem Nawrockim obejrzało na antenie w poniedziałek wieczorem 700 tys. widzów.
Wywiad wywołał zresztą scysję z inną telewizją - wPolsce24. Nawrocki również tam - ale godzinę później - miał umówiony wywiad tego samego wieczoru. Jednak Republika (i prowadząca Danuta Holecka) rozmowę z prezesem IPN przedłużała, przez co kandydat Nawrocki spóźnił się na wywiad do telewizji braci Karnowskich.
Dziennikarze wPolsce24 pisali w mediach społecznościowych o "sabotażu" ze strony telewizji Tomasza Sakiewicza. My usłyszeliśmy z okolic Republiki, że "wywiad z Nawrockim oglądał się tak świetnie, że musiano go przedłużyć". - Szkoda było odpuszczać - uśmiecha się rozmówca zorientowany w sytuacji.
Poseł PiS: - Tam są spory nawet dotyczące tego, kto mocniej forsował kandydaturę Nawrockiego. Bracia Karnowscy mocno go popierali, Jacek namawiał osobiście Kaczyńskiego do poparcia właśnie Karola. Ale wspierali go również Michał Rachoń ze Sławkiem Cenckiewiczem. Jak Nawrocki wygra, to każdy będzie chciał być ojcem jego sukcesu.
Bardzo szorstka przyjaźń
Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę z tych gier. I nie jest z tej sytuacji zadowolony. Jak już pisaliśmy w Wirtualnej Polsce na początku września, prezes PiS na jednym ze spotkań z parlamentarzystami swojej partii miał powiedzieć, że "Republika jest niewdzięczna" (bo przecież PiS załatwiło jej multipleks i gwarantowało finansowanie).
Dowiedział się również, że na zjeździe klubów Gazety Polskiej w Sulejowie przed członkami tychże klubów tłumaczyć się musiał sam szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. - To niedopuszczalna sytuacja, ktoś sobie z nami za mocno pogrywa - mówili nam wtedy niektórzy z obozu PiS.
Kaczyński ganił Republikę również publicznie. "Nie może tak być w telewizji, że przedstawiciele tamtej strony opowiadają banialuki, a z naszej strony nie ma natychmiastowej odpowiedzi, bo niestety na wielu redaktorów, nawet w zaprzyjaźnionych telewizjach, no nie bardzo możemy liczyć" - stwierdził na niedawnym kongresie.
Kilka dni temu na konferencji prasowej powiedział zaś: - Te wybory, wybory prezydenckie są najważniejsze i naprawdę dużo ważniejsze niż różne skądinąd istotne i popierane przez nas przedsięwzięcia, odnoszące się do różnego rodzaju instytucji. To znów było nawiązanie do Republiki: najpierw wsparcie dla PiS, a później, ewentualnie, dla innych. Taka jest kolejność.
- Czy rozmowa Tomasza Sakiewicza z Adrianem Klarenbachem była już analizowana przy Nowogrodzkiej? - pytamy jednego z posłów PiS, nawiązując do wypowiedzi prowadzącego Republiki. - Temat jest żywy w partii, przyznaję - mówi nasz rozmówca. Wedle naszych informacji we wtorek 26 listopada po godz. 10 zebrał się po raz pierwszy quasi-sztab wyborczy kandydata Karola Nawrockiego. "Polityka medialna" również miała znaleźć się na agendzie.
- Jarosław musi sobie jakoś ułożyć relacje z Tomkiem. Na razie jest to bardzo szorstka przyjaźń - mówi o Kaczyńskim i Sakiewiczu rozmówca z PiS.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl