Wagnerowcy się poddają? Zaskakujące doniesienia
Kilkudziesięciu bojowników Grupy Wagnera poddało się policji podczas wycofywania się z Rostowa nad Donem i innych terytoriów. Wszyscy mówili, że nie chcą wracać do swoich i oddawali broń. Taką informację podał na Telegramie rosyjski serwis Mash.
"Według naszych informacji w Rostowie nad Donem byli to 50-latek z Krasnodaru i 30-latek pochodzący z obwodu kaliningradzkiego. Tłumaczyli, że nie planują powrotu do swoich jednostek. A jako potwierdzenie dali całą amunicję i karabiny maszynowe" - podaje rosyjski serwis Mash na Telegramie.
Dzień wcześniej w Jelcu w obwodzie lipieckim do jednego z lokali wyborczych przyjechał cały wagon wagnerowców z podobnymi zamiarami. Wśród nich był bojownik z Pakistanu. Oddali się w ręce Rosjan.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przerwany bunt Prigożyna
Właściciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn oświadczył w sobotę wieczorem, że jego oddziały, które od piątku szły na Moskwę, rozpoczynają odwrót i kierują się do obozów polowych, by uniknąć rozlewu krwi. Władze w Mińsku twierdzą, że pośredniczą w rozmowach w sprawie gwarancji bezpieczeństwa dla najemników.
Prigożyn w oświadczeniu audio oznajmił, że Grupa Wagnera dotarła na odległość 200 km od Moskwy i w tym czasie "nie przelała ani jednej kropli krwi swych żołnierzy". Dodał, że "teraz nastąpił moment, gdy może dojść do tego przelewu krwi", wobec czego "zdając sobie sprawę z odpowiedzialności" za taką sytuację najemnicy rozpoczynają odwrót.
Źródło: Mash, PAP