Pamięć, historia i polityka. Nasi i nie nasi chłopcy [OPINIA]

Trzeba kompletnie nie znać realiów polskiej polityki, żeby nadać wystawie o trudnych (i realnych) losach Polaków w Wehrmachcie tytuł "Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy". Trudno jednak nie dostrzec, że w tej debacie polityka przesłania nie tylko historię, ale i skomplikowaną, polską pamięć historyczną. A to wcale nie jest dobre - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.

Wystawa "Nasi Chłopcy" w GdańskuWystawa "Nasi Chłopcy" w Gdańsku
Źródło zdjęć: © East News | Oliwia Domanska
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Ten tekst trzeba zacząć od kilku tez, na których ten tekst się opiera. Po pierwsze, Polska i Polacy mają różne doświadczenia historyczne, i nie istnieje jedna narracja, która mogłaby być obowiązująca. Po drugie, jeśli historia ma obejmować te różne polskie doświadczenia i zachowywać realną różnorodność naszych pamięci, powinna o tym zawsze pamiętać i nie narzucać jednego, dominującego spojrzenia.

Po trzecie - w Polsce historia (ale nie tylko w Polsce, bo podobnie jest w Niemczech i Izraelu) jest w debacie publicznej wchłonięta przez narracje polityczne i światopoglądowe, co sprawia, że bardzo trudno jest opowiadać nasze - szczególnie te bardziej osobiste - dzieje w całym ich skomplikowaniu. O wszystkich tych elementach trzeba pamiętać, gdy rozważa się gdańską wystawę pod - wywołującym ogromne kontrowersje wśród polityków - tytułem "Nasi chłopcy".

Słuszne kontrowersje?

Czy kontrowersje te są słuszne? Ujmując rzecz na zimno, spoglądających na to z perspektywy losów jednostkowych, nie. Jest bowiem prawdą, że wielu Polaków ze Śląska (i Ślązaków), tak jak równie wielu Polaków (Kaszubów, ale nie tylko) z Pomorza zostało powołanych do Wehrmachtu i służyło w nim. Jedni z nich uciekali, inni tylko próbowali, a jeszcze inni dosłużyli do końca wojny.

Ich historie - nawet jeśli znane były rodzinom i bliskim - nie były obecne w polskiej pamięci, a wielu zwyczajnie je ukrywało. Osiemdziesiąt lat po wojnie nie ma powodów, by tak było nadal. Trzeba te historie i wspomnienia przywrócić, także dlatego, że one niezmiernie mocno uświadamiają, jak różnorodne jest nasze dziedzictwo i jak skomplikowane są niekiedy nasze dzieje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Hołownia obawia się o posłów? "Nie wie, na ile szabel może liczyć"

Można jednak - i to też nie ulega wątpliwości - zadać pytanie, czy określenie "nasi chłopcy" jest z tej perspektywy adekwatnym, odpowiednim historycznie określeniem? W tej kwestii wszystko zależy od tego, jak rozumieć zaimek "nasi". Jeśli owo "nasi" ma określać wyimaginowaną wspólnotę narodową, która funkcjonuje jako podmiot i przedmiot polityki historycznej, to oczywiście taki tytuł jest prowokacją. Bo w owej wyimaginowanej (stworzonej na potrzeby polityki) wspólnocie są tylko ci Polacy, którzy z Niemcami walczyli, albo byli ich ofiarami, ale nie ci, którzy byli ofiarami, bo ubrano ich przymusowo w niemieckie mundury.

Uzupełnienie tego obrazu o inne doświadczenia rozbijałoby ową "wspólnotę" nie jest więc dopuszczalne. Jeśli jednak zaimek "nasi" oznacza bardziej dzieci polskich matek, mężów polskich kobiet, Polaków, którzy mieli inne doświadczenie, to wówczas cała skandaliczność tego określenia znika.

Ta analiza nie uwzględnia jednak, i o tym też nie można zapominać, faktu, że poza zimną historiografią (czy nawet mniej zimną pamięcią historyczną) istnieje jeszcze w debacie polityka historyczna, która niekoniecznie jest zgodna z historyczną prawdą. To właśnie ta polityka historyczna, która kształtuje debatę historyczną, sprawia, że politycy mogą z pełną dozą pewności przekonywać, że wszyscy Polacy walczyli z Wehrmachtem.

To oczywisty historyczny fałsz, ale w świecie, w którym wszystkie kraje ościenne mają swoje własne polityki historyczne, jest to fałsz opłacalny i istotny politycznie. Uzupełnianie narracji politycznej niuansami nie jest w interesie polityków, którzy narracji historycznych używają do walki (wewnętrznej i zewnętrznej). I stąd bierze się ich ostra reakcja, którą zresztą można było z góry przewidzieć.

Warto też mieć świadomość, że politycy odpowiadają tu na potrzeby pewnej części Polaków, którzy swoją wspólnotę narodową chcą widzieć bardziej w kategoriach mitycznych, niż realnych. Oni nie potrzebują prawdziwych dziejów Polski z całym ich skomplikowanym charakterze, z niekoniecznie jednoznacznym bohaterami i nie zawsze oczywistymi konsekwencjami wyborów.

Tu, jak w każdej mitologii, wszystko ma być jednoznaczne i oczywiste. Polacy mają być zawsze niewinnymi ofiarami, bohaterami walczącymi po tej właściwej stronie i zawsze zjednoczonymi. I to dlatego, choć dalece nie wszyscy Polacy ratowali Żydów, a pewna (wcale nie tak mała) część ich sprzedawała czy wydawała, to coraz większa grupa Polaków jest przekonana, że pewnym standardem zachowania było bohaterstwo rodziny Ulmów.

Nie jest też wcale tak, że wszyscy Polacy byli po stronie "żołnierzy wyklętych", ale coraz częściej takie przekonanie jest budowane i przyjmowane. I identycznie tak samo jest ze świadomością służby Polaków w Wehrmachcie, z perspektywy mitologii nie powinna mieć ona miejsca, więc się ją z niej wypycha.

Nie jest w takim postrzeganiu historii Polska niczym wyjątkowym. Niemcy czy Austriacy tak budują swoje pamięci historyczne, by wyciąć z nich najbardziej dramatyczne elementy swojej historii, a przynajmniej zrzucić je ze swoich przodków na bezimiennych nazistów. Francuzi, choć dalece nie wszyscy byli po stronie Ruchu Oporu, a wielu świetnie funkcjonowało w reżimie nazistowskim, przekonują, że kolaboracja to wyjątek, a nie standard.

"Polityczny błąd"

Mitologię mają się więc świetnie, a ten, kto próbuje je niszczyć, często jest wykluczany z debaty. Dlaczego? Bo polityka historyczna potrzebuje wyobrażonych wspólnot i wyobrażonych dziejów, bo w każdej innej sytuacji przestaje pełnić swoją rolę broni w osiąganiu celów w relacjach z innymi państwami, a także budowania realnego poczucia interesów w polityce zewnętrznej. I z tej perspektywy nadanie takiego, a nie innego tytułu gdańskiej wystawie, było politycznym błędem, którego skutki w postaci awantury były przewidywalne.

A pisząc to, mam świadomość, że polska historia, polska pamięć historyczna może i powinna być uzupełniana przez odmienne perspektywy, przez spojrzenia nieoczywiste, przez wspomnienia tych Polaków, którzy - nie zawsze z własnego wyboru - nie mieszczą się w tej mainstreamowej, wyobrażonej wspólnocie. Im także trzeba oddać miejsca w naszej historii.

Dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Wyniki Lotto 18.10.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 18.10.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Burza po słowach Merza. Oskarżany o rasistowską wypowiedź
Burza po słowach Merza. Oskarżany o rasistowską wypowiedź
Zrewolucjonizowała edukację. Nie żyje Mamma Erasmus
Zrewolucjonizowała edukację. Nie żyje Mamma Erasmus
Potworny wypadek autobusu w Brazylii. 15 ofiar śmiertelnych
Potworny wypadek autobusu w Brazylii. 15 ofiar śmiertelnych
Wpadka w Sejmie. Szejna poległ na fladze Islandii
Wpadka w Sejmie. Szejna poległ na fladze Islandii
Lubuskie: Czołowe zderzenie samochodów, są ranni
Lubuskie: Czołowe zderzenie samochodów, są ranni
W USA zawrzało. Tysiące ludzi na ulicach
W USA zawrzało. Tysiące ludzi na ulicach
Gigantyczna kolejka po paliwo w Rosji. Jest nagranie
Gigantyczna kolejka po paliwo w Rosji. Jest nagranie
Chłodny front dotarł nad Polskę. Spadła krupa śnieżna
Chłodny front dotarł nad Polskę. Spadła krupa śnieżna
Egipt przewodzi siłom stabilizacyjnym w Strefie Gazy
Egipt przewodzi siłom stabilizacyjnym w Strefie Gazy
Afera z krawatem Hegsetha. Tak wyglądał na spotkaniu z Zełenskim
Afera z krawatem Hegsetha. Tak wyglądał na spotkaniu z Zełenskim
Merz o spotkaniu Trump-Zełenski. Złe wieści dla Ukrainy
Merz o spotkaniu Trump-Zełenski. Złe wieści dla Ukrainy