PolitykaOstre słowa o L. Kaczyńskim - Wałęsa trafi przed sąd?

Ostre słowa o L. Kaczyńskim - Wałęsa trafi przed sąd?

Ostre słowa o L. Kaczyńskim - Wałęsa trafi przed sąd?
Źródło zdjęć: © Scott Olson/ AFP
Anna Kalocińska
25.02.2011 20:52, aktualizacja: 28.02.2011 09:36

To absurd, za taką wypowiedź Lechowi Wałęsie grozi odpowiedzialność karna – tak wypowiedź Lecha Wałęsy o tym, że Lech Kaczyński i jego otoczenie są winni katastrofie pod Smoleńskiem komentuje mec. Rafał Rogalski, pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym Jarosława Kaczyńskiego. Wirtualnej Polsce zdradza też, że polska prokuratura nie dysponuje jak dotąd żadnym materiałem dowodowym, który potwierdzałby, że rosyjscy kontrolerzy byli trzeźwi zarówno przed, jak i po katastrofie. - Raport MAK, który stwierdzał, że kontrolerzy lotu byli przebadani lekarsko przed podjęciem czynności nie jest prawdziwy, w przypadku jednego z kontrolerów – mówi mec. Rogalski, nie wykluczając, że jeden z rosyjskich kontrolerów był pijany.

Mec. Rogalski jest oburzony słowami byłego prezydenta Lecha Wałęsy, które wypowiedział w programie „Kropka nad i”. Były prezydent uważa, że prezydent Kaczyński nie powinien był organizować pielgrzymki do Katynia, naraził ludzi. Wałęsa stwierdził, że prezydent Kaczyński dążył do konfrontacji, dlatego też od uroczystości w Katyniu chciał rozpocząć swoją kampanię wyborczą. – Prezydent Lech Kaczyński i jego otoczenie doprowadzili do takiej sytuacji – mówił były prezydent, dodając, że "tego można było uniknąć".

Mec. Rogalski mówi Wirtualnej Polsce, że wypowiedź Lecha Wałęsy nie jest poparta żadnym materiałem dowodowym, a byłemu prezydentowi grozi odpowiedzialność cywilna za naruszenie dóbr osobistych Lecha oraz Jarosława Kaczyńskich. Zaznacza, że za zniesławienie Jarosława Kaczyńskiego grozi mu odpowiedzialność karna.

– Przypisywanie jakiejkolwiek odpowiedzialności za katastrofę prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu jest przede wszystkim niedorzeczne. Prezydent Lech Wałęsa nie ma jakiegokolwiek szacunku dla zmarłych, którzy nie mogą się już osobiście bronić – mów mec. Rogalski. Jego zdaniem „nie po raz pierwszy Lech Wałęsa pokazał, że nie ma klasy i zachowuje się jak sołtys, a nie były prezydent RP”.

- Gdyby Lech Wałęsa miał wiedzę na temat wizyty w Katyniu, to wiedziałby, że cała odpowiedzialność za rozdzielenie wizyt premiera Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego to wina polskiego rządu współdziałającego z Władimirem Putinem. Lech Kaczyński chciał jednej wizyty wraz z premierem Donaldem Tuskiem, ale polski premier i Rosjanie chcieli zdeprecjonować rangę uroczystości z udziałem Lecha Kaczyńskiego i dlatego nachalnie wymusili rozdzielenie wizyt. Chciałbym też retorycznie zapytać, czy Lech Wałęsa wie o tym, że zgodę na wylot jednym samolotem polskich generałów dał nie kto inny, jak minister Bogdan Klich ze znamienną adnotacją: „Wyrażam zgodę, zwłaszcza, że sam będę leciał”? Jak można w takie sytuacji wysuwać tego typu stwierdzenia? One są wyjątkowo krzywdzące – mówi mec. Rogalski.

Pełnomocnik zaznacza, że taką wypowiedzią prezydent Wałęsa naraża się na konsekwencje prawne, zarówno na gruncie prawa karnego jak i cywilnego. Podkreśla, że w materiale dowodowym nie ma przesłanek, a mówiąc ściśle dowodów bezpośrednich i pośrednich, z których wynikałyby jakiekolwiek związki między decyzją pilotów o podejściu rekonesansowym na lotnisko Siewiernyj a wypowiedziami czy jakimkolwiek działaniem Lecha Kaczyńskiego.

Mec. Rogalski pytany, czy to oznacza, że zostało już całkowicie wykluczone, iż Lech Kaczyński wywierał wpływ na załogę prezydenckiego TU-154M, w szczególności kpt. A. Protasiuka, odpowiada, że zgromadzony dotychczas materiał dowodowy przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie kategorycznie to wyklucza. – Nie ma jakiejkolwiek przesłanki, z której wynikałoby, że Lech Kaczyński czy Jarosław Kaczyński mieliby mieć jakikolwiek wpływ na decyzję pilotów co do lądowania na lotnisku Siewiernyj, w tym podejścia rekonesansowego – mówi pełnomocnik.

Czy Jarosław Kaczyński będzie chciał skierować sprawę wypowiedzi Lecha Wałęsy na drogę sądową? Pełnomocnik na razie nie chce się wypowiadać w tej sprawie. – Lech Wałęsa naraża się takimi wypowiedziami na odpowiedzialność karną za zniesławienie, jak również odpowiedzialność cywilną z tytułu naruszenia dóbr osobistych – mówi mec. Rogalski. Zaznacza, że były prezydent powinien brać odpowiedzialność za wypowiadane przez siebie słowa, zwłaszcza w sferze medialnej. Co może grozić Lechowi Wałęsie? – Za zniesławienie grozi kara grzywny, ograniczenia bądź pozbawienia wolności do dwóch lat – tłumaczy mec. Rogalski.

W połowie lutego polscy prokuratorzy wrócili z Moskwy. Wiadomo już, czy rosyjscy pracownicy wieży kontroli lotów byli pod wpływem alkoholu? - Raport MAK, który stwierdzał, że kontrolerzy lotu byli przebadani lekarsko przed podjęciem czynności nie jest w tym zakresie prawdziwy, co do jednego z kontrolerów – mówi mec. Rogalski, nie chce jednak zdradzić, o którego z kontrolerów chodzi.

- Polska prokuratura nie dysponuje jak dotąd żadnym materiałem dowodowym, który potwierdzałby, że rosyjscy kontrolerzy byli trzeźwi zarówno przed, jak i po katastrofie. W mojej ocenie zwłoka Rosjan w przekazaniu tego typu dokumentacji jest znamienna. Nie zapominajmy, że kontrolerzy błędnie naprowadzali polskich pilotów oraz mieli spóźnione reakcje – mówi mec. Rogalski.

Pełnomocnik odniósł się również do posiadanego przez prokuratorów nagrania z kamery przemysłowej z lotniska Okęcie z 10 kwietnia 2010 r. Według TVN24 na nagraniu widać emocjonalną rozmowę gen. A. Błasika i kpt. A Protasiuka przed wylotem do Smoleńska. Jak wynika z ustaleń stacji, dowódca załogi Tu-154M miał sprzeciwiać się wylotowi w sytuacji, gdy dysponował tylko prognozą, a nie potwierdzonym stanem pogody na lotnisku w Smoleńsku. [Przeczytaj: Kłótnia przed wylotem Tu154M]

- W tej chwili sprawę bada Wojskowa Prokuratura Okręgowa. Sam fakt rozmowy między gen. Błasikiem a kpt. Protasiukiem o niczym nie świadczy. Między nimi była rozmowa, ale imputowanie jej treści to na ten czas manipulacja mediów. Z materiału dowodowego nie wynika, żeby rozmowa miała taką treść jaką jej się przypisuje, w tym pełnomocnik wdów po pilotach, a zwłaszcza w zestawieniu z nagraniem z kokpitu TU-154M. Nie szukajmy kozła ofiarnego na siłę i tam, gdzie go nie ma. Czy mecenas Werniewicz jest jasnowidzem, skoro wie, że jakoby rzekomo generał Błasik naciskał na załogę w rozmowie z kpt. Protasiukiem, mimo, że rzeczonej rozmowy nie słyszał? Bądźmy rzetelni – mówi mec. Rogalski.

Podkreśla, że na dzień dzisiejszy, jak wynika z dowodów znajdujących się w posiadaniu prokuratury, taka treść rozmowy jest niedorzeczna. – Przebieg, który nadawany jest przez media tej rozmowy jest nadużyciem – mówi pełnomocnik.

Mec. Rogalski mówi, że pewne ustalenia śledztwa polskich prokuratorów będą najprawdopodobniej znane opinii publicznej przed 10 kwietnia. – Niektóre osoby się bardzo „zdziwią”, podobnie jak to było z imputowaniem alkoholu we krwi Lecha Kaczyńskiego – mówi mec. Rogalski, zaznaczając, że z pewnością będzie to prezydent Lech Wałęsa, a także wszystkie te osoby, które chcą przypisywać odpowiedzialność za katastrofę Lechowi czy Jarosławowi Kaczyńskim.

Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (3513)
Zobacz także