Ostre oskarżenie: za tablicą stoją rosyjskie służby
Szef Klubu Parlamentarnego PiS-u Mariusz Błaszczak uważa, że tablica w Strzałkowie to prowokacja i wyraz złych stosunków polsko-rosyjskich. Zdaniem Błaszczaka umieszczenie tablicy jest przejawem działalności rosyjskich służb specjalnych na terenie Polski. W Strzałkowie w Wielkopolsce był obóz jeniecki, do którego trafili jeńcy z czasów wojny polsko-bolszewickiej.
Wczoraj nieznani sprawcy powiesili na tamtejszym obelisku tablicę z rosyjskim napisem "tutaj spoczywa 8 tysięcy czerwonoarmistów brutalnie zamęczonych w polskich obozach śmierci w latach 1919-1921". Mariusz Błaszczak dodał, że trudno porównywać wydarzenia z tamtych lat z mordem katyńskim, gdy państwo radzieckie z premedytacją zabijało polskich oficerów. Błaszczak podkreślił, że treść napisu jest kłamstwem.
Umieszczenie tablicy jest też według Mariusza Błaszczaka przejawem działalności rosyjskich służb specjalnych na terenie Polski i dowodem na słabość służb polskich. Zdaniem posła dowodem na to jest fakt, że tuż po zawieszeniu tablicy szeroko na ten temat rozpisywały się media prokremlowskie.
Relacje polsko-rosyjskie powinny być dobre, ale też powinny być zbudowane na prawdzie - dodał Mariusz Błaszczak. Poseł przekonuje, że Rosjanie nie traktują nas po partnersku. W tym kontekście przypomina nieobiektywny raport Międzynarodowego Komitetu Lotniczego w sprawie katastrofy smoleńskiej, a także odkręcenie polskiej tablicy w Smoleńsku upamiętniającej cel wizyty polskiej delegacji, która 10 kwietnia zdążała do Smoleńska.
Zdaniem Mariusza Błaszczaka, między tablicami w Strzałkowie i w Smoleńsku jest wyraźna różnica. Tablica upamiętniająca ofiary katastrofy smoleńskiej nie została umieszczona przez nieznanych sprawców, odbyło się to w obecności przedstawicieli polskiego konsulatu i wiedziały o tym władze w Smoleńsku - powiedział poseł PiS.