Historycy o tablicy pod Strzałkowem: to prowokacja!
Teza o mordowaniu Rosjan w polskich obozach jenieckich w latach 1919-1921 jest niezgodna z prawdą historyczną i ma charakter prowokacji - mówi historyk dr Sławomir Dębski, komentując pojawienie się tablicy na terenie b. obozu pod Strzałkowem, mówiącej o "brutalnym zamęczaniu tysięcy rosyjskich jeńców". - To, że się ta tablica w ogóle tam znalazła, to jest coś zdumiewającego - wtóruje mu historyk Polskiej Akademii Nauk z polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych, prof. Wojciech Materski.
15.05.2011 | aktual.: 15.05.2011 19:32
Prof. Dębski: to prowokacja!
- To prowokacja, która nie ma absolutnie nic wspólnego z prawdą historyczną - powiedział Dębski, który jako pełnomocnik ministra kultury zajmuje się obecnie tworzeniem Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, mającego wspierać dialog w stosunkach polsko-rosyjskich oraz współpracować z analogiczną placówką, która ma powstać w Rosji.
Na terenie b. obozu jenieckiego pod Strzałkowem w woj. wielkopolskim, na obelisku upamiętniającym 90. rocznicę odzyskania niepodległości, nieznani sprawcy umieścili tablicę, na której napisano po rosyjsku: "Tutaj spoczywa 8000 radzieckich czerwonoarmistów, brutalnie zamęczonych w polskich 'obozach śmierci' w latach 1919-1921". Wojewoda wielkopolski zdecydował o jej zdjęciu w niedzielę po południu.
Dębski podkreślił, że twierdzenia o polskich mordach na radzieckich jeńcach z 1920 r. były popularne na przełomie lat 80. i 90., gdy temat ten miał być przeciwwagą do ujawnienia informacji o zbrodni katyńskiej.
Przypomniał też, że w 2004 r. polscy i rosyjscy historycy wydali w Rosji zbiór dokumentów i publikacji pt. "Krasnoarmiejcy w niewoli polskiej", z których jednoznacznie wynika, że w polskich obozach nie było żadnych mordów. - Warto podkreślić, że publikacja ta była opracowana przez środowiska naukowe obu krajów - dodał Dębski.
Wyjaśnił też, że śmierć bolszewickich jeńców w polskich obozach, m.in. w Strzałkowie, Tucholi i Wadowicach, wynikała wyłącznie ze złych warunków higienicznych. - Nikt rosyjskich żołnierzy nie rozstrzeliwał - zaznaczył Dębski.
Prof. Materski: to zdumiewające!
Historyk Polskiej Akademii Nauk z polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych, prof. Wojciech Materski uważa za "zdumiewające", że tablica znalazła się w Strzałkowie.
Odniósł się jednak do niedawnych zajść związanych z tablicą w Smoleńsku. W kwietniu, w przeddzień pierwszej rocznicy katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, okazało się, że rosyjskie władze obwodowe zamieniły tablicę na kamieniu upamiętniającym miejsce katastrofy. Na nowej dwujęzycznej (polsko-rosyjskiej) tablicy znajduje się inny napis niż na ufundowanej przez Stowarzyszenie Katyń 2010. Nowy napis pomija odniesienie do 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. - Polska tablica została wywieszona w sposób nieomal ostentacyjny, pojechała delegacja, na oczach całego Smoleńska to zawisło. Natomiast tutaj nikt nic nie wie. To jest coś dziwnego - powiedział Materski.
Wyjaśnił, że obóz w Strzałkowie był obozem jenieckim o bardzo wysokiej śmiertelności. - Prowadzony był w taki sposób, że rzeczywiście w tych ciężkich czasach ta śmiertelność była wysoka. Nie tylko z obiektywnych względów, ale pewnych zaniedbań, pewnego bałaganiarstwa, ale to przecież nie ma nic wspólnego ze świadomym zamęczeniem - uważa profesor.
Jego zdaniem "polskie władze powinny zaapelować o ujawnienie się instytucji, osoby, organizacji, która powiesiła tablicę i po prostu ją zdjąć".
Obóz pod Strzałkowem został zbudowany przez Niemców na przełomie 1914/1915 dla jeńców z frontów I wojny światowej. Po zakończeniu wojny obóz miał zastać zlikwidowany, w 1919 r. zaczęli tam jednak trafiać jeńcy rosyjscy z frontu wojny polsko-bolszewickiej. W obozie na przełomie lat 1919-1920 zmarło ponad 1200 osób, zaś kolejnej zimy ponad 4000 jeńców. W sumie na obozowym cmentarzu spoczywa ponad 8 tysięcy jeńców.