Publicystyka„Ostatnia deska praworządności. Brońcie Sądu Najwyższego”

„Ostatnia deska praworządności. Brońcie Sądu Najwyższego”

Prokuratura - wzięta. Trybunał Konstytucyjny - wzięty. Krajowa Rada Sądownictwa - wzięta. Prezesury najważniejszych sądów - wzięte. Jeszcze tylko Sąd Najwyższy nie jest kontrolowany przez PiS. Ale wyrok już został wydany.

„Ostatnia deska praworządności. Brońcie Sądu Najwyższego”
Źródło zdjęć: © PAP
Jacek Żakowski

„Już 3 lipca wchodzi w życie PiSowska ustawa o Sądzie Najwyższym i podporządkowanie sądów w Polsce politykom stanie się faktem. Wielu dotychczasowych sędziów SN zastąpią nominaci wyznaczeni przez Krajową Radę Sądownictwa, którą kontroluje prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Komisja Europejska musi zareagować!
Jesteśmy pełnoprawnymi członkami Unii Europejskiej i żądamy od Komisji Europejskiej podjęcia pilnych działań. Wzywamy Komisję do natychmiastowego skierowania ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wraz z wnioskiem o wstrzymanie wykonywania ustawy”

Jestem tylko jednym z wielu sygnatariuszy powyższej petycji. Ale niewiele razy w życiu podpisywałem coś z takim przekonaniem. I niewiele razy mogłem z takim przekonaniem namawiać innych, by także się podpisali pod listem, w którym wzywamy Komisję do natychmiastowego skierowania ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wraz z wnioskiem o wstrzymanie wykonywania ustawy. Możesz dołączyć do naszej petycji przez stronę www.naszademokracja.pl

To nie jest zwykły apel

To jest ostatnia szansa uratowania ostatniego bastionu rządów prawa w Polsce. Bez niezależnego od władzy Sądu Najwyższego nie ma praworządnego państwa, demokracji, wolności ani osobistego bezpieczeństwa dla nikogo z nas i dla żadnych osób, a nawet przedsiębiorstw, które znajdą się na polskim terytorium i znajdą się w sporze z rządem. Bo nie będzie już w Polsce nikogo zdolnego przeciwstawić się nadużywaniu prawa przez wymiar sprawiedliwości zależny od tego rządu.

Nie chodzi o ten rząd! Wszyscy znamy słynne powiedzenie Lorda Actona, że „Każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie.” Jeśli obywatele mają być bezpieczni, żaden rząd nie może kontrolować wymiaru sprawiedliwości. Bo kontrola nad wymiarem sprawiedliwości daje rządowi władzę absolutną. Trudno by było znaleźć w historii przykład takiej władzy absolutnej, która by nie uległa deprawującym pokusom wykorzystania jej w swoim interesie, a przeciw interesowi innych albo wręcz ogółu.

Może nawet gotów jestem ćwiczebnie przyjąć, że Jarosław Kaczyński będzie trzymał swoich na krótkiej smyczy i postara się nie dopuścić do nadużywania przez nich wymiaru sprawiedliwości. Chociaż wiem, że to się żadnemu liderowi władzy absolutnej nigdy nie udało. Również tym, którzy bardzo chcieli.

Nie wierzę też, że następcy „dobrej zmiany”, którzy kiedyś przejmą stworzone przez nią narzędzia, będą gotowi łatwo z nich zrezygnować. To się bardzo rzadko zdarza. A nikt nie zagwarantuje, że ci następcy nie będą bardziej brutalni i że będą mniej podatni na „absolutną deprawację” dysponentów „władzy absolutnej”.

Problemem nie jest tylko to, co z daną sobie absolutną władzą zrobi PiS, ale także to, jaka spirala państwowej przemocy zostanie uruchomiona i dokąd ona może zaprowadzić nie tylko Polskę, ale także Europę i Unię.

Bo popadniemy w niewolę

Lech Wałęsa ma absolutną rację, gdy swój podobny apel do Komisji Europejskiej zaczyna słowami „Nie ma wolności bez praworządności”. To oczywiście nie znaczy, że 3 lipca, gdy Sąd Najwyższy zostanie ostatecznie wzięty, ktoś wszystkim nam nałoży łańcuchy lub dyby. Ale znaczy to, że nikt nie będzie już mógł być pewien, że go taki los nie spotka, tylko dlatego, że to będzie z jakiegokolwiek powodu korzystne dla władzy. To może oczywiście dotykać opozycji i popadających w niełaskę ludzi władzy, ich bliskich lub instytucji czy firm, z którymi są związani. Ale może też dotknąć każdego z nas, jeśli będziemy mieli spór z urzędem lub funkcjonariuszem PiS, oraz każdej firmy i instytucji - także zagranicznej - gdy jej interesy będą sprzeczne z interesami władzy. O losie nas wszystkich w jeszcze mniejszym stopniu będą decydowały znane, działające przewidywalnie reguły, a w większym stopniu czyjaś wola, która zawsze na pstrym koniu jeździ. Wszyscy popadniemy w niewolę, która oczywiście może być łaskawa lub nie.

Oczywiście dla każdego Polaka musi być kłopotliwe apelowanie w polskich sprawach do instytucji międzynarodowych, gdzie jesteśmy w wyraźnej mniejszości - jak w Komisji Europejskiej czy w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. Dla mnie też jest to problem. Ale jednak są to też nasze instytucje, regulujące funkcjonowanie świata, do którego od dawna chcieliśmy dołączyć właśnie z tego powodu, że rządzą nim reguły, których teraz trzeba bronić przed rządem Rzeczpospolitej.

W takim dramatycznym momencie warto sobie przypomnieć, dlaczego właściwie chcieliśmy dołączyć do Zachodu i przystąpić do Unii oraz NATO. Bo przecież nie dlatego, że Unia rozdaje pieniądze. Nikt wtedy nie myślał o funduszach strukturalnych ani o dopłatach bezpośrednich. Chcieliśmy żyć „tak jak na Zachodzie”, czyli bezpiecznie, dostatnio i godnie. To wszystko jest możliwe tylko pod demokratycznymi rządami prawa, a nie jest możliwe pod żadną władzą absolutną. Historia pokazała, że zwłaszcza w Europie, władza absolutna - obojętne lewicy czy prawicy - szybko staje się przyczyną nędzy i przemocy, od których my uciekliśmy na zachód, a Hiszpanie i Portugalczycy na wschód.

Nie porzucajmy lepszego świata

Świat demokratycznych rządów prawa nie jest idealny. Też popełnia błędy i popada w różne nieprawości. Przez dwie ostatnie dekady było ich zbyt wiele, co stało się przyczyną problemów, które przeżywamy. Ale mimo wszystko żyje się w nim nieporównanie lepiej niż w świecie władzy absolutnej, który pamiętamy i widzimy w bardzo wielu krajach. A będzie się w tym świecie żyło jeszcze lepiej, jeżeli po wielu złych doświadczeniach zdobędzie się na korekty, które - to jest prawda - wciąż idą zbyt opornie.

Obraz
© Agencja Gazeta / Lech Wałęsa zaangażował się w obronę sądów | Jan Rusek

Mieliśmy wielkie szczęście, że ćwierć wieku temu zaczęliśmy się stawać częścią świata lepszego do życia. I dziś wciąż jeszcze jest to nasz świat. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz i Piotr Buras, którzy tydzień temu jako pierwsi publicznie zaapelowali o skargę Komisji Europejskiej do Europejskiego Trybunału i o zajęcie przez polską opozycję jednoznacznego stanowiska w tej sprawie, słusznie piszą, że Komisja Europejska to dziś także nasza, polska, komisja, a Europejski Trybunał Sprawiedliwości to także nasz, polski, Trybunał. Bo współtworzyliśmy je i współtworzymy z naszej suwerennej woli. Sami tego chcieliśmy. To nie są już obce instytucje jak kiedyś. To są nasze polskie instytucje.

Dlatego mamy prawo i obowiązek oczekiwać od unijnych instytucji, że w krytycznym momencie wywiążą się ze swoich obowiązków oraz nadziei, jakie mieliśmy współtworząc je przez lata i staną po stronie polskiego strategicznego prozachodniego wyboru, chociaż chwilowy błąd polskiej demokracji nas od tego wyboru oddala. Temu służy apel, który podpisałem i do podpisania którego namawiam wszystkich, którzy chcą żyć „jak na Zachodzie”.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)