Orban blokuje szósty pakiet sankcji na Rosję. "Rzecznik Władimira Putina"
Węgry nadal nie akceptują sankcji na rosyjską ropę. Victor Orban stawia kolejne warunki, także te finansowe. - Rosja, która nie jest poddawana w sposób dotkliwy sankcjom, to kraj, który może zaszkodzić bezpieczeństwu UE w bezpośrednim wymiarze. A taka Rosja to Rosja niebezpieczna, która kumuluje potencjał do dalszych aktów agresji - mówi w rozmowie z WP Jakub Wiech, ekspert ds. energii i klimatu oraz wiceszef serwisu energetyka24.pl. Tymczasem, mimo krytyki, jaka na niego spływa, Orban zapewnia, że "nie jest marionetką Putina".
Victor Orban blokuje szósty pakiet sankcji na Rosję
Komisja Europejska i prezydencja francuska w Unii Europejskiej przedstawiły w miniony weekend nową propozycję dotyczącą nałożenia sankcji na ropę z Rosji. Miałaby ona przełamać dotychczasowy brak porozumienia wśród krajów UE. Najważniejszą zmianą jest to, że sankcje ograniczałyby się do ropy transportowanej drogą morską.
Według źródeł unijnych, na jakie powołuje się PAP, poniedziałkowe spotkanie w sprawie szóstego pakietu sankcji również zakończyło się bez przełomu.
Głównym hamulcowym jest Budapeszt, który wysuwa kolejne postulaty. "Między innymi dotyczące środków unijnych na modernizację ich sektora energetycznego. Chcą, żeby do takiej modernizacji doszło jak najszybciej" - przekazało PAP unijne źródło dyplomatyczne.
Jak dodano, "Budapeszt nie jest w stanie zaakceptować propozycji w obecnym kształcie", "prezydencja francuska w UE i Komisja Europejska stają na głowie, by wprowadzić zapisy wychodzące naprzeciw oczekiwaniom Węgier". Z informacji PAP wynika, że wśród dyplomatów nowa propozycja została odebrana z "ostrożnym optymizmem".
- Wyłączenie rurociągów z embarga to dobry kierunek - mówi Victor Orban. I dodaje: "musimy mieć prawo do korzystania z rosyjskiej ropy transportowanej drogą morską, na wypadek gdyby coś stało się z rurociągami na Ukrainie". Podkreśla też, że "nie jest marionetką Putina".
"Rosjanie, nawet bez embarga, mogą przerwać dostawy ropy"
Wojciech Jakóbik z BiznesAlert.pl, w rozmowie z Wirtualną Polską, podkreśla, że "Unia Europejska sprowadza większość ropy z Rosji z powodu tego, że jest tańsza". - Jednak Rosja też jest zależna od rynku europejskiego, który daje najlepsze ceny, jest pewnym klientem i jest blisko. Rezygnacja z rosyjskiej ropy, w ramach odpowiedzi na atak na Ukrainę, będzie kosztowna dla obu stron. Jednak, mimo wszystko, bardziej kosztowna dla Rosji - podkreśla.
W jego ocenie, "przez dotychczasowe sankcje coraz bardziej odcinana jest od różnych źródeł przychodu". - W tym momencie przychody z węglowodorów odpowiadają już nie za 1/3, ale za prawie 3/4 budżetu rosyjskiego. Jest to związane m.in. z rekordowymi cenami surowców i dodającym premię Rosjanom z tytułu ataku na Ukrainę - baryłka podrożała, najwięcej w ostatniej historii, o ponad 20 dolarów z dnia na dzień, po tym, jak Rosjanie zaatakowali swoich sąsiadów - zaznacza Jakóbik.
- Z punktu widzenia interesów Zachodu, nawet przy określonych kosztach, polegających na konieczności zastąpienia rosyjskiej ropy alternatywami źródłami, co zajmie czas i pieniądze, opłaca się zablokować Rosję. To jedno z ostatnich narzędzi niemilitarnych, które posłużą do spowolnienia ofensywy w Ukrainie - dodaje.
I jak podkreśla, "w połączeniu ze wsparciem militarnym to może dać porażkę Rosji". - Poza tym to sposób, by skokowo uniezależnić się od niegodnego zaufania dostawcy. Warto zapamiętać, że Rosjanie, nawet bez embarga, mogą przerwać dostawy ropy, jak to zrobili w 2019 roku, podczas tzw. kryzysu zanieczyszczonej ropy. Ponad dwa miesiące nie płynęła ropa przez ropociąg "Przyjaźń". Jeżeli my nie wprowadzimy embarga, Moskwa może odcinać poszczególne kraje od ropy, tak jak to robią z dostawami gazu w tym momencie - twierdzi Jakóbik.
"Węgry rozlewają problem na całą Unię Europejską"
W ocenie Jakuba Wiecha, eksperta ds. energii i klimatu oraz wiceszefa serwisu energetyka24.pl, Węgry mogą uniezależnić się od rosyjskiego surowca naftowego". - Nie są w tak złej sytuacji jak Słowacja, która infrastrukturalnie nie ma gotowej alternatywy. Węgry nie chcą uniezależniać się od rosyjskiej ropy. To konsekwencja bezalternatywnej polityki surowcowej Orbana, która od lat przebiega w kierunku zacieśniania i tak mocno rozbudowanych więzów energetycznych z Rosją - mówi.
Jak dodaje, "wcześniej polityka dotyczyła samych Węgier, a teraz energetyczne sznurki ściągane przez Rosję i Węgry rozlewają ten problem na całą Unię Europejską, torpedując restrykcje na kraj Władimira Putina".
"Węgry, Czechy i Słowacja mają trudniejszą sytuację niż wiele innych państw"
- W tej chwili szanse na przyjęcie szóstego pakietu sankcji na Rosję, który byłby pełny, oznaczał embargo na ropę, są w tym momencie małe - mówi Marcin Zaborowski, redaktor naczelny "Res Publiki Nowej", w rozmowie z Wirtualną Polską. W jego ocenie "groźba weta Węgier okazuje się bardzo efektywna i daje pretekst innym państwom, które sceptycznie do tego podchodzą oraz obawiają się konsekwencji embarga".
W jego ocenie, to, co zostanie przyjęte, będzie prawdopodobnie mocno rozwodnioną wersją. - Chyba że jest to strategia negocjacyjna Budapesztu, która ma służyć temu, żeby do Węgier dotarły pieniądze z Unii Europejskiej. Doprowadzenie do transformacji energetycznej oznaczałoby konieczność odblokowania KPO dla Węgier. To szantaż, który ma doprowadzić do odblokowania środków - dodaje.
- Węgry, Czechy i Słowacja mają trudniejszą sytuację niż wiele innych państw, bo są uzależnione od dostaw w ramach rurociągu "Przyjaźń". Odcięcie ich od tego oznacza gwałtowny skok cen za ropę. Czechy i Słowacja chcą tę relację z Rosją zakończyć. Węgrzy niekoniecznie - zaznacza Zaborowski.
"Taka Rosja kumuluje potencjał do dalszych aktów agresji"
Jakub Wiech, ekspert ds. energii i klimatu oraz wiceszef serwisu energetyka24.pl, uważa, że można postawić sprawę jasno i powiedzieć, że "Orban, który kwestionuje kolejne, coraz bardziej rozwodnione projekty unijnych sankcji" zachowuje się "jak rzecznik Władimira Putina w Europie, jak koń trojański interesów rosyjskiego sektora naftowego wewnątrz Unii Europejskiej".
- Orban kieruje się pojętym przez siebie interesem Węgier, który jest sprzeczny z interesem Europy, a w długofalowej perspektywie i interesem jego kraju. Rosja, która wychodzi bez większego szwanku z wojny, jaką rozpoczęła w Ukrainie, która nie jest poddawana w sposób dotkliwy sankcjom, to kraj, który może zaszkodzić bezpieczeństwu Unii Europejskiej w bezpośrednim wymiarze - mówi.
I jak podkreśla, "taka Rosja, to Rosja niebezpieczna, która kumuluje potencjał do dalszych aktów agresji". - Węgry zdają się tego nie dostrzegać. Sądzą, że dobre relacje z Rosją będą dla nich bezpiecznikiem - zaznacza Wiech.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski