PolitykaWojna gazowa w Europie. Polska szykuje się na bitwę z Gazpromem i blokadę ropy z Rosji

Wojna gazowa w Europie. Polska szykuje się na bitwę z Gazpromem i blokadę ropy z Rosji

Najważniejsi polscy politycy - na czele z prezydentem - zapowiadają kroki prawne wobec Gazpromu za wstrzymanie dostaw gazu do Polski. Tyle że - jak słyszymy ze źródeł rządowych oraz zbliżonych do PGNiG - taki proces potrwa wiele lat i niekoniecznie zakończy się dla Polski sukcesem. Ważniejsze dla polskiego rządu - jak mówią nasi rozmówcy - jest zaprzestanie importu rosyjskiej ropy.

Putin rozpoczyna wojnę gazową w Europie
Putin rozpoczyna wojnę gazową w Europie
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Thierry Monasse
Michał Wróblewski

27.04.2022 | aktual.: 27.04.2022 21:04

- Zdarzyło się coś, co miało zdarzyć się na koniec tego roku. Takie były nasze przewidywania, przygotowywaliśmy się do tego od sześciu lat - mówi polityk z rządu PiS.

Chodzi rzecz jasna o wstrzymanie przez Gazprom dostaw gazu do Polski w ramach kontraktu jamalskiego. Rosyjskie przedsiębiorstwo informuje, że powodem wstrzymania dostaw gazu jest odrzucenie przez PGNiG płatności w rublach, jak zażądał Putin w dekrecie wydanym pod koniec marca. Zgodnie z tym dekretem państwa "nieprzyjazne" Rosji mają płacić za gaz w rublach, a nie w euro lub dolarach - jak zapisano w kontraktach. 

- Rosja wstrzymała gaz ze złamaniem umowy. Zobowiązywała ona Rosję do dostarczania gazu. Polska będzie dochodziła swoich praw, będziemy domagali się wyciągnięcia konsekwencji wobec Gazpromu - przekonuje przedstawiciel rządowej administracji.

Potwierdził to minister rozwoju Waldemar Buda w rozmowie z radiową "Trójką". - Oczywiście, że Polska będzie domagać się odszkodowań. Niejednokrotnie toczyliśmy boje z Gazpromem o wyceny gazu, kontrakty, ceny spotowe, aktualizacje cen. Z punktu widzenia cywilnego, gospodarczego między dwoma podmiotami - PGNiG i Gazpromem - będziemy dochodzili swoich praw w całej rozciągłości. To się skończy zagranicznym arbitrażem i zakładam, że naszą wygraną - przyznał minister.

Tyle że - jak podkreślają nieoficjalnie nasi rozmówcy związani z rządem i spółką PGNiG - taki proces, jeśli zostanie rozpoczęty, potrwa wiele lat.

Poza tym - jak przyznaje nieoficjalnie jeden z naszych rozmówców - "w tej chwili zbyt szybkie dążenie do procesu będzie kontrskuteczne". - Prawnicy PGNiG pracują nad zapisami kontraktu z Gazpromem, ale na podjęcie kroków prawnych trzeba będzie poczekać. Dobrze, że padły z naszej strony stanowcze zapowiedzi i dążenie do podjęcia odpowiednich kroków, ale takie rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień - słyszymy ze źródeł z obozu władzy.

PGNiG ma już sukcesy w walce z Gazpromem

PGNiG (Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo) to polskie przedsiębiorstwo zajmujące się poszukiwaniami i wydobyciem gazu ziemnego oraz ropy naftowej, importem gazu, a także - poprzez kluczowe spółki zależne - magazynowaniem, sprzedażą, dystrybucją paliw gazowych i płynnych oraz produkcją ciepła i energii elektrycznej. Spółka odpowiada za utrzymanie bezpieczeństwa energetycznego kraju i zapewnia dywersyfikację dostaw poprzez wydobycie ze złóż krajowych oraz import.

Wirtualna Polska oficjalnie zadała spółce pytania o podjęciu kroków prawnych przez PGNiG wobec Gazpromu. Odpowiedź przyszła szybko.

"Rzeczywiście, w ocenie PGNiG ograniczenie dostaw gazu ziemnego stanowi naruszenie kontraktu jamalskiego. Spółka zastrzega sobie prawo do dochodzenia roszczeń z tytułu wstrzymania dostaw i skorzysta w tym celu ze wszystkich przysługujących spółce uprawnień kontraktowych oraz uprawnień wynikających z przepisów prawa. Nie możemy jednak ujawniać naszej strategii w tym zakresie" - odpisał nam Departament Komunikacji i Marketingu PGNiG.

Rzecznik Ministerstwa Aktywów Państwowych Karol Manys poinformował Wirtualną Polskę, że resort - w ramach nadzoru właścicielskiego - udzieli PGNiG niezbędnego wsparcia w tym zakresie.

Nieoficjalnie z rządu słyszymy, że nie będzie żadnych "nacisków" na PGNiG w tej sprawie.

Spółka poinformowała, że "podejmie stosowne działania zmierzające do przywrócenia realizacji dostaw gazu ziemnego w ramach kontraktu". Ale nikt w rządzie, z kim rozmawialiśmy, nie chce powrotu do dostaw gazu z Rosji. - Będziemy walczyć jedynie o odszkodowanie. Nie ma szans na ponowne otwarcie kurka z rosyjskim gazem, kończymy z tym raz na zawsze - mówi nam ważny przedstawiciel rządu PiS.

Inny nasz rozmówca z obozu władzy nie liczy jednak na wiele. Owszem, chwali determinację w dążeniu do rozliczenia Gazpromu, ale jednocześnie twierdzi: - To Rosjanie decydują o kontrakcie, bo ten kontrakt oparty jest na prawie rosyjskim. Jeśli Rosjanie zdecydowali o tym, że chcą rozliczać się z nami w rublach, to są małe szanse na to, że obronimy się przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie.

Komisja Europejska uznała jednak, że dekret Putina o tym, iż kraje "nieprzyjazne" Rosji mają płacić za gaz w rublach, stanowi jednostronne naruszenie kontraktów zawartych przez Gazprom i próbę omijania sankcji nałożonych na Rosję za napaść na Ukrainę. 

- Będziemy mieli pełne wsparcie z KE w kwestii odszkodowań od Gazpromu - mówi nam polityk z rządu PiS.

Czy eksperci od energetyki dają Polsce szanse w tym procesie? Tak. "Jeżeli gra Gazpromu z ultimatum rublowym jest działaniem tymczasowym - by dzielić klientów europejskich na tych, którzy dostaną gaz za ruble i tych, którzy zostaną odcięci za obronę zapisów kontraktowych - nie pozostanie nic innego jak spierać się o dostawy przed sądem" - uważa Wojciech Jakóbik z BiznesAlert.pl.

Jak przypomina ekspert, Polacy wygrali już spór o kontrakt jamalski przed arbitrażem w 2020 roku i są w stanie to zrobić ponownie, bo Gazprom mógł naruszyć umowę.

Przypomnijmy: 30 marca 2020 r. PGNiG wygrało w arbitrażu sztokholmskim wieloletni spór z Gazpromem o ceny gazu w kontrakcie jamalskim (w tę sprawę zaangażowany był m.in. były wiceprezes PGNiG, dziś poseł klubu PiS Janusz Kowalski). Trybunał zmienił formułę naliczania ceny w kontrakcie, a nowa cena miała być naliczana od 1 listopada 2014 r. Nakazał też zwrot nadpłaty w wysokości ok. 1,5 mld dol., które to pieniądze Gazprom zwrócił Polsce.

W czerwcu 2020 r. wyrok został jednak przez rosyjski koncern zaskarżony na gruncie formalnym. Gazprom w skardze podnosił, że trybunał wykroczył poza swoje uprawnienia do rozstrzygania sporów między stronami kontraktu jamalskiego. Sąd w Sztokholmie, odrzucając te argumenty, zasądził od Gazpromu zwrot kosztów zastępstwa procesowego na rzecz PGNiG.

Putin zablokuje ropę? Jest na to gotowy

Co z innymi surowcami z Rosji, przede wszystkim ropą? Pytania w tej sprawie są zasadne.

"Jeżeli Moskwa zakręciła kurek gazowy, to warto też się przygotować do wstrzymania dostaw ropy. Dlaczego? Bo w Rosji często lubią sprzedać klęskę jako zwycięstwo. By wyszło na to, że to Kreml uderza sankcjami i zaskakuje, a nie odwrotnie" - zauważył na Twitterze dziennikarz Rusłan Soszyn.

Czy to realny scenariusz? Czy Polska jest na niego przygotowana? A jeśli nie, to czy zdąży się przygotować? Czy Putin jest zdolny to zrobić i ponieść koszty?

Jeśli chodzi o Polskę - tak, jesteśmy w stanie odciąć się od importu ropy z Rosji relatywnie szybko - zapewniają nieoficjalnie nasze rządowe źródła.

Plany zakładają zamknięcie importu do końca roku, ale jeśli Rosja zmusiłaby nas do rezygnacji z ropy wcześniej, rząd - jak zapewniają jego członkowie - jest na to gotowy. - W tej sprawie trwają intensywne rozmowy z instytucjami unijnymi i krajami UE - słyszymy z otoczenia Kancelarii Premiera.

Wedle naszych informacji o zamknięciu dostaw ropy z Rosji polska delegacja na czele z premierem Morawieckim rozmawiała we wtorek w przedstawicielami rządu Niemiec.

- Jeżeli będziemy kupować ropę naftową na rynku globalnym, to oczywiście będzie drożej, bo tej ropy jest mniej. Ale tak będzie tylko przez jakiś czas. Ilość ropy na rynku globalnym będzie wzrastać - tłumaczą politycy rządu PiS.

Jak zwrócił uwagę w najnowszej analizie OSW dr Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich, wstrzymanie dostaw rosyjskiego gazu m.in. do Polski świadczy o tym, że Rosja jest gotowa poświęcić interesy ekonomiczne na rzecz realizacji strategicznych celów polityki zagranicznej.

Zdaniem eksperta OSW Moskwa dąży do wywołania w UE podziałów, które zablokowałyby wspólne decyzje ws. restrykcji na surowce z Rosji.

Polska jednak w tej sprawie ma jednoznaczne stanowisko. Całkowite odcięcie od węglowodorów rosyjskich kilka tygodni temu zapowiedział premier Mateusz Morawiecki. - Nic się w tej sprawie nie zmieniło. Jesteśmy przygotowani na całkowitą niezależność od surowców z Rosji - mówi polityk PiS.

Tyle że jest jedno "ale" - Polska i tak będzie korzystać z rosyjskiego gazu, tylko... z Niemiec. Wprost przyznała to minister klimatu Anna Moskwa w rozmowie z Polsat News.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
gazpromropagaz
Wybrane dla Ciebie