Czołowy dyrektor Gazprombanku rzucił pracę. Uciekł do Ukrainy, by dołączyć do ukraińskiej obrony terytorialnej
Wiceprezes Gazprombanku Igor Wołobujew uciekł z Rosji do Ukrainy. Mężczyzna urodził się w Ukrainie. Teraz zdecydował się zasilić ukraińskie siły, a także opowiedzieć o akcji Gazpromu wymierzonej w Ukrainę. - Rosjanie zabili mojego ojca, moich znajomych i bliskich przyjaciół. Mój ojciec przez miesiąc mieszkał w zimnej piwnicy. Ludzie, których znałem od dzieciństwa, mówili, że się mnie wstydzą - przekazał.
27.04.2022 | aktual.: 27.04.2022 17:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Igor Wołobujew powiedział w rozmowie z niezależnym serwisem informacyjnym Insider i ukraińską stroną biznesową liga.net, że opuścił Rosję 2 marca. - Nie mogłem patrzeć z boku na to, co Rosja robi mojej ojczyźnie - relacjonował. Wołobujew urodził się w Ochtyrce w północno-wschodniej Ukrainie.
Decyzja 50-latka o ucieczce do Rosji spotkała się z reakcją Gazprombanku. Oznaczała zakończenie jego 33-letniej kariery w firmach związanych z gazowym gigantem - Gazpromem.
Wojna gazowa Rosji z Ukrainą
Wołobujew przekazał, że był członkiem zespołu PR Gazprombanku. Jego zadaniem - jak ujawnił - było podważanie ukraińskiego systemu transportu gazu w oczach europejskich konsumentów.
Uciekinier opowiedział o trwającej od ponad 20 lat wojny gazowej między Rosją a Ukrainą. Wołobujew powiedział, że akcją informacyjną sterował Aleksiej Gromow – wieloletni pierwszy zastępca szefa administracji prezydenta Rosji, a wcześniej rzecznik prasowy Władimira Putina.
- Zadanie polegało na związaniu Ukrainy z Rosją i włożeniu jej na gazową igłę, tak jak zrobiono z Białorusią. To była część wojny - opowiadał.
Wołobujew przypomniał, że pierwsza wojna gazowa miała miejsce na przełomie 2005 i 2006 roku, z kolei druga – w latach 2008-2009. - Gazprom wiele zrobił, by Ukraina została zdyskredytowana jako wiarygodny dostawca gazu - powiedział.
Działanie miało doprowadzić do zbudowania Nord Stream, Turkish Stream i Nord Stream 2, które ominęły terytorium Ukrainy i pozbawienia tego kraju statusu tranzytowego. - Pod wieloma względami to im się udało. Zredukowali tranzyt gazu do absurdalnych 41 miliardów metrów sześciennych. Pieniądze, które Ukraina otrzymywała za tranzyt gazu, to maksymalnie 3 miliardy dolarów rocznie - dodał Wołobujew.
Celem zdyskredytowanie Ukrainy
W tym czasie zadaniem Wołobujewa było nadzorowanie działu informacyjnego Gazpromu. - Jako PR-owcy, którzy brali wówczas udział w tej wojnie, naszym zadaniem było pokazanie, że ukraiński GTS (operator systemu przesyłowego) znalazł się w trudnej sytuacji. Pokazywaliśmy np. zgniłe rury, które miały świadczyć o tym, że odbudowa systemu będzie zbyt droga, zaś lepszym rozwiązaniem będzie zrezygnowanie z usług Ukraińców - wyjaśniał.
Mężczyzna wyjaśniał dziennikarzom, że Gazprom zainwestował miliony dolarów w akcję zdyskredytowania Ukrainy w Europie. W tym celu zatrudniono też specjalne agencje, które wypracowywały korzystne tematy dla Kremla.
Źródło: themoscowtimes.com, news.liga.net