Oni wiedzą, jak to jest zaliczyć wpadkę
Poseł PiS Adam Hofman pomylił Powstanie Warszawskie z powstaniem w getcie, Jarosław Kaczyński wezwał do głosowania na PO, a premier Donald Tusk wyjaśniał, dlaczego w reklamówce wyborczej PO zaprezentowała mapę Polski bez części Pomorza Zachodniego. W subiektywnym rankingu Wirtualnej Polski przedstawiamy największe wpadki polityków i dziennikarzy ostatnich miesięcy.
Zaledwie kilka dni temu poseł PiS Adam Hofman zaliczył kompromitującą wpadkę, myląc Powstanie Warszawskie z powstaniem w getcie. Zapytany przez dziennikarzy radia TOK FM, ile dni trwało Powstanie Warszawskie, odpowiedział, że 28. Tymczasem tyle właśnie trwało powstanie w getcie. W połowie maja br. skompromitował się sam prezes PiS, namawiając w Piszu do głosowania na Platformę Obywatelską. Ciekawa była reakcja wyborców, którzy, zamiast gromkim śmiechem, skomentowali pomyłkę Jarosława Kaczyńskiego oklaskami. Chwilę później prezes sprostował swój błąd, co spotkało się z jeszcze większym aplauzem słuchaczy.
„Spotową” wpadkę zaliczyła również pod koniec maja partia Donalda Tuska, prezentując w swojej reklamówce wyborczej mapę Polski bez części Pomorza Zachodniego. Portal tvn24 szybko zauważył, że gdyby film PO potraktować poważnie, to przy polskich urnach nie stanąłby żaden mieszkaniec Świnoujścia i trzy czwarte mieszkańców Szczecina. Na prezentowanej przez partię mapie Polska kończyła się na linii Odry.
Błąd zabarwiony erotyzmem
Żenującą pomyłkę zaliczył również polski MSZ. W połowie kwietnia okazało się, że wiszący co najmniej pół roku na stronie ministerstwa w niemieckiej wersji językowej tekst, dotyczący Powstania Warszawskiego z 1944 r., opatrzony był zdjęciami z powstania w getcie, stłumionego przez Niemców rok wcześniej.
Pech dopadł prezydenta Lecha Kaczyńskiego, kiedy w maju wręczał 199 nominacji sędziowskich. Niestety, podczas ceremonii w pałacu prezydenckim okazało się, że zabrakło łańcuchów sędziowskich dla wszystkich. Przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa (KRS), Stanisław Dąbrowski, tłumaczył, że do wpadki doszło w wyniku niedopatrzenia Ministerstwa Sprawiedliwości. Nominowani, dla których łańcuchów zabrakło, mieli dostać je w późniejszym terminie.
Wpadki zdarzały się również politykom zagranicznym. Na początku marca premier Hiszpanii, Jose Luis Zapatero, odbył wspólną konferencję prasową w Hiszpanii z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem, gdzie mówili o potrzebie intensywnej współpracy obu krajów. Podczas przemówienia premier Hiszpanii powiedział, że do Rosji przyjeżdża 500 tys. hiszpańskich turystów, dlatego „musimy stymulować, wspierać nasze relacje”. Pierwotnie zamiast „wspierać” (po hiszp. "apoyar) przejęzyczył się i powiedział „follar” (piep…ć). Słowo to nie dość, że jest w Hiszpanii przekleństwem, to ma jeszcze zabarwienie erotyczne.
Obraźliwy wulgaryzm
W ciągu ostatnich miesięcy nie odbyło się również bez spektakularnych wpadek z udziałem mediów. W połowie lipca, podczas konferencji prasowej w Kancelarii Premiera Włoch, minister finansów, Giulio Tremonti, nieświadomy tego, że ma przed sobą włączony mikrofon, w sposób wulgarny wyraził się o dziennikarzu agencji Bloomberg. Wypowiedziane przez niego słowa można przetłumaczyć jako „co za fiut”.
Nie zabrakło też wpadek wśród samych dziennikarzy. W kwietniu TVN24 poinformowała o tym, że nad amazońską dżunglą doszło do katastrofy. Zdjęcia zaprezentowane przez dziennikarza, Jacka Pałasińskiego, który relacjonował to wydarzenie, w rzeczywistości pochodziły z amerykańskiego serialu „Lost” opowiadającego o pasażerach samolotu, który rozbił się na wyspie.
Na początku czerwca doszło do wpadki podczas programu „Antysalon” Rafała Ziemkiewicza w TVP Info. Przez pomyłkę wyemitowano tam pozaantenowe dyskusje gości z prowadzącym. Ziemkiewicz nieświadomy tego, że jest na antenie miał powiedzieć do przemawiającego w tle Ferdynanda Rymarza "Dziadek zejdź, k..., dziadek, sp... z tej anteny".
Tekst powstał w oparciu o materiały źródłowe z: IAR, PAP, RMF FM