Onet: prezes TK miała należeć do socjalistycznej młodzieżówki

Jak donosi Onet prezes Trybunału Konstytucyjnego w czasach PRL miała należeć do Socjalistycznego Związku Studentów Polskich. Była to uczelniana "przybudówka" partii komunistycznej.

Onet: prezes TK miała należeć do socjalistycznej młodzieżówki
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Piotr Białczyk

02.07.2019 | aktual.: 02.07.2019 19:12

Felietonista portalu swoje informacje ma opierać na dokumentach zdobytych w Instytucie Pamięci Narodowej. We wnioskach przed zagranicznymi wyjazdami Przyłębska miała wpisywać w rubrykę informację o członkostwie w Socjalistycznym Związku Studentów Polskich. Organizacja prowadziła działalność ideologiczno-propagandową, kulturalną oraz sportowo-turystyczną. Przez lata, aż do 1982 roku, gdy ją rozwiązano, była w pełni kontrolowana przez komunistyczne władze.

Do SZSP obecna prezes Trybunału miała zapisać się jeszcze na pierwszym roku studiów. Jak dodaje portal, Przyłębska od czasów szkolnych regularnie odwiedzała swoją rodzinę mieszkającą w Berlinie Zachodnim. Z tego powodu regularnie miała składać wnioski o wydanie paszportu. W oficjalnych dokumentach kilkakrotnie miała precyzować, że działała w Radzie Wydziałowej komunistycznej organizacji na poznańskim uniwersytecie.

Julia Przyłębska w oficjalnym życiorysie pomija fakt członkostwa w Socjalistycznym Związku Studentów Polskich. Podaje jedynie informacje, że podczas studiów działa w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów.

Kłopoty męża

Podobne luki w życiorysie do pewnego czasu miał mąż sędzi TK. W 1979 r. Andrzej Przyłębski podpisał lojalkę, która miała zobowiązać go do współpracy z SB jako TW Wolfgang. W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" ambasador RP w Berlinie tłumaczył, że "nie ma dowodów na to, że był tajnym współpracownikiem komunistycznych służb specjalnych". Zwrócił uwagę na pewne "okoliczności".

Dyplomata opowiada, że w 1979 roku zamierzał odwiedzić wuja w Wielkiej Brytanii. Gdy złożył wniosek o paszport, został wezwany na rozmowę w Komendzie Wojewódzkiej MO w Koninie. Nie dostał pozwolenia na wyjazd z powodu "kolportowania podziemnych wydawnictw".

- Byłem przerażony ogromem wiedzy, którą miał na mój temat. Zrozumiałem, że jestem od miesięcy pod czujna obserwacją SB. Gdy pojawiłem się ponownie, stwierdziłem, że jedyną szansą na otrzymanie zgody na wyjazd jest podpisanie deklaracji współpracy z SB - tłumaczy Przyłębski, podkreślając, że "nie myślał o podróży w kategoriach krótkiego wyjazdu i powrotu".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło: Onet

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (448)