Okradł 80-latkę tłumacząc: "ja z gazowni"
Mówił, że jest z gazowni i chce sprawdzić piecyk w mieszkaniu. Wpuszczony do domu okradł 80-letnią kobietę. Policjanci z Moniek w woj. podlaskim poszukują sprawcy.
Samotna 80-latka poprosiła policję o pomoc. Jak relacjonowała, młody mężczyzna tłumaczył, że jest z gazowni i musi sprawdzić kuchenkę. Powodem kontroli miała być rzekoma zmiana rodzaju używanego gazu. Starsza pani dała się przekonać i wpuściła go do środka. Ten od razu przystąpił do roboty. Obejrzał piecyk, a następnie poinformował zaskoczoną gospodynię, że należy się jej zwrot 101 zł z tytułu nadpłaty za energię elektryczną.
Nieznajomy powiedział też, że może natychmiast zwrócić całą należną kwotę. Twierdził przy tym, że ma tylko cały dwustuzłotowy banknot, a więc 80-latka powinna mu wydać 99 złotych reszty. Aby uprościć transakcję mężczyzna zaoferował, że da jej jeszcze złotówkę, a ona wyda mu wtedy całe 100 złotych. Gdy kobieta położyła na stole pieniądze, majster "od gazu" nagle nakazał gospodyni przejść do kuchni i włączyć wszystkie palniki piecyka, aby odwrócić uwagę staruszki. Faktycznie dwustuzłotowego banknotu jej nie dał.
W tym czasie miał pójść po urządzenie pomiarowe, które ponoć zostawił w samochodzie przed domem. Gdy długo nie wracał gospodynię coś tknęło. Zaniepokojona sprawdziła pozostawioną na stole portmonetkę. Okazało się, że zginęło z niej 900 złotych. W sumie kobieta straciła tysiąc złotych.
Teraz policjanci poszukują sprawcy kradzieży.