Odroczona rewolucja w Polsce lokalnej. Eksperci: decyzja będzie arbitralna
• Rząd PiS rozważa wprowadzenie ograniczenia, które sprawiłoby, że wójt, burmistrz i prezydent miasta będą mogli pełnić ten urząd tylko przez dwie kadencje
• Eksperci: są argumenty za i przeciw, decyzja w tej sprawie będzie arbitralna
• Wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński: prezydenci Warszawy, Krakowa i Wrocławia mogą spać spokojnie - nie chcemy ich usuwać
27.04.2016 | aktual.: 27.04.2016 15:05
Prawo i Sprawiedliwość szykuje personalną rewolucję w samorządzie - będzie ona jednak odroczona. Ograniczenie liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast odsunie od władzy najbardziej znanych, bo długoletnich włodarzy. Kukiz'15 i Nowoczesna są na „tak”, a PO z PSL przeciw. Ze środowiska samorządowców płyną głosy, że Sejm powinien najpierw zacząć od posłów. Eksperci wskazują na konkretne argumenty, ale podkreślają też, że rozstrzygnięcie i tak będzie arbitralne.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji rozważa wprowadzenie ograniczenia liczby kadencji, przez które prezydenci, wójtowie i burmistrzowie mogliby pełnić swoje funkcje. Rozważany scenariusz zakłada maksymalnie dwie kadencje, ale wydłużone do 5 lat. Restrykcje mogłyby obowiązywać od przyszłych wyborów samorządowych, a liczbę kadencji liczono by wtedy od zera. Zatem wieloletni włodarze dopiero od tego momentu mogliby zajmować swoje stanowiska jeszcze przez maksymalnie dwie kadencje.
W rozmowie z Wirtualną Polską wiceminister Jarosław Zieliński (PiS) podkreśla, że prace nad ustawą dotyczącą ograniczenia liczby kadencji samorządowców jeszcze się nie toczą. - Jest to element programu PiS. Są jednak sprawy pilniejsze, a ta jest dyskutowana i analizowana. Chcemy nasz program zrealizować w całości, więc i z tym trzeba będzie się zmierzyć - podkreśla.
Zieliński chce tu uciąć dyskusję i "uśmierzyć lęki" wieloletnich prezydentów, burmistrzów i wójtów: - Zmiany nie mają dotyczyć samorządowców, którzy teraz zajmują stanowiska.
- Hanna Gronkiewicz-Waltz (prezydent Warszawy trzecią kadencję - red.), Jacek Majchrowski (Kraków, czwarta kadencja - red.) czy Rafał Dutkiewicz (Wrocław, czwarta kadencja - red.) są już długo na swoich stanowiskach. Mogą jednak spać spokojnie, bo zmiany mają dotyczyć przyszłych kadencji. Próba przypisywania PiS-owi intencji usunięcia niektórych spośród obecnych samorządowców, zwłaszcza z przeciwnych formacji, to nieprawdziwy wymysł - mówi WP wiceszef MSWiA. Wcześniej w prasie pojawiały się domysły, że liczone mogą być kadencje już odbyte.
- Prawo nie powinno działać wstecz. Nie powinno się karać kogoś, kto już był prezydentem, wójtem czy burmistrzem - podkreśla prof. Stanisław Michałowski, rektor Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, gdzie kieruje Zakładem Samorządów i Polityki Lokalnej Wydziału Politologii.
Ograniczenia zakładał program Prawa i Sprawiedliwości. Zamierzenia dotyczące jego realizacji potwierdzał w Sejmie podsekretarz stanu w MSWiA Sebastian Chwałek. Kukiz'15 deklarował poparcie dla tej idei. Nowoczesna - podobnie. PSL jest jednoznacznie przeciw, z kolei PO choć nie używa ostrych słów, to nie popiera pomysłu.
Chwałek mówiąc o patologiach i zadłużaniu samorządów wskazywał na przykład gminy Ostrowice - to bardzo mały samorząd o budżecie ok. 11 mln zł, a zadłużeniu sięgającym 40 mln zł. Wójt Wacław Micewski rządzi nią od 1998 r. Teraz gmina ta - z powodu zadłużenia - może zostać włączona do sąsiedniej.
WP o plany PiS pyta ekspertów. - Są argumenty przemawiające za ograniczeniem liczby kadencji i przeciwko temu. Nie ma złotego środka - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Stanisław Michałowski.
Prof. Henryk Domański zaznacza natomiast, że ograniczenia na pewno byłyby zgodne z regułą demokracji, która polega na otwartości i rotacji władz. - Z drugiej jednak strony jest argument, że dwie kadencje to nie jest czas, który pozwala w samorządzie przeprowadzić wszystkie zamierzenia - za brakiem ograniczeń przemawia więc racjonalność - podkreśla. Wskazuje też na fenomen samorządowców, jakim jest prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. - Niektórzy ludzie są predestynowani do tego, aby rządzić. Rzeczą w pewnym sensie niesprawiedliwą byłoby odbieranie im możliwości kontynuowania roli, na którą są "skazani" - dodaje.
A prof. Michałowski podkreśla, że nie ma nawet pogłębionych analiz skutków długotrwałych rządów w Polsce lokalnej. - Nie da się też prosto porównać sytuacji Warszawy do tej w małej gminie miejsko-wiejskiej. Znam przypadki, gdzie w małych miejscowościach powstały kliki - tam łatwo jest manipulować ludźmi, bo jest ich niewielu. Z kolei w dużych miastach pokusy dla władzy są większe - dodaje. Jak podkreśla rektor UMCS, najważniejszą rzeczą jest nie ustawodawstwo, ale jakość lokalnych liderów. Prof. Domański zaznacza jednak, że z czasem nawet talent może zostać zdominowany przez rutynę. Rektor UMCS: - Klika możne się stworzyć w ciągu jednej albo dwóch kadencji.
- Jeśli ograniczyć liczbę kadencji do dwóch, to wydłużenie kadencji do 5 lat jest do przyjęcia i byłoby to lepsze niż z kadencjami 4-letnimi - ocenia prof. Michałowski. Także w ocenie prof. Domańskiego najlepsze rozwiązanie byłoby pośrednie: np. trzy kadencje albo dwie przy jednoczesnym wydłużeniu ich do 5 lat.
- 5 lat to postulat samorządowców, bo uważają oni, że procesy inwestycyjne są długie, więc należałoby przy ograniczeniu liczby kadencji wydłużyć je do 5 lat. Jaki będzie ostatecznie kształt zmian, to trudno przesądzić - mówi WP Jarosław Zieliński. Wskazuje też na inne z możliwych rozwiązań: po jednej kadencji przerwy można by było znów kandydować.