Sasin bije się w pierś. "Sytuacja nie powinna mieć miejsca"
Dla Jacka Sasina to ostatnie dni w rządzie. "Fakt" przyłapał go, jak korzysta z pomocy ochroniarza Służby Ochrony Państwa w noszeniu pakunku. Polityk wytłumaczył się w sieci.
To najprawdopodobniej ostatnie dni rządów Prawa i Sprawiedliwości. Do poniedziałku premier Mateusz Morawiecki ma przedstawić nowy skład Rady Ministrów, która - przy większości tworzonej w Sejmie przez Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę i Lewicę - może nie uzyskać wotum zaufania. W czwartek odbyło się ostatnie posiedzenie starego rządu.
"Fakt" przyłapał Sasina. Polityk PiS się tłumaczy
Dla wielu ministrów to również ostatnie dni na korzystanie z rządowych przywilejów, takich jak limuzyna z kierowcą oraz ochrona ze strony Służby Ochrony Państwa.
Minister aktywów państwowych oraz były wicepremier Jacek Sasin został przyłapany przez "Fakt", jak ochroniarz SOP niósł coś za nim w drodze na jedno z warszawskich osiedli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Na jednym z warszawskich osiedli zauważyliśmy, jak ochroniarz SOP towarzyszący Jackowi Sasinowi niósł za nim jakiś pakunek. Sam minister jedną rękę miał wolną, w drugiej trzymał papierową torbę. Kierowca Sasina był w samochodzie" - podał dziennik.
Wywołało to oburzenie. W rozmowie z "Faktem" Jerzy Dziewulski, były szef ochrony prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, przyznał, że ochroniarz powinien mieć wolne ręce, by w razie potrzeby móc interweniować. Ocenił, że powinna istnieć granica między uprzejmością a ochroną. Jego zdaniem takie gesty, jak noszenie za ministrem rzeczy, nie powinny się zdarzać w miejscach publicznych.
Do publikacji "Faktu" odniósł się sam Sasin.
"Opisana w artykule sytuacja nie powinna mieć miejsca. Wina nie leży po stronie funkcjonariusza SOP, który podobnie jak jego koledzy, każdego dnia ofiarnie i nienagannie pełni swoją służbę. Biorę za tę sytuację pełną odpowiedzialność" - napisał na platformie X (dawniej Twitter).
W czwartek w TVP Info Sasin potwierdził, że nie znajdzie się w składzie nowego rządu Morawieckiego.
Źródło: "Fakt", X/Twitter