Trwa ładowanie...

"Szok dla obu stron". Tak wygląda sytuacja na granicy

Naukowcy z Wydziału Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego pojechali w okolice strefy stanu wyjątkowego. Jeden ze strażników powiedział im, że "nie stać go na spodnie, w jakich widzi uchodźców". - Klisze, jakie mamy w historiach wojennych, to są klisze kogoś, kto idzie w łachmanach, jest chudy, a tutaj mamy zderzenie z kimś, kto jeśli ucieka, to jest do tego przygotowany - opowiedziała TOK FM dr Sylwia Urbańska.

Stan wyjątkowy w części województwa podlaskiego przy granicy z Białorusią Stan wyjątkowy w części województwa podlaskiego przy granicy z Białorusią Fot: Michal Kosc / Forum
d36wnk6
d36wnk6

W 183 miejscowościach na polsko-białoruskim pograniczu wciąż obowiązuje stan wyjątkowy. Dr Sylwia Urbańska i dr hab. Przemysław Sadura z Wydziału Socjologii UW pojechali do miejscowości sąsiadujących ze stanem wyjątkowym, aby przeprowadzić krótkie badania etnograficzne i zobaczyć, jak wygląda tam sytuacja.

Codzienność mieszkańców żyjących w stanie wyjątkowym

W rozmowie z TOK FM dr Urbańska przyznała, że już na początku prowadzenia badania dotknęły ich opowieści mieszkańców, którzy mówili o historiach cudzoziemców. Mieszkańcy uogólniali, opowiadali badaczom o tym, że zgłaszają "ich" do Straży Granicznej.

Naukowców z UW dotknął też "bezosobowy, dehumanizujący język, którym opisuje się przechodzących przez granicę ludzi", o czym napisali w swoim reportażu. Codzienność mieszkańców w strefie stanu wyjątkowego wygląda tak, że są tam ciągłe kontrole, przejeżdża wojsko, latają śmigłowce.

- To budzi różne emocje. Jedni mieszkańcy czują się bezpieczniejsi, ale tak naprawdę to jest uciążliwie. Mieszkańcy opowiadali, że na początku byli kontrolowani przez policjantów z karabinami, to przypominało stan wojenny tym, którzy go pamiętali. Generalnie obecność wojska, wzmocnionych sił Straży Granicznej budzi lęk przed wojną - mówi dr hab. Przemysław Sadura z Wydziału Socjologii UW.

Uchodźcy na granicy. Polska nie zapewni azylu? „Białoruś powinna udzielić im ochrony”

Powszechne wyobrażenie uchodźców jest inne niż kiedyś

Wiele osób komentuje to, jak ubrani są uchodźcy. Jeden ze strażników zwrócił uwagę badaczom z Uniwersytetu Warszawskiego, że widział też rasowego kota, którego miał jeden z uchodźców.

d36wnk6

- Nie stać mnie na ubrania, w jakich oni chodzą. Najtańsze dżinsy, jakie u nich widziałem, to były Lee. Rozumiecie? Lee. Ja mam spodnie z bazaru. Mają telefony lepsze od naszych, często najnowsze iPhone’y. Wcześniej takich nie widziałem. Włosy przycięte elegancko - powiedział jeden ze strażników.

Dr Urbańska w rozmowie z TOK FM wyjaśniła, że to wszystko mówi o różnicy klasowej i spotkaniu różnych grup społecznych w jednym miejscu.

- Powszechne wyobrażenie uchodźców, klisze, jakie mamy w historii wojennych, to są klisze kogoś, kto idzie w łachmanach, jest chudy, a tutaj mamy zderzenie z kimś, kto jeśli ucieka, to jest do tego przygotowany. Musi mieć kontakt z rodziną, więc ma bardzo dobry telefon, wytrzymałe ciuchy - dodała.

"Szok dla obu stron"

Z kolei dr hab. Sadura zwraca uwagę na to, że "przed talibami ucieka przede wszystkim inteligencja i wielkomiejska klasa średnia".

d36wnk6

- Sprzedali dobra, które posiadali, mieszkania, zapłacili za przemyt, kupili dobre markowe ciuchy, żeby nie rzucać się w oczy w zachodnioeuropejskich miastach. W tym wszystkim wylądowali, ku swojemu zdziwieniu, na podlaskiej wsi. To jest szok dla obu stron - podsumował naukowiec.

Źródło: TOK FM

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d36wnk6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d36wnk6
Więcej tematów