O czym nie pisano w podręcznikach do historii w PRL?

Historia jest polem bitwy. Nie, nie chodzi mi o rozległe fronty, bombardowania i zniszczone miasta. Raczej o to, że historia – jako zorganizowana forma ludzkiej pamięci – jest areną, na której zmagają się siły polityczne - pisze Robert Jurszo, Wirtualna Polska.

Kobieta ubrana w obozowy pasiak oprowadza dzieci po cmentarzu w Palmirach, 1985 r.
Źródło zdjęć: © PAP

Szeregowymi żołnierzami w tej wojnie są nauczyciele historii i autorzy podręczników historycznych. To oni mówią uczniom, co jest warte pamiętania, a co na pamięć nie zasługuje. A także to, w jaki sposób powinniśmy pamiętać o różnych wydarzeniach z historii Polski. I - niestety - często mniej tu chodzi o prawdę, a bardziej o władzę, bo właśnie ta ostatnia jest domeną polityki. Tak właśnie było w PRL.

Niepodległość dzięki bolszewikom

Zgodnie z założeniami marksistowskiego materializmu dialektycznego (zwulgaryzowanymi w PRL do granic możliwości) historia ludzkości w sposób konieczny i nieuchronny kroczy w stronę komunizmu. A skoro ludzkość, to również Polacy. I tak w powojennych podręcznikach z lat 50. odrodzenie się Polski w 1918 r. było prezentowane przede wszystkim jako efekt zwycięskiej rewolucji bolszewickiej w Rosji. Na kartach niektórych książek bąkano coś o zwycięskich polskich powstaniach w Wielkopolsce i na Pomorzu, ale bez specjalnego przekonania. Ta narracja bowiem w nikłym stopniu mieściła się w ciasnym gorsecie ''czerwonej'' historiografii.

Zmartwychwstała z niebytu Polska w świetle podręczników szkolnych doby galopującego stalinizmu była oczywiście złem wcielonym. Hektolitrami żłopała krew ''mas pracujących'', wyżymając chłopów i robotników do ostatniej kropli potu. Owszem, II RP nie była rajem na ziemi. Była krajem rażących nierówności społecznych i konfliktów etnicznych, zamieszkałym – w znacznym stopniu – przez analfabetów. Ale, mimo wszystko, była niepodległym państwem polskim, które nie dusiło się pod butem ''ojczyzny światowego proletariatu''. Ta Polska miała na koncie całkiem sporo sukcesów, jak choćby zwycięstwo w wojnie polsko-bolszewickiej, które uratowało Polskę (i pół Europy) nie tylko od przegranej, ale od stania się kolejną sowiecką republiką.

Zdradziecki Trocki, bohaterska KPP

A propos wojny 1920 r. Tę w komunistycznych podręcznikach rysowano jako konflikt wywołany przez polską burżuazję i obszarników, którzy łypali chciwym okiem na ukraińskie kopalnie i żyzne czarnoziemy. W jednym z podręczników do liceum (1952 r.) napisano, że ta wojna była ''jednym ze środków walki z rewolucyjnym proletariatem Polski'', który służył ''odwróceniu uwagi ludu od jego bezpośrednich zadań i celów klasowo-proletariackich''.

Również zwycięska bitwa warszawska, która – de facto – uratowała nowopowstałą II RP od politycznego niebytu, jakby wyparowała. Natomiast przyczyny, dla których Armia Czerwona przegrała, były już totalną mieszanką historycznego fałszu i ideologicznej paranoi. Jak się można domyśleć, w podręcznikach nie pisano o zręcznym manewrze oskrzydlającym polskiego wojska. Porażka miała być wynikiem ''zdradzieckiej taktyki Trockiego'', w owym czasie głównodowodzącego Armią Czerwoną, a później – śmiertelnego wroga Stalina.

Czy w takim razie II RP – zdaniem autorów komunistycznych podręczników do historii - miała jakichś bohaterów? Oczywiście – Komunistyczną Partię Polski. Jej gnębienie przez wszystkie niemal rządy polskie w dwudziestoleciu międzywojennym było - w zgodnej opinii wszystkich szkolnych ideologów - traktowane jako największy grzech polskich elit politycznych.

Innych przeinaczeń i zafałszowań było jeszcze więcej. Ale równie ciekawe jest to, czego w komunistycznych podręcznikach do historii nie było.

Półprawdy i fałsze

A autorzy ''zapominali'' o wielu rzeczach. Tę przydługą listę otwiera oczywiście sprawa mordu katyńskiego. Nie tylko w podręcznikach, ale w ogóle w szkołach, był to temat tabu. Nie do pomyślenia było, by nauczyciel na lekcji historii powiedział, że za śmierć polskich żołnierzy odpowiedzialny jest Związek Radziecki. To była prosta droga do wyrzucenia z pracy, a przed rokiem 1956 – do długoletniego więzienia, lub nawet kuli w potylicę.

Nimbem całkowitej niepamięci spowito tych, którzy w połowie lat 40. i później nie mogli się pogodzić z nowymi sowieckimi porządkami w kraju, który niepodległy był tylko formalnie. Ich ciała pod osłoną nocy chowano na Łączce, gdzie na zawsze mieli spocząć w rowach, które następnie kryto chodnikami. Zarezerwowano dla nich jedną tylko nazwę: ''bandyci'', próbując tym samym odebrać im resztki godności. Dlatego dziś nie powinno dziwić, że w kwestii pamięci o polskim powojennym podziemiu antykomunistycznym w III RP wajha odbiła całkowicie w drugą stronę. Efektem tego procesu stał się kult tzw. żołnierzy wyklętych, który coraz mniej ma wspólnego z rzetelną wiedzą historyczną, a więcej z historyczną mitologią.

Całkowitym milczeniem pomijano też rzeczywistą działalność partyzantki komunistycznej podczas II wojny światowej – Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Kreowano ją na herosów, podkreślano jej walkę z niemieckim okupantem, ale zupełnie zbywano milczeniem to, że zwalczała inne organizacje podziemne – w tym AK. Jak i i to, że jej walka w nikłym stopniu służyła polskiej racji stanu, która wyrażała się w postulacie stworzenia państwa niepodległego, a nie zwasalizowanego względem ZSRR.

O powstańcach warszawskich ''przypomniano'' sobie dopiero na fali odwilży 1956 r. Ale pamięć o sierpniowym zrywie 1944 r. została precyzyjnie przesiana przez ideologiczne sito. Wolno było pamiętać o bohaterskich bojowcach i dzielnej ludności cywilnej, ale kierownictwu AK wymyślano od najgorszych. Całkowicie – również w podręcznikach – przekłamano sprawę stosunku Stalina do powstania. Przede wszystkim tego, że przez świadome zaniechanie pomocy walczącej stolicy stał się jednym z jej katów. Mitologizowano również rzekomą ''niemoc'' gen. Berlinga, który ''nie mógł'' udzielić wsparcia powstańcom. W rzeczywistości był posłusznym wykonawcą poleceń płynących z Moskwy, która oczekiwała, że w Warszawie wykrwawi się kwiat polskich niepodległościowców.

Inną sprawą, o której milczały podręczniki – zresztą nie tylko w PRL – była kwestia hekatomby ludności polskiej na Wołyniu. Wyjaśnienie tego ''niedopatrzenia'' było dość oczywiste. W bloku wschodnim pomiędzy członkami ''socjalistycznej rodziny'' mogła istnieć jedynie przyjaźń. Wszelkie antagonizmy przykrywano ideologiczną czapą. Uniemożliwiało to nie tylko dotarcie do historycznej prawdy o tych wydarzeniach, ale również konserwowało polsko-ukraińskie uprzedzenia i niweczyło jakiekolwiek szanse na uruchomienie procesu pojednania.

Czerwona lampka

To tylko wybrane przykłady, możnaby tak wymieniać w nieskończoność. Natomiast casus PRL doskonale pokazuje, co się dzieje z prawdą historyczną, gdy zostaje poddana politycznej presji. Ulega erozji i staje się narzędziem wpajania określonej przez władzę wizji świata, poglądów i wartości. Byłbym daleki od stawiania znaku równości pomiędzy manipulacjami, jakich dopuszczała się na historii PZPR, a ''reinterpretacjami'', którymi raczy nas rządząca obecnie partia. Nie ta skala, nie te okoliczności, wreszcie – nie te środki i realia polityczne.

Ale gdzieś z tyłu głowy zapala mi się czerwona lampka, gdy widzę, jak na najważniejszą postać ''Solidarności'' kreuje się Lecha Kaczyńskiego, przy jednoczesnym publicznym sekowaniu Wałęsy. I coraz bardziej się niepokoję, gdy ''zdrajcom'' z Okrągłego Stołu, którzy ''dogadali się z komuną'', przeciwstawia się ''niezłomnych antykomunistów'' z organizacji Wolność i Niezawisłość czy Narodowych Sił Zbrojnych. To wszystko nie ma nic wspólnego z rzeczywistą historią, za to bardzo wiele z bieżącym interesem politycznym.

###Robert Jurszo, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie

Śmierć w górach. Wypadek na Koziej Przełęczy
Śmierć w górach. Wypadek na Koziej Przełęczy
Rosyjski Mi-8 naruszył przestrzeń Estonii. Jest reakcja
Rosyjski Mi-8 naruszył przestrzeń Estonii. Jest reakcja
Trąba powietrzna na Śląsku i w Małopolski. Są kolejne ostrzeżenia
Trąba powietrzna na Śląsku i w Małopolski. Są kolejne ostrzeżenia
Sukces czeskiego kontrwywiadu. Białoruska sieć szpiegowska rozbita
Sukces czeskiego kontrwywiadu. Białoruska sieć szpiegowska rozbita
Temat Tuska nie pojawił się w Białym Domu? Leśkiewicz wbija szpilę
Temat Tuska nie pojawił się w Białym Domu? Leśkiewicz wbija szpilę
Upadł rząd we Francji. Nie uzyskał wotum zaufania
Upadł rząd we Francji. Nie uzyskał wotum zaufania
Niebezpieczna pogoda. Burze i silne opady deszczu
Niebezpieczna pogoda. Burze i silne opady deszczu
Skandal w Trybunale Stanu. Ministerstwo Sprawiedliwości reaguje
Skandal w Trybunale Stanu. Ministerstwo Sprawiedliwości reaguje
Dron na polu, powrót do afery GetBack i poszukiwania następcy Banasia [SKRÓT DNIA]
Dron na polu, powrót do afery GetBack i poszukiwania następcy Banasia [SKRÓT DNIA]
Jesienne połączenie partii. PO zmieni szyld?
Jesienne połączenie partii. PO zmieni szyld?
Wrocławskie ZOO ostrzega. "Chcemy Was uczulić"
Wrocławskie ZOO ostrzega. "Chcemy Was uczulić"
Eurowizja 2026. Hiszpania grozi bojkotem
Eurowizja 2026. Hiszpania grozi bojkotem