Nowe informacje ws. skatowanego Kamila. Matka wysyłała SMS-y
Koszmar 8-letniego Kamila w Częstochowie. Na jaw wciąż wychodzą nowe informacje w tej wstrząsającej sprawie. Ujawniono korespondencję między matką chłopca a jego ojcem i nową partnerką.
Ośmiolatek przeżył we własnym domu prawdziwy horror. Jego 27-letni ojczym Dawid B. jest podejrzany m.in. o usiłowanie zabójstwa dziecka. Mężczyzna miał polewać chłopca wrzątkiem i umieszczać go na rozgrzanym piecu, a wcześniej brutalnie bić i przypalać papierosami.
35-letniej matce prokuratura zarzuciła narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Oboje przyznali się do winy.
Wszystko wyszło na jaw, gdy biologiczny ojciec chłopca pojechał sprawdzić, co się dzieje z Kamilem. Zanim przyjechał do syna, Magdalena B. poinformowała byłego męża, że chłopiec poparzył się herbatą, którą wylał ich młodszy syn Fabian i przekonywała, żeby się nie pojawiał. Mężczyzna jednak mimo to pojechał i odkrył, że stan syna jest dramatyczny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert ostrzega przed rosyjskimi prowokacjami
Dziecko leżało na łóżku w koszmarnym stanie. Kamil ledwo rozpoznał ojca i powiedział tylko: "Tata, boli".
Nowe informacje ws. Kamila
Wciąż na jaw wychodzą nowe fakty w tej bulwersującej sprawie. Jak czytamy w "Fakcie", pan Artur był mężem Magdaleny B. do 2017 roku. Jakiś czas temu chciał naprawić relacje z synami i zaczął ich częściej widywać. Chciał zabrać ich na Wielkanoc do swojej nowej rodziny.
Tuż przed świętami ojciec chłopców i jego nowa partnerka, pani Ewa zaczęli dopytywać o przyjazd dzieci do nich, ale Magdalena B. zwlekała z odpowiedzią. W końcu napisała, że Kamil jest poparzony.
Co matka pisała o Kamilu?
"Fakt" informuje o SMS-ach, które miała wysyłać matka chłopca do byłego męża. Pisała, że Kamila oblał gorącą wodą ich drugi syn Fabian. Pan Artur i pani Ewa podejrzewali, że matka chłopców kłamie, by nie mogli spędzić razem świąt. Dopytywali w SMS-ach, jak to się stało i prosili, żeby kobieta wysłała im zdjęcia Kamila. "Twój mąż powie kuratorce lub zgłosi do MOPS-u" - napisała Magdalena B.
Pani Ewa zapewniła, że nikomu nic nie powiedzą. Tego samego dnia dostała zdjęcie poparzonego Kamilka. Miał siedzieć zakrwawiony, w złym stanie. Potem matka chłopca zaczęła wysyłać SMS-y do byłego męża z prośbą, by zabrał go do szpitala. Pan Artur pojechał z partnerką i jej synem.
Ich relacja jest szokująca. - Smród niesamowity. Piec grzał na całego. Kamil leżał w stosie poduszek jak śmieć - relacjonuje pani Ewa. Gdy chcieli go umyć przed jazdą do szpitala, chłopiec wył z bólu. Pan Artur nie czekał dłużej, zadzwonił na 112. - Gdy przyjechał lekarz, powiedział mi krótko: panie Arturze śmierdzi ropą... Moje dziecko śmierdziało gorzej niż trup - mówi w "Fakcie".
Kamil przebywa w szpitalu
Ośmiolatek jest leczony w GCZD. Przeszedł już kilka operacji, czekają go kolejne. Został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Jak przekazali w środę lekarze, oparzenia chłopca są bardzo rozległe, bo obejmują blisko jedną czwartą powierzchni ciała. W ich ocenie oparzenie 8-latka powstało około tydzień do 10 dni przed przyjęciem go do szpitala, natomiast złamania chłopca powstawały w ciągu ostatniego miesiąca. Żadne z tych obrażeń nie zostało wcześniej zaopatrzone ani leczone. Chłopiec był też wychudzony, odwodniony i brudny.
Źródło: Fakt/PAP