Nowe fakty ws. śmierci Igora Stachowiaka. "Był narkomanem, nękał rodzinę"
Cały czas pojawiają się nowe informacje ws. śmierci Igora Stachowiaka. Teraz okazuje się, że policjanci już podczas zatrzymania na wrocławskim rynku dobrze wiedzieli, że mężczyzna od ponad miesiąca był poszukiwany. Mężczyzna był wcześniej karany.
Onet dotarł do dokumentów Igora Stachowiaka. Wynika z nich, że był kilka razy karany. 31 marca 2016 roku Igor Stachowiak natomiast został wprowadzony do bazy KSIP jako poszukiwany "w celu ustalenia miejsca pobytu w sprawie prowadzonej przez Prokuraturę Rejonową Wrocław Stare Miasto z art. 286 par. 1 kk, tj. zarzutu oszustwa".
Z nieujawnionych wcześniej informacji wynika, że był także karany m.in. za handel narkotykami, od których był uzależniony.
Z kolei w 2014 roku prokuratura wszczęła postępowanie przeciwko Igorowi Stachowiakowi na wniosek jego ojca Macieja Stachowiaka. Miał nękać swoją rodzinę.
Już wcześniej był rażony paralizatorem?
Z informacji Onetu wynika, że Stachowiak w 2013 roku brał udział w bójce z policjantami. Po tym zeznał, że był rażony paralizatorem. "Gdy siedział w samochodzie, na tylnym siedzeniu i ręce miał skute kajdankami z tyłu, to jeden z funkcjonariuszy policji latarką z paralizatorem raził go prądem po rękach i po nogach" - można przeczytać w wywiadzie lekarskim.
Śledztwo wówczas umorzono, choć nie podano uzasadnienia.
Nękał rodzinę?
Rok później ojciec Igora Stachowiaka złożył zawiadomienie, że syn nęka jego i rodzinę, "jest agresywny, nie kontroluje swoich zachowań, chciał też targnąć się na życie, kradł z domu". Gdy się wyprowadził nadal przychodził, dobijał się do mieszkania, zakłócał normalne życie.
To postępowanie także umorzono.
Śmierć na komisariacie
Historia Igora Stachowiaka budzi wiele kontrowersji.
Wszystko zaczęło się od tego, że policja poszukiwała Mariusza Frontczaka. Miał on nie stawić się do odbycia kary więzienia za posiadanie narkotyków. Mężczyzna uciekł. 15 maja policja zamiast niego na komisariat przy ul. Trzemeskiej 12 zabrała Igora Stachowiaka. Funkcjonariusze mieli nie wiedzieć, z kim tak naprawdę mają do czynienia. Potem jednak policja zaprzeczała.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Według ustaleń śledztwa nie była to pomyłka, przypadkowa osoba. Zostało stwierdzone przez funkcjonariuszy, że na rynku we Wrocławiu jest osoba, która zaczepia przechodniów. W oparciu o te informacje policjanci podjęli interwencję, by zidentyfikować tę osobę i gdy to się udało, pan Stachowiak został wylegitymowany, okazało się, że jest poszukiwany przez prokuraturę za przestępstwo oszustwa - mówił Zbigniew Ziobro.
W jego ocenie "sam fakt zatrzymania był zasadny i legalny". - Inną sprawą jest sposób działania policji i rażące i naganne zachowania - podkreślił minister.
Na komisariacie policjanci próbowali obezwładnić zatrzymanego. Z nagrania wynika, że trzy razy był rażony paralizatorem. Później w toalecie wobec mężczyzny miały być prowadzone czynności procesowe. Niedługo później mężczyzna zmarł.
Źródło: onet.pl/PAP/WP