Nocny zakaz sprzedaży alkoholu w Krakowie. "Ale będzie płacz"
Nocny zakaz sprzedaży alkoholu będzie obowiązywał w Krakowie już od lipca. Uchwałę zaproponowaną przez władze miasta przegłosowali radni. Przepisy nie będą dotyczyły restauracji oraz barów. - Kilka osób straci pracę - mówi Wirtualnej Polsce pracownica jednego ze sklepów w Nowej Hucie.
Zgodnie z uchwałą między północą a godz. 5:30 rano nie będzie można sprzedawać "napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży". Oznacza to, że piwo kupimy w restauracji, ale już nie w sklepie. Nocne ograniczenie sprzedaży wejdzie w życie z dniem 1 lipca 2023 roku.
Zakaz będzie dotyczyć sklepów i stacji benzynowych, w sumie ok. 300 punktów na terenie całego miasta.
Projekt uchwały zgłosił prezydent miasta Jacek Majchrowski. Pomysłodawcy podkreślają, że podobne przepisy obowiązują już w innych miastach, np. w Katowicach, Poznaniu czy Wrocławiu.
"W miastach, w których wprowadzono ograniczenia, potwierdzono pozytywny wpływ na poprawę bezpieczeństwa oraz spadek liczby interwencji, przykładowo w Katowicach spadła liczba interwencji dotyczących spożywania alkoholu w miejscach publicznych (o 45 proc.) oraz liczba interwencji wobec osób nietrzeźwych (o 46,4 proc.)" - przekonywał magistrat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Alkoholowy problem Polaków. "Pijemy tyle samo wódki co w roku 1993"
"Kilka osób straci pracę"
Przedsiębiorcy prowadzący sklepy całodobowe są rozczarowani decyzją radnych. Martwią się także pracownicy. - Kilka osób straci pracę - mówi Rozalia, która pracuje w jednym ze sklepów monopolowych w Nowej Hucie.
Jak sama mówi, ruch w nocy jest szczególnie duży. - Najczęściej zaczyna się o 23, a największy jest do 1-2 godziny. Potem ponownie od 4, jak ludzie idą do pracy - mówi.
- Pracuję głównie na nocki, więc gdyby mnie dotknęły redukcje w związku z prohibicją, to stracę pracę - mówi.
Klienci sklepu, których pytaliśmy o nowy zakaz, słyszeli o prohibicji, ale nie śledzili dokładnie najnowszych informacji. Kiedy dowiedzieli się, że zakaz wchodzi od lipca, od jednego z nich usłyszeliśmy: - W takim razie jeszcze mamy czas.
Inny przyznał, że sam nie pije. - Ale będzie płacz, prawda? - stwierdził. Młody chłopak, który przybył z kolegą z kolei stwierdził, że jemu to nie robi różnicy, jeśli alkohol wciąż będzie można kupować w klubach i barach.
Wcześniejsze próby wprowadzenia zakazu
To nie pierwsza próba ograniczenia sprzedaży alkoholu w Krakowie. Radni w 2018 roku próbowali wprowadzić nocną prohibicję na Starym Mieście, czyli na Rynku Głównym oraz w okolicach Wawelu.
Uchwała nie weszła w życie ze względu na decyzję Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie. Wskazywano, że łamie ona zasadę równości, ponieważ zakaz wprowadzony tylko w jednej dzielnicy niesprawiedliwie uderza w działających tam przedsiębiorców, podczas gdy inni mają większą swobodę. Oprócz tego podkreślano, że argument o bezpieczeństwie jest nietrafiony, bowiem na Starym Mieście policyjnych interwencji jest mniej niż w innych dzielnicach.
We wrześniu 2019 roku władze Krakowa zawarły umowę ze 154 przedsiębiorcami, którzy zobowiązali się do niesprzedawania alkoholu pomiędzy północą a godziną 5:30. Porozumienie przerwano w kwietniu 2020 roku ze względu na pandemię koronawirusa i trudną sytuację krakowskich sklepów.
Przypomnijmy, na zgubne skutki spożywania alkoholu oraz na ograniczenie jego dostępności przez całą dobę zwracał niedawno uwagę w rozmowie z Wirtualną Polską Robert Rutkowski, psychoterapeuta i specjalista ds. uzależnień.
Ograniczenie sprzedaży alkoholu. "To nie jest towar pierwszej potrzeby"
- Musi zniknąć reklama alkoholu w przestrzeni publicznej. Najważniejsze: alkohol nie jest produktem spożywczym. Jeśli chcemy go dystrybuować, nie powinno być ściany alkoholu w sklepach. Niech będzie sprzedawany, ale jak papierosy czy pisma dla dorosłych. Na alkoholowych produktach muszą pojawić się napisy o rakotwórczości i szkodliwości. Ponadto musi nastąpić ucywilizowanie jego dystrybucji. Nie może być dostępny 24 godziny - to nie jest towar pierwszej potrzeby - mówił Rutkowski.
Jak dodawał, "w Polsce panuje przekonanie, że ktoś, kto jest przeciwnikiem picia, jest albo niepijącym alkoholikiem, albo jest chory". - Osobiście nigdy nie miałem problemu z alkoholem ani napięcia do picia alkoholu. On mnie nigdy nie uwiódł, nie był dla mnie atrakcyjny. Jestem wolny od opresji alkoholowej. Od lat nie piję alkoholu, ale jestem fanem win bezalkoholowych i uważam, że to przyszłość - przekonywał ekspert ds. uzależnień.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: