Nocne wezwanie ambasadora Rosji do MSZ w Warszawie. Jest komentarz Zacharowej
W nocy z wtorku na środę szef MSZ Zbigniew Rau wręczył ambasadorowi Rosji notę w związku z eksplozją w Przewodowie. Rosyjska propaganda wykorzystuje sytuację, próbując oczernić Ukrainę. Kompletnie pomija fakt, że Ukraina wystrzeliła pocisk w obronie przed barbarzyńskim atakiem Rosji. Moskwa jest na tyle bezczelna, że teraz zaczęła domagać się przeprosin.
Głos w tej sprawie zabrała rzecznika rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa na Telegramie. "Polski prezydent nazwał upadek rakiety 'wypadkiem'. Wczoraj słuchaliśmy histerycznych wypowiedzi przedstawicieli polskiego rządu i polityków. Czyżby polski MSZ, który pozwalał sobie na antyrosyjskie ataki i wezwał ambasadora Andriejewa o północy, nie miałby chęci przeprosić?" - wskazała w propagandowym wpisie.
Czytaj więcej o propagandzie Rosji po wydarzeniach w Przewodowie: Rosjanie już wykorzystują tę tragedię. Ataki blisko polskiej granicy mogą być ponawiane
Rozmowa z ambasadorem Rosji "bez żadnych grzeczności"
Przypomnijmy. W nocy z wtorku na środę odbyła się rozmowa szefa polskiej dyplomacji Zbigniewa Raua z wezwanym do MSZ ambasadorem Federacji Rosyjskiej Siergiejem Andriejewem.
- Pan ambasador był wczoraj w MSZ kilkanaście minut przed północą. Został przyjęty przez pana ministra Zbigniewa Raua. To była bardzo krótka rozmowa bez żadnych kurtuazji, grzeczności, nawet wymiany uścisku dłoni. Trwała cztery minuty. Pan minister przedstawił ambasadorowi notę dyplomatyczną, która opisała sytuację i nasze spojrzenie na całą sprawę. Pan ambasador przyjął to do wiadomości i ambasadę opuścił - relacjonował w TVP Info rzecznik MSZ Łukasz Jasina.
Eksplozje w Przewodowie
We wtorek po godz. 15 - jak przekazali przedstawiciele polskich władz - na terenie leżącej niedaleko od granicy z Ukrainą wsi Przewodów (powiat hrubieszowski, woj. lubelskie) spadł pocisk; w wyniku eksplozji śmierć poniosło dwóch obywateli Polski. Tego dnia siły rosyjskie przeprowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, wymierzony głównie w obiekty energetyczne.
"Nie był to intencjonalny atak na Polskę"
W środę w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego odbyło się spotkanie prezydenta z premierem Mateuszem Morawieckim i ministrami zajmującymi się sferą bezpieczeństwa. Andrzej Duda przekazał, że w Przewodowie cały czas pracują polscy i amerykańscy śledczy.
- Nic, absolutnie nic nie wskazuje na to, że był to intencjonalny atak na Polskę. To, co się stało - czyli, że na naszym terytorium spadła rakieta - nie było działaniem intencjonalnym. Nie była to rakieta, która była wymierzona, wycelowana w Polskę. W istocie zatem nie był to atak na Polskę - powiedział prezydent.
Poinformował, że była to najprawdopodobniej rakieta S-300 produkcji rosyjskiej, prawdopodobnie wyprodukowana w latach 70.
- Kto wystrzelił tę rakietę? Nie mamy w tej chwili żadnych dowodów na to, że rakieta ta została wystrzelona przez stronę rosyjską. Natomiast wiele wskazuje na to, jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta, która służyła obronie przeciwrakietowej, czyli była użyta przez siły obronne ukraińskie - przekazał prezydent.
"Winę ponosi strona rosyjska"
Prezydent podkreślił po tym spotkaniu, że we wtorek miał miejsce "zmasowany, o niespotykanej skali rosyjski atak na Ukrainę". Jak mówił, strona rosyjska wystrzeliła około 100 rakiet różnego typu przeciwko Ukrainie, bombardowane było całe terytorium Ukrainy, także obszary przy granicy z Polską, obwodu lwowskiego i wołyńskiego.
- Ukraina broniła się - co oczywiste i zrozumiałe - także wstrzeliwując rakiety, których zadaniem było strącenie rakiet rosyjskich. W związku z powyższym mieliśmy do czynienia z bardzo poważnym starciem wywołanym przez stronę rosyjską, tak jak i cały konflikt. W istocie zatem, winę za całe wczorajsze starcie z całą pewnością ponosi strona rosyjska - oświadczył Duda.
Źródło: PAP/RIA-Novosti